Obudziłam się rano i spojrzałam na zegarek 11.33. Lol
spóźniliśmy się do szkoły, ale wisi mi to. Umiem posługiwać się czarami.
Bezszelestnie i zwinnie wypełzłam z ramion mojego przyjaciela. Zabrałam moje
rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam bieliznę. Przeniosłam
się do mojej garderoby, z której wybrałam to,
rozczesałam włosy i pomalowałam się. Wzięłam portfel i „poszłam”, czyli
zniknęłam do najlepszej pizzerii we Włoszech. Zamówiłam jedną pizzę, na którą
czekałam jakieś 15 minut. Potem razem z kartonem teleportowałam się do domu
Zayna. Chłopak jeszcze spał, ale zaraz się to zmieni. Odstawiłam jedzenie na
stolik i podeszłam do łóżka, które na marginesie jest bardzo wygodne.
-Wstawaj – trąciłam go lekko.
-Jeszcze chwila- gorzej
niż z dzieckiem, wstawaj bo sięgnę po inne środki- 5 minut i wstaję. – się
mówi trudno, wzięłam pustą butelkę, po naszej wczorajszej „małej imprezce” i
wlałam do niej wody. Wróciłam do chłopaka wylałam zawartość mu na twarz. Wstał
jak poparzony. – jesteś pojebana!- krzyknął, a ja tylko wywróciłam oczami.
-Już dawno to stwierdzili- wystawiłam mu język, a ten
pokręcił głową z politowaniem.- chodź jeść, bo wystygnie- usiedliśmy na sofie ,
włączył jakieś bajki, a potem każde wzięło trójkątny kawałek i zaczęliśmy
zajadać.
*Destiny*
Na pierwszej lekcji, czyli w-fie graliśmy wyjątkowo z
chłopakami w koszykówkę, na Sali. Byłam w drużynie z Lou, Harrym, Caroline i
Robin, a graliśmy przeciwko Agacie, Liamowi, Niallowi, El. Wygrała nasza
drużyna i kolejny mecz był przeciwko Alison, Susan, Bonie, Kevinowi i Cole’
owi. Był remis a dokończyć nie mogliśmy ponieważ zadzwonił dzwonek. Ruszyliśmy
do szatni. Poszłam jak każdy zresztą pod prysznic, następnie ubrałam się w moje
ubrania.
Razem z Lou i resztą poszłam na matematykę. Siedziałam razem z niebieskookim
brunetem. Lekcja była nudna, ale zaraz, zaraz kogoś tu brakuje.
-Louis, widziałeś Zayna albo Julkę?- szepnęłam pochylając
się nad zeszytem. Przekręcił głowę i uśmiechnął się szeroko.
-Pewnie się gwałcą- zaśmialiśmy się- albo w najgorszym
wypadku Zayn został zabity za pomocą kołka- lekko się skrzywiłam. Wyjęłam
komórkę i napisałam SMSa do brunetki.
„Czemu cie nie ma?
Zayn jeszcze żyje? D”
„Na razie tak ;P ej
skąd wiem, że jestem z nim? J”
„Teraz już wiem ;P
będziecie dzisiaj jeszcze w budzie D”
„Nie, ale jutro chyba
tak ;** powodzenia z Lou ^^ J”
„Spadaj i sama się
Zaynem zajmij ;p D”
„Skąd wiesz, że już
się nie zajęłam? J”
„Osz ty ;P D”
-I co mój przyjaciel, jeszcze żyje?- zaśmiał się.
-Na razie tak, już ona się nim zajmie- chłopak zaczął ruszać
zabawnie brwiami, ja już nie wytrzymywałam i wybuchnę łam głośnym śmiechem.
-Panno Petrova przeszkadzam pani?- zapytał Amus, który
również uczył powietrza.
-Nie
-Ona przecież nic takiego nie zrobiła. Zresztą śmiech to
zdrowie- wstawił się za mną Tomlinson, za co mu się oberwało. Amus wysłał nas
do dyrektora.
-Nie musiałeś tego robić- powiedziałam patrząc w podłogę.
Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę. Uniósł mój
podbródek i patrzyłam w te jego niebieskie patrzałki.
-Chciałem, co ty się tak gapisz?- zmarszczył brwi.
-Masz śliczne oczy, takie niebieskie. Ukradłeś kawałek nieba
i nie miałeś go gdzie schować, tak?- zażartowałam, ponieważ chciałam rozładować
atmosferę. Jego towarzystwo mi się udziela ponieważ cały czas się śmieję.
-Lubię cię, nawet bardzo. Jesteś śliczna i zabawna- czułam,
że oblewam się rumieńcem, co nie jest w moim stylu, bo nigdy nie czuję się
niekomfortowo. Pochylił się troche i złożył delikatny buziak na moim policzku.
Splótł nasze palce razem i poszliśmy na dywanik. Tommo zapukał, a kiedy
usłyszeliśmy proszę nacisnął klamkę i pchnął drzwi. Przepuścił mnie pierwszą.
Dżentelmen.
-Dzień… a ty co tu robisz pajacu?!- krzyknęłam widząc mojego
starszego brata. Wstał i się chamsko uśmiechnął.
-Cole będzie się tu uczył- stałam tam z miną wtf? Co on
kombinuje? On i szkoła to dwie inne rzeczy, tak jak magnesy, które się
odpychają. Z transu wyrwał mnie niebieskooki, który mocniej ścisnął moją rękę.
-Ta jasne, bo uwierzę. Wy chcesz chodzić do szkoły? Słyszysz
sam siebie? olewasz wszystko i wszystkich, co ty odpierdalasz?!
-Destiny słownictwo- powiedział szorstkim głosem dyrektor
Tomson.
-Przepraszam- mruknęłam.
-Co was tu sprowadza?- spojrzał na mnie spod okularów.
-Amus, bo przeszkadzał mu śmiech Dess- odpowiedział Louis.
-Ona się śmiała?- zdziwił się Cole- ostatnim razem robiłaś
to kiedy żyła mama, czyli jakieś dwa lata temu. – czułam, że moje oczy robią
się szklane. Nie lubię jak o niej wspomina, boli mnie to, że ktoś robi takie
świństwo. Czemu akurat musiała to był MOJA mam, a nie na przykład kogoś innego?
Zacisnęłam zęby. –sorka Dess.
-Musiałeś no nie? Zawsze to robisz! Mam dla ciebie radę.
Przepuść najpierw słowa przez maszynkę, a potem wypowiadaj!- krzyknęłam i
wybiegłam z gabinetu. Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do Elijah’ a. Odebrał po
drugim sygnale.
(rozmowa, E- Elijah, D- Destiny)
E- mów Dess
D- Elijah proszę cie przyjedź
E- do Sawet?
D- no
E- zaraz będę, gdzie jesteś?
D- nad jeziorem- rozłączyłam się i skierowałam się w stronę
wody. Byłam szybko na miejscu, co zawdzięczam niezwykłej prędkości. Usiadłam na
brzegu i tępo gapiłam się w ścianę. Po chwili pojawił się mój starszy brat.
-Co się stało?- zapytał z troską w głosie. Zawsze mi pomaga
ogarnąć moje skąp likowane życie.
-Mam taki burdel w głowie, że tylko czekać aż się dziwki
zalęgną. – oparłam głowę o jego ramie.
-Dess mów jaśniej
-Cole się stał i zaczął gadać o mamie- teraz to już nie
tamowałam łez, spływały po moich policzkach.
-Dess nie płacz, wiem że za nią tęsknisz, ale nic nie możesz
na to poradzić, nie wskrzesisz jej. Nie zwrócisz jej życia, bo to prawie nie
możliwe. – poderwałam się.
-Prawie?- zapytałam z nadzieją.
-Destiny jest legenda, że jak wszystkie planety ustawią się
w linii prostej z księżycem, co zdarza się raz na 50 lat pojawia się Feniks,
ale nie taki zwykły. Jest to uosobienie piękna, mądrości i nadziei. Osoby o
czystym sercu tylko mogą z nim porozmawiać, a te złe, no cóż giną. Może on dać
nadzieję na lepsze jutro. Doradzić, jak rozwiązać problem, ale może też zgubić
proponując piękno. Musisz być rozważna, ale…
-Dess tu jesteś, szukałem cie- na moich ustach od razu
pojawił się uśmiech. Chłopak od razu mnie przytulił. – a to kto?
-Elijah, starszy brat Destiny. – podali sobie dłonie. –
wiesz, że masz dobry wpływ na moją siostrę. Przy tobie się uśmiecha, a u niej
to rzadkość
-Elijah przestań- skarciłam go wzrokiem, na co Louis się
zaśmiał. –a ty się nie śmiej. Mów kiedy się te planety tak ustawią.
-Nie wiem, nikt nie wie- skrzywił się.- ja już pójdę
obiecałem ojcu, że mu pomogę- zniknął. Ma moc teleportacji. Poczułam, że mam
czyjeś ręce na biodrach. Moje oczy były skierowane ku dołowi, bo znowu bym się
zarumieniła.
-Dess, popatrz na mnie- zachęcał.
-Nie, bo się zarumienię
-O to mi chodzi, do twarzy ci w purpurze- złapał za moją
brodę i pociągnął ku górze. – powiedz mi jedną rzecz. Przywaliłabyś mi, gdybym
cie pocałował?
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami- spróbuj- zachęciłam go, a
chwilę później poczułam jego usta na swoich.
*Julia*
Gadaliśmy z Malikiem, kiedy pojawił się Nikolas. Był jakiś
taki zdenerwowany, jak nie on. Nik jest opanowany. Dziś jednak taki nie był.
Coś go gryzie i musi się wygadać.
-Julia musisz powstrzymać Dess, od zrobienia głupstwa.
-O czym ty mówisz?- uniosłam brwi.
-Ona i ten wasz kolega- razem z Zaynem zmarszczyliśmy brwi.
– niebieskie oczy, brązowe włosy, kolorowe spodnie, koszulki w paski.
-Louis- sprostował mulat.
-No, chcą rozmawiać z Feniksem
-I co w tym złego? Feniks to mądre stworzenie- wzruszyłam
ramionami, ponieważ nie wiedziałam o co mu takiego chodzi. Wywrócił teatralnie
oczami.
-Planety, jedna linia z księżycem, zło, musisz ich
powstrzymać. Ona chce wskrzesić matkę, a żeby to zrobić musi wskrzesić Aresa.
-Co?- zdziwiliśmy się oboje.
-Ares to 9 000 letni wampir i czarownik. Jest martwy, a
żeby go wskrzesić musi zabić 36 osób. Jeśli to zrobi on powstanie, a z nim
wszyscy zmarli. W tym starożytni wojownicy i bogowie, herosi, którzy kiedy kol
wiek chodzili po ziemi. – wszyscy, ale przecież. Nie ona chyba nie. – Katherine
też.
-Skąd wiedziałeś, że o niej myślałam?
-Proszę cie, zabiłaś 649 letnią wampirze wiedźmę w wieku 3
lat, byłaś bardzo potężna. Wtedy piłaś ostatnim razem krew, ale zwierzęcą. Już
się boję co by było, gdybyś piła ludzką- zaśmiał się. Dołączyliśmy do niego z
Zaynem ze sztucznym chichotem.
-Ona pije ludzką krew
-Julia ojciec ci zabronił
-A skąd to wiesz Nik?
-Julka ty się nie interesuj- puścił mi oczko i zniknął.
-Kręciłaś z nim?!- oburzył się Malik.
-Zazdrosny jesteś?- uniosłam brwi. Przecież miało być jak w tenisie.- i jest.
-Nie jest bo masz pretensje, że on o mnie coś wie!
-Wali mnie to, że wie! Wisi mi to!
-I dobrze!
-Super!- zaczęliśmy się kłócić.
-Super!
-Ekstra!
-Ekstra!- przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odepchnęłam
go trochę. – widzisz, na czym się to kończy? Na kłótniach.
-A teraz będziesz mi wmawiała, że nie lubisz mieć ostatniego
zdania.- skończ. Proszę nie chce mi się
dziś dyskutować. Idę szukać coś o tym Aresie. – idę też.
-Ale jak mnie wyprowadzisz z równowagi to przekuję cie
kołkiem jasne?- kiwnął głową, że się zgadza. Złapałam go za nadgarstek i
przeniosłam nas do katakumb w Ruinach Starej Akademii dla wiedźm z czarnej
strony.
-Co to jest?
-Katakumby, a za tymi drzwiami jest biblioteka- pociągnęłam
go za rękę w stronę książek. Za biurkiem stała stara pomarszczona kobieta.
-Czego wy tu szukacie?- warknęła.
-Co wiesz o ustawieniu planet w jednej linii z księżycem,
Feniksie i Aresie- zarechotała.
-Nic wam nie powiem, bo Ares i tak powstanie i zawładnie
całym wszechświatem.
-Chodź, bo ona i tak nam nie pomoże- chciał mnie wyprowadzić
z tego pomieszczenia, ale nie pozwoliłam mu.
-Zostaw mnie, a ty stary babsztylu gadaj!
-Zapomnij laleczko, nic się ode mnie nie dowiesz- Julia
ogarnij się, nie warto. Uległam, wyszłam z Malikiem z katakumb.
-Umiesz latać?
-No, a co?
-Naucz mnie i teleportacji też.
-Musisz tego chcieć, bardziej niż czego kol wiek innego- chcę ciebie- nie możesz mnie mieć, bo
nie jestem przedmiotem! Jesteś płytki, że tak myślisz. – chwyciłam jego rękę i
przeniosłam nas do Sawet, na plac główny szkoły. Następnie puściłam go i
poszłam do pokoju. W środku siedziała Dess i Lou, lecieli w ślinkę. – wow nie
było mnie dzień, a wy już się liżeciecie- oderwali się od siebie. – Dess gadaj co
ty wymyśliłaś z tym Feniksem.
-O czym ty gadasz?- zdziwiła się.
-Nie rób ze mnie idiotki! Planety w jednej linii z
księżycem.
-Skąd o tym wiesz?! Gadałaś z Elijah?!
-Nie. Nik do mnie przyszedł. Nie możesz tego zrobić, ludzie
umierają taki jest krąg życia.
-Moja matka nie była człowiekiem. Pojmij to wreszcie ty masz
oboje rodziców, a tego nie doceniasz! Tak jak tego, że Zayn się o ciebie
stara!- boże oni chyba powariowali, przecież jak Katherine powstanie, to mnie
chyba zajebie. Zresztą. Sama mogę to zrobić, wyjęłam z szuflady wygrawerowany
kołek. Idealnie zaostrzony. Mam dość tego pieprzonego życia, jest za trudne.
Najlepiej jak z tym skończę. – nie rób tego- uśmiechnęłam się sztucznie i
dźgnęłam się w brzuch.
-Coś ty zrobiła?- zdziwił się Tomlinson.- czemu jeszcze
żyjesz, przecież powinnaś już spłonąć w płomieniach.
-Nie wiem co się kurwa dzieje, byłam pewna, że zdechnę i nie
będę się z wami już użerać- warknęłam i wyszłam z hukiem, na korytarzu wpadłam
Malika.
-Gdzie idziesz?
-Nie wiem
-A co wiesz?- czy on musi mnie jeszcze bardziej dzisiaj
wkurzać?
-To, że kołki na mnie nie działają. Nie można mnie przekuć
kołkiem.- wyszłam ze szkoły i poszłam do lasu. Chodziłam między drzewami, dało
mi to troche spokoju.
-Nie uciekniesz mi, zginiesz, zabiję cie, ale najpierw będziesz patrzeć
jak morduję twoich bliskich. Ojca, matkę, siostrę, Destiny, Zayna, Liama,
Louisa, Nialla, Caroline, El, Harrego, Nika, Elijah, Cole’ a. Na końcu
przyjdzie czas na ciebie, ale jeszcze wcześniej pozbawię cię całej mocy.- głos
był znajomy, a towarzyszył mu mocny wicher. Mówiła z takim spokojem i
tajemniczością. Potem poczułam tylko jedno, a mianowicie, że ktoś skręca mi
kark. Następnie pustka.
*Zayn*
Dziwne, Julka nie wróciła jeszcze ze swojego spaceru. Nie ma
jej od czterech dni. Troche dziwne, bo jakby szła na imprezę to zabrałaby nas
ze sobą, albo chociaż odebrałaby komórkę, a tu nic. Głucho. Louis robi postępy
z Dess.
-Widzieliście Julkę?
-Nie, sorka Zayn, ale twojej laski tu nie było- odezwał się
Kevin. – chyba pieprzy kogoś innego.
-Stul ryj psie- warknąłem. Jebany wilkołak mógłbym go
zajebać. – bo przebiję ci serce srebrnym sztyletem.
-Zbastuj, oboje wiemy, że nie masz jaj, żeby to zrobić.
Julia, ona by z czystą premedytacja, bo jest podłą suką.- prychnął. Nie pozwolę
jej obrażać. Stoi taki kundel ze swoją watahą i kłapie pyskiem. Na trawie
leżała szpada, ponieważ odbywały się tu zajęcia z szermierki, na które
uczęszczał Niall i ten kundel. Chwyciłem miecz i cisnąłem prosto w serce jego
rudego przyjaciela. Zmienił się w wilka i zaczął warczeć.
-Jeszcze raz wyszczekasz coś na jej temat to będziesz to ty-
wskazałem na zdychającego wilkołaka.
*Destiny*
Julka zniknęła. To przeze mnie nie powinnam na nią tak
naskakiwać. I ja mam czelność nazywać się jej przyjaciółką. Phi. Głupia, blond kretynka. Ostatnio zrobiło się też
zimno, było -26°C. Co jest dziwne, we wrześniu. Fuck! Przyłożyłam ręką w
drzewo, które złamało się i poleciało na kilka metrów do przodu.
-Ej, wyluzuj siłaczko- objął mnie ramieniem mój chłopak
Louis. Tak, jesteśmy razem od 4 dni, tak jak Niall i Elena oraz Harry i Carol.
-Przepraszam, ale mam wyrzuty sumienia- szukaliśmy jej
znowu, w miejscach, w których powinna być. Zayn ostatnio opanował teleportację
i to on nas przenosi.
-Jak ktoś już jest tu winny to ja, bo ją wkurzałem- oznajmił
Malik. – tylko, że to dziwne, bo nigdy się tak nie czułem przy żadnej
dziewczynie. Nie mogę słuchać jak Kevin po niej jeździ.
-Zayn- odwróciliśmy się wszyscy w stronę grona nauczycieli,
którzy stali za nami.
-Co?- mruknął.
-Zostajesz zawieszony, za zabicie Micka- skrzywiliśmy się.
-Mojego przyjaciela- sprostował Kevin.
-Mógłbym to zrobić po raz kolejny.- warknął mulat.
-To, że Julka dała ci kosza nie znaczy, że masz wszystkich
powybijać- zakpił, Zayn ruszył na niego, ale z Louisem zdołaliśmy go
powstrzymać.
-Wiesz coś mi się wydaje, że wiesz gdzie jest Julia, dlatego
gadaj- stanęłam naprzeciwko niego.
-Zapytaj mojego kuzyna- zza jego pleców wyszedł Kacper.
-Co ty tu kurwa robisz?- warknął Zayn.
-Patrzę jak Julka robi cie w chuja- wyśmiał go.
Odciągnęliśmy naszego przyjaciela i wróciliśmy do pokoi. Kacper jest
wilkołakiem? Ciekawe czy Julka o tym wiedziała. Jedno jest pewne, ona zniknęła,
a on może wiedzieć gdzie jest. Idąc korytarzem usłyszeliśmy kłócące się trzy
psiapsiółki, czyli Alison, Susan i Bonie.
-Nie powiem Dess, że zabiłam jej matkę- to głos Alison.
Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Ja ją kurwa zajebię, za to. Popatrzyłam na
chłopaków, obaj kiwali głowami, żebym tego nie robiła. W szybkim tempie
pojawiłam się obok niej.
-Tu mała suko- wydusiłam z siebie. Potem wgryzłam się w kark
i wypiłam prawie całą krew z jej żył. Następnie wykręciłam jej dłoń, z której
zaczęła wystawać kość. Chłopcy mnie odciągnęli. – nikomu o tym nie mów, bo
przebiję cie kołkiem. Powiedz mi jeszcze gdzie jest Julia!
-Nie wiem, przyszła tu i powiedziała, że wróci jutro oraz
dołączy do składu cheerleaderek. – wyjaśniła Bonie. Julka cheerleaderką?
Pojebało ich? Ona nie lubi tych plastikowych lasek, w spódniczkach do ud.
Sądzi, uwag cytuję : „wyglądają jak dziwki, wolałabym sobie wyrwać serce niż
stać się jedną z nich”. Zmęczona wróciłam do pokoju. Umyłam się, przebrałam w
piżamę i poszłam spać.
/miesiąc później/
Julka wróciła, ale jest jakaś dziwna, zachowuje się jak nie
ona. To nie jest nasza przyjaciółka, tylko zimna suka, która zarywa do każdego.
Co ona odpierdala? Wyłączyła uczucia? Zaczęła nawet przyjaźnić się z Susan i
Bonie. Alison jeszcze nie wróciła, z wakacji, które jej zafundowałam. Chłopaki
dostali się do drużyny i niedługo grają mecz z czarodziejami z wymiaru Wertez.
Ostatnimi czasy nie imprezujemy tak ostro. Zdaje mi się, że to nie jest Julka,
znaczy widzę, że wygląda jak Julia, ale nie jest Julią.
-Agata?- zapytałam jej siostrę.
-Co?
-Co jest z Julką nie tak?- uniosłam pytająco brew. Aga
prychnęła pod nosem, bo jej też Julek zaszła za skórę, mam na myśli pocałunek z
Liamem.
-Jest podłą suką, to się stało- nie mam tego w zwyczaju, ale
spróbuję.
-Wiesz… może ja ci pomogę, chodź- złapałam ją na nadgarstek
i pociągnęłam w stronę pokoju chłopaków. Weszłam bez pukania. Siedzieli i o
czymś gadali. Kiedy weszłyśmy ich wzrok padł na nas.
-Weź Julka stąd idź, bo mam cie dość- warknął Malik.
-To Agata- sprostowałam. – każdy się zgodzi, że Julia się
zmieniła.
-Jest zdzirą?
-Zlituj się Zayn, jeszcze jakiś czas temu na nią leciałeś-
ogarnęłam go, bo jakiś miesiąc temu zapił przez nią Micka. Teraz wielce się
wypiera uczuć.
-Nie bo to prawda. Ona nienawidzi cheerleaderek, a jest
jedną z nich. Po chuj nazywała Kacpra skurwielem, a teraz z nim znowu jest! Po
jaką cholerę…- zawiesił się.
-Co?- zapytał Harry.
-Nieważne idę połazić. – wstał i wyszedł. Usiadłam na łóżku
mojego chłopaka i oparłam głowę o ścianę.
______________________________________
Okay rozdział 10 jest. Jak wam się podoba? Co odwala Julia?Czyżby wyłączyła uczucia? A może to coś innego? Komentujcie, obserwujcie i głosujcie w ankietach miśki ;** w zakładce pojawiły się postaci Cole, Elijah, Nik- bracia Dess oraz Kacper i Kevin . ;P
Świetne, strasznie mnie ciekawi co z Julką. Zachowuję się serio dziwnie, pisz następny, szybkoo.! ^^
OdpowiedzUsuńhttp://summer-paradise-1d-story.blogspot.com/
Julka.
Zajebisty! Już nie mogę sie dczekać next'a .Jestem ciekawa co stało się z Julką , alae myśle ,ze to Katherine a nie Julia . Pozdr. Karolaaa
OdpowiedzUsuńJulka to nie Julka. To chyba Katherine. Przynajmniej ja tak uważam :)
OdpowiedzUsuńNo a rozdział fajny..
Świetnyyyy! *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :D
Pozdrawiam i życzę weny :)
Świetny jak zwykle. Czekam na następny !!! ;**
OdpowiedzUsuńNie no brak mi słów.
OdpowiedzUsuńRozdział obłedny.<3<3
Moim zdzanie jest to cos zwiazane z Katherina.
czekam na następny z niecierpliwością.<3<3
Świetny rozdział. Co się stało z Julka? Dawaj kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńTajemniczo się zrobiło... Już się nie mogę doczekać ;-)
OdpowiedzUsuńO God, świetne, cały blog przeczytałam (tak jak pisałam) i to jest boskie, świetne i w ogóle, zrobiło się tak dziwnie jak ta Julka się tak zmieniła, przez co?! Ona miała być z Zaynem !
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nextu!
Nie no cudowny ! Koffam cię skarbie. :D teeż założę bloga i zacznę pisać. Kiedy nowy rozdział? Pata.
OdpowiedzUsuńfajnee :D
OdpowiedzUsuńhttp://wlasnietutaj.blogspot.com/
boski <3 ;pp
OdpowiedzUsuńZ twojego opowiadania mógłby być zajebisty serial :DD!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału <3.
Całuję, Caroline xx
Super kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńna naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się szósty rozdział. Może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Aileen, Jullie, Sam ♥
OdpowiedzUsuń