środa, 3 kwietnia 2013

rozdział 7: ...mam wyjebane na innych



CZYTASZ=  KOMENTARZ!!
*Destiny*
Całą grupą zastanawialiśmy się co teraz robić. Niezbyt cieszyło mnie to, że przebywam w jednym pomieszczeniu z Alison. Emanuje od niej zła energia, nie taka jak od Julki, bo jej jest dobra. Ma status zimnej suki, ale naprawdę jest dobrą dziewczyną. Doszliśmy do wniosku, że zagramy w butelkę. Był to pomysł Harrego, dlatego on kręcił pierwszy. Wypadło na Zayna, który wybrał wyzwanie.
-Przeliż się z Julią- moja przyjaciółka się lekko skrzywiła, ale wyzwanie, to wyzwanie. Chłopak ujął jej twarz w dłonie, a potem zaczęli się całować. Złość Susan wzrosła. Po chwili oderwali się od siebie, a właściwie to Julka go odepchnęła.
-Starczy ci palancie- uśmiechnęła się lekko. Teraz kręcił Malik i wypadło na Alison, która wybrała prawdę.
-Jaką masz moc?- dziwne pytanie, ale spoko.
-Jak wiecie jestem w połowie wampirem i czarownicą posługuję się magią ziemi, telekinezą i mową zwierząt- uśmiechnęła się dumnie i teraz to ona zakręciła. Butelka wskazywała Liama, który wybrał wyzwanie. – Przeliż się z Agatą- kątem oka zerknęłam na Louisa.  To widać, że mu się podoba, a ona go olewa. Woli Liama. Chłopak złapał ją za szyję i zaczął namiętnie całować. Niebieskooki brunet niezauważalnie wyszedł z pokoju. Nikt oprócz mnie tego nie zauważył. Wyszłam za nim. Był nad jeziorem, gdzie rzucał kamykami, puszczając tak zwane kaczki.
-Hej- powiedziałam niepewnie. Chłopak odwrócił się i lekko uśmiechnął.
-Nie grasz z nimi?- pokiwałam przecząco głową.
-Nie przejmuj się- chłopak zmarszczył brwi- nie jestem idiotką, widzę że lecisz na Agatę- prychnął, a potem spuścił głowę.
-Serio to widać?
-No raczej. – chłopak posmutniał- wiesz, na ogół mam wyjebane na innych, ale jakoś nie mogę patrzeć jak jesteś smutny. Jutro po lekcjach idziemy na jakieś party- Lou podszedł do mnie i pocałował w policzek. – a teraz chodź- złapałam go za nadgarstek i ciągnęłam w stronę domu. Wróciliśmy do pomieszczenia, w którym wszyscy siedzieli.
-O a wy gdzie się szwendaliście- poruszała brwiami Alison. Boże jaka z niej wredota.
-Gwałciliśmy się- uśmiechnęłam się sztucznie i położyłam się na łóżku, które dziś wstawiono do tego pokoju. Patrzyłam w sufit, kiedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię : „Nikolas”. Czego chcesz braciszku? Przeszło mi przez myśl. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.  Usiadłam na brzegu mojego materaca.
(rozmowa, N- Nikolas, D- Destiny)
D- co chcesz Nik?
N- gdzie jesteś?
D- w Sawet, w szkole. A co martwisz się braciszku?
N- nie żartuj. Ojciec pyta czy będziesz w weekend w mieście
D- a coś się stało?
N- idziemy na spotkanie rady, jak co miesiąc. Z tym wyjątkiem, że zabieramy cie ze sobą.
D- będę, ale w sobotę
N- to widzimy się w domu.- rozłączył się. Teraz dopiero dostrzegłam, że wszyscy się na mnie gapią.
-No co, to takie dziwne, że rozmawiałam z bratem?- uniosłam pytająco brwi.
-Nienawidzisz Nika- stwierdziła Jula.
-Rodziny się nie wybiera, zresztą ostatnio nie jest takim dupkiem- zaśmiałyśmy się. Julek wie o mnie wszystko, tak jak ja o niej. Nie lubi zbytnio gadać o sobie. Ma tylko dwóch zaufanych przyjaciół, czyli mnie i Liama. My znamy prawdziwą Julkę. Troche martwi mnie to spotkanie rady. Raz chciałam iść z ojcem, ale się oburzył i powiedział, że nie. Bez łaski, więcej się go nie prosiłam. Tak właściwie to wy jeszcze praktycznie nic o mnie nie wiecie. Pochodzę z zamożnej rodziny, mam trzech braci: Nikolas’ a, Cole’ a i Elijah’ a. Mam nazwisko po mamie, która umarła, a dokładniej do została zabita. Przez kogo? Nie wiem, ale dowiem się i wyrwę mu serce lub pobawię się i popatrzę jak cierpi. Mój ojciec pozwala mi się włóczyć. Zawsze powtarza : „żyj tak, żebyś potem nie żałowała”. Reszta po jakiś 2 godzinach rozeszła się do swoich pokoi. Julka gadała jeszcze przez telefon z jakimś gościem. Poszłam się umyć, a potem spać. 
*Julia*
-Wake up baby- usłyszałam tuż nad uchem. Przewróciłam się na drugi bok.- wstawaj wiedźmo- daj se siana i pozwól mi się wyspać- wstawaj nie marudź dziś mamy zajęcia z tańca- czy mi się wydaje czy ten pajac się teraz chamsko uśmiecha. Uniosłam powieki i zobaczyłam Zayna. – siema
-Hej- przetarłam oczy i zwlekłam się z łóżka, zabrałam ubrania i poszłam do łazienki. Standardowo załatwiłam poranną toaletę i wzięłam prysznic. Ubrałam się, pomalowałam i rozczesałam włosy.
-Ładnie wyglądasz- zmarszczyłam brwi.
-Dobrze się czujesz? Myślałam, że się nie lubimy?
-Czemu mielibyśmy się nie lubić?
-Ty mnie denerwujesz, a ja ciebie. Wkurzasz mnie z tym tańczeniem, a ja cie cały czas nazywam palantem- przyzwyczaiłem się do palanta. Idziemy dziś do jakiegoś klubu? –jasne, ale z Dess.
-Luzik- wyszliśmy z mojego pokoju i szliśmy ramię w ramię. – co masz teraz?- zerknęłam na zegarek.
-Biegi, a ty masz francuzki- uśmiechnął się. Fajne to powiązanie, no nie?- z tym się muszę zgodzić- odprowadził mnie do szatni, a potem poszedł na swoje zajęcia. Przebrałam się w granatowe spodnie z dresu, czerwoną bokserkę, a na górę bluzę z kupletu spodni. Ruszyłam biegiem przez park, kiedy usłyszałam swoje imię odwróciłam się i zobaczyłam Dess, Harrego, Liama i Louisa. Zaczekałam na niego biegając w miejscu. Biegaliśmy całą godzinę rozmawiając. Dess cały czas się uśmiechała. Po biegach, poszłam przebrać się w krótkie spodenki i luźną koszulkę. Szłam w stronę Sali przeznaczonej specjalnie do tańczenia. Przy wejściu natknęłam się na Alison, Susan i Bonie.
-A ty czego tu szukasz?- burknęła Su.
-Na pewno nie twojego krzywego ryja- mruknęłam, a potem ją wyminęłam i weszłam do środka. Paolo podzielił nas na grupy po 8 osób. W tej, w której byłam ja, był również Zayn, Alison, Bonie, Susan, Robin i Cole. Robin jest wysoką osiemnastolatką, o długich, brązowych lokach opadających na ramiona, brązowych oczach i różowych ustach. Dziś ubrana w białą bluzkę i krótką, wzorzystą spódnicę. Na nogach miała vansy. Natomiast Cole również jest wysokim, brązowowłosym chłopakiem. Ma ciemniejszą karnację, brązowe oczy. A na marginesie prawie każdy ma tu brązowe patrzałki, nie wiem czy tylko ja to zauważyłam. Miał na sobie siwe dresy, stare tenisówki i białą koszulkę. Mieliśmy przygotować choreografię. Zaczęliśmy przygotowania na lekcji, ale nic z tego nie wyszło, bo Susan zarywała do palanta, ten próbował ją spławić. A ja i Cole? My nie umieliśmy znaleźć porozumienia z siostrą blond księżniczki oraz jej przyjaciółką. Następną lekcja- w-f. Jak zwykle siatkówka. Potem plastyka z Zaynem. Tego przedmiotu uczyła Kelly, czyli rudowłosa kobieta, na oka miała 24 lata. Zielone oczy, malinowe usta. Wysoka. Na sobie miała zieloną bokserkę, czarne rurki oraz czarny kardigan. Na stopach balerinki. Ma dobry gust.
-Zacznijcie od rysowania waszego sąsiada z ławki- z racji tego, że siedziałam z Malikiem musiałam
narysować jego twarz, a on moją. Wzięłam do ręki ołówek i zaczęłam od rysowania konturów jego buźki. Minęła ostatnia godzina lekcyjna- teraz wymięcie się waszymi dziełami i uciekajcie- niechętnie podałam mu swoją kartkę.
-Jestem przystojny- powiedział tępo gapiąc się w arkusz A4. Kiedy dał mi swoją kartkę zobaczyłam siebie w wersji anime.
-O witaj piękna- powiedziałam cicho, tak żeby tylko on usłyszał. Wybuchliśmy śmiechem. Potem razem wyszliśmy na zewnątrz. Pod drzewem siedziała Destiny i Louis, dlatego dołączyliśmy do nich.
-Siemka- powiedziałam równo z Zaynem.
-Hejka- odpowiedzieli również w tym samym czasie. – co robicie dzisiaj?- zapytała Dess.
-Imprezka w Nowym Yorku, wchodzicie?- odezwał się brązowooki. Na ich twarzach zagościł uśmiech tak jak na mojej. Nie czekając dłużej złapałam ich za ręce i przeniosłam na party. Klub był jeszcze pusty. Nie przeszkadzało nam to, dlatego zmówiliśmy drinki i zaczęliśmy o sobie opowiadać. Najpierw Dess.
-Co wam powiedzieć? Moja matka została zabita osikowym kołkiem. Mam 3 braci Nikolas’ a Cole’ a i Elijah’ a. Ja jestem najmłodsza. Pochodzę z zamożnej rodziny. Z Julką poznałyśmy się w wieku 15lat.
-Hahaha pamiętam to- zaczęłyśmy się śmiać jak głupie.- poznałyśmy się w pace.
-Jutro mamy rocznicę- Louis i Zayn dołączyli do nas. Barman patrzył na nas jak uciekinierów z wariatkowa. –znamy się na wylot. A i mieszkam w Paryżu. Teraz ty Lou. – chłopak przytaknął głową. Uniósł literatkę i upił kilka łyków.
-Dobra, no to mieszkam w Londynie. Mam młodszą siostrę Lottie. Z Zaynem poznaliśmy się rok temu, w szkole. Nie było tak fajnie jak w waszym przypadku. Lubie marchewki. To tyle. Julka jedziesz- uśmiechnęłam się.
-Mieszkam we Florencji, z matką, ojcem i Agatą. Lubię rysować, dlatego często odwiedzam komisariaty. Nie mam za dużo przyjaciół, bo tylko Dess i Liama. Wiecie jak się poznałyśmy, a Li poznałam rok temu, przyjechał z rodziną do miasta. Spotkaliśmy się na jednej z imprez. Potem przez bite dwa tygodnie imprezowaliśmy razem. Siedzieliśmy na dachu, kiedy powiedział, że następnego dnia wyjeżdża, wtedy powiedziałam mu o moich mocach i ku mojemu zdziwieniu potrafił podobne rzeczy. Lubię się dobrze bawić i nazywać Zayna palantem- kolejna dawka śmiechu. – Zayn dawaj.
-Też mieszkam w Londynie. Mam młodszą siostrę Magie. Starzy nie lubią mojego trybu życia, który opiera się na balangach, piciu krwi, alkoholu oraz dziewczynach. Tyle wam powinno starczyć- po krótkich streszczeniach naszych życiorysów, nie oszczędzaliśmy na alko. Nie musieliśmy też płacić, ponieważ ich zahipnotyzowaliśmy. Do klubu zaczęli schodzić się ludzie. Grał świetny zespół. Zaczęliśmy tańczyć.
-Ej, uważaj- powiedziałam, kiedy jakiś kretyn mnie szturchnął. Popatrzył na mnie, a jego wargi wygięły się w niby łobuzerski uśmiech. Przewróciłam oczami, ale nic nie powiedziałam, bo nie chcę sobie psuć wieczora takim gnojem. Chłopak znowu przeszedł obok mnie i trącił. Zayn złapał go za koszulę i pokazał kły. Chłopak uciekł, a ja popatrzyłam na Malika zaśmiałam się. Poszliśmy bliżej Dess i Lou, każde z nas tańczyło. Przez głowę przeszła mi myśl, czemu ojciec nie pozwala mi pić krwi. Co mi szkodzi, przecież Dess też jest w połowie wampem i czarownicą. Pije krew. Obok mnie stała wysoka blondynka, o krótko
przyciętych włosach. Tanecznym krokiem stanęłam przed nią. Popatrzyłam w oczy i powiedziałam: „nie krzycz”. Zahipnotyzowałam ją, a potem wgryzłam w jej kark. Oparłam się o jej bark i zerknęłam na Zayna. Stał i się uśmiechał. Zagryzłam wargę, a on podszedł i wgryzł się w drugą stronę jej szyi. Miała słodką krew. Pycha.- możesz odejść- powiedziałam dziewczynie, kiedy już się napiliśmy. Dess i Louis również pili z jakiejś laski, właściwie to plastika. Byliśmy pijani wcześniejszymi drinkami. Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę, a następnie wyprowadza z klubu. Był to Zayn.
_____________________________
I jak podoba wam się? Mam nadzieję, że tak. Tak, że wiecie komentujcie bo to ważne dla mnie miśki ;** aha i w zakładce bohaterowie dodaję dwie nowe postaci, czyli Alison i Bonie oraz Cole i Robin

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, najlepsza końcówka, czekam na następny < 33
    Weny. ^^

    summer-paradise-1d-story.blogspot.com
    Julka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! Czekam na next'a . Pozdr Karolaa :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno słowo Z A J E B I Ś C I E ! Kiedy następny ! Już się nie mogę doczekać . Czemuu to ta długo trwa! Chcę wiedzieć co się wydarzyło . Zaczęłam dopiero czytać ! Koleżanka poleciła. Cuuudo!Pata.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle świetny rozdział! :D
    Czekam z niecierpliwością na następny! :3
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Zapraszam http://differentworld-leahand1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehe ale z nich pijaki xDD.. życzę dużoo weny i super pomysłów <3
    Ciekawe co chciał od niej Zayn wyciągając ją z klubu.
    Całuję, Caroline xx
    Info: U mnie jest już 9 rozdział :).

    OdpowiedzUsuń