niedziela, 20 kwietnia 2014

Epilog



 *Julka*
Zabiję szmatę. Przez nią pokłóciłam się z najważniejszą osobą w moim życiu. Mogłam stracić Zayna przez tą idiotkę! Teleportowałam się na gmach wieży zegarowej i złapałam tą wywłokę za szyję. Blond wywłoka nie potrafiła złapać wdechu. Ta sytuacja dawała mi satysfakcję i poczucie wyższości nad nią. Teraz przynajmniej wie, gdzie jest jej miejsce.
-Nie powinnaś była ze mną zadzierać. Nie powinnaś mieszać się do spraw moich i Zayna. Nie powinnaś w ogóle ingerować w nasze życie. Zaoszczędziłabyś nam czasu, a sobie oszczędziłabyś życie- złapałam za jej serce i mocno ścisnęłam, na co jęknęła z bólu. – i na co ci to było? – blondyna nic nie odpowiedziała, tylko wydała z siebie głośniejszy jęk. Jeszcze chwilę ją pomęczyłam, a potem zatopiłam kły w jej aorcie. Jej krew była… piłam lepszą. Wyrwałam jej serce i rzuciłam nim na plac główny…
***
~kilka miesięcy później~
Siedzieliśmy wszyscy na plastikowych krzesłach, ubrani w czerwone togi. Na podeście siedzieli nasi nauczyciele, a przy pulpicie przemawiał dyrektor. Mężczyzna był ubrany w włoski garnitur, buty oraz był pod czerwonym krawatem. Staruszek kolejno wyczytywał nazwiska tegorocznych absolwentów. Każdy uczeń otrzymywał świadectwo oraz certyfikaty, potwierdzające posługiwanie się magią.
-Agata Adams- moja bliźniaczka wstała i ruszyła w kierunku dyrektora, uprzednio poprawiając czerwoną szatę. Jej brzuszek był już całkiem widoczny. Właściciel palcówki w Sawet pogratulował jej, a ona wróciła na miejsce.- Julia Adams- może moje oceny nie były najlepsze, ale starałam się. Powinni to docenić, ponieważ wiele przeszłam. Nie mówię tutaj o tym, że ratowałam świat, bo to mnie już szczerze nudzi-nie chcę być znana z tego, że jestem Avatarem i mam mega potężną moc-, tylko o tym, że straciłam moich rodziców.  Odebrałam świadectwo i wróciłam na swoje miejsce obok Zayna i Destiny. Potem kolejno dyplomy odbierali Nialler, Zayn, Liam, Dess, Harry i Louis. Kiedy dyrektor wręczył każdemu uczniowi świadectwo, nauczyciele zaczęli przemawiać. Wspominali pierwsze dni, kiedy mieli z nami zajęcia. – a teraz proszę Liama Payne’ a żeby wygłosił mowę- Liaś jako przewodniczący naszego rocznika i szkoły wstał i ruszył w stronę pulpitu.
-Dziękuję panie dyrektorze. Sawet to chyba jedyna szkoła, która uczy, że nie należy spoczywać na
laurach- kątem oka widziałam mamę i tatę Liama, którzy byli z niego dumni. Naprawdę ich podziwiam, są ze sobą naprawdę długo i nadal patrzą na siebie z miłością oraz okazują sobie uczucia. Nawet taki gest jak trzymanie się za ręce jest urocze.- by Zasze szukać własnej drogi. Tylko u nas wredne wiedźmy i znajdują swoich wymarzonych palantów, z którymi chcą spędzić resztę życia- wszyscy zaśmiali się pod nosem łącznie z Liamem. Zayn złapał za moją dłoń i przysunął do swoich ust, składając na jej wierzchu całusa. –a lokaty oszołom podpisuje pakt z Przemytnikiem, tylko po to, żeby ocalić człowieka. Tylko tutaj jedna osoba, jeśli tylko chce może zmienić wszystko. To tutaj zdobywa się przyjaciół na całych życie. I już nic i nikt nas nigdy nie podzieli, bo takie właśnie jest i będzie Sawet- wszyscy wstali i zaczęli głośno oklaskiwać naszego przyjaciela. –dziękuję!- wszyscy wrzeszczeli i wiwatowali Payne’ a, a potem rozbrzmiała muzyka. Liam podał jeszcze rękę dyrektorowi i nauczycielom, a potem czapki poleciały w górę. Zaczęliśmy tańczyć jak szaleni. Ściskaliśmy się i żegnaliśmy. Kiedy już całe zakończenie się skończyło, my poszliśmy jeszcze usiąść na nasz murek.
-To nierealne, że skończyliśmy szkołę- westchnął Harry.
-To nierealne, że zdałeś- stwierdził Nialler, na co parsknęliśmy śmiechem. W naszym kierunku szły dwie dziewczyny ubrane w białe sukienki. Na plecach połyskiwały białe skrzydła. Trąciłam Stylesa łokciem w żebra, na co posłał mi wrogie spojrzenie. Wstałam i podeszłam do dwóch anielic.
-Julka!- pisnęły i mnie przytuliły. Odwzajemniłam gest i teraz tuliłyśmy się we trzy. –tęskniłyśmy.
-Ja za wami też aniołki, chodźcie- wróciłyśmy na murek. Harry i Niall patrzeli na nie jakby były duchami. Aniołki nieśmiało się uśmiechały, a chłopaki nie wiedzieli co mają zrobić. W sumie to ich rozumiem, ponieważ mają dziewczyny, z którymi są szczęśliwi, a tu nagle pojawiają się ich byłe.
-Co tu robicie?- zagadnęła Dess. Kątem oka widziałam, jak Curly odetchnął z ulgą.
-Teraz jesteśmy archaniołami i dostałyśmy pozwolenie od Rady Starszych na zejście- odpowiedziała Caroline, cały czas patrząc na Harrego, który bawił się komórką. – Harry… - zaczęła, ale on wstał.
-Zaraz wrócę, skoczę tylko po Ginny- znikł, a Morgan była zdezorientowana.
-To jego nowa dziewczyna- oświecił ją Malik, a ona posmutniała. –Care on musiał pójść do przodu. Po waszym rozstaniu zbierał się dwa lata. Gin mu pomogła się pozbierać.
-Rozumiem- po jej policzkach spłynęło kilka łez, dlatego ją przytuliłam. – kocham go.
-On ciebie też, ale nie możecie być razem- Elena jeszcze bardziej ją zdołowała.- Niall jak ci się układa z Melisą?- Horan zmarszczył brwi. – obserwowałam cie- uśmiechnęła się.
-D- dobrze- blondyn był zdziwiony. Ku nam zaczęła zmierzać Mel, która cmoknęła Nialla w usta. Chwilę później pojawił się Harry z Ginny. Styles usiadł obok, na swoich kolanach sadzając McCartney.
-Zayn?- odpowiedziała mi cisza. –Zayn- odwróciłam głowę w jego stronę, a jego nie było. –Dess, gdzie jest ten…- mojej przyjaciółki również nie było, zupełnie jak mojej siostry, aniołków i reszty moich przyjaciół.- co do cholery?!- mruknęłam pod nosem i wstałam. Żarty sobie ze mnie robią, czy może to kolejna sztuczka jakiegoś oszołoma, który próbuje przejąć władzę nad światem? Na niebie pojawiła się bardzo jasna plama, która zaczęła lecieć na mnie. Była coraz bliżej, aż w końcu we mnie uderzyła…
Leniwie uniosłam powieki, ale zbyt ostre światło mnie oślepiło. Zamknęłam oczy, a potem podjęłam kolejną próbę. Oczy zaczęły się przyzwyczajać. Podniosłam się na łokciach i zlustrowałam dokładnie pomieszczenie, w którym leżałam. W pokoju dominował kolor biały. Białe ściany, białe drzwi, białe łóżka, biała szafka nocna, na której stał wazon ze słonecznikami oraz pluszowy miś. Do jej nogi przywiązane były balony, z napisami „zdrowiej!”, „szybkiego powrotu do zdrowia”, „kocham cie i zawsze będę”. Byłam w szpitalu, tylko jakim cudem?! Przecież… A Sawet?
Do ręki miałam przymocowaną kroplówkę i inne kabelki. Najgorsze był to, że nie czułam swoich nóg. Czułam się jakby sparaliżowana. Co mi się stało? Jak się tutaj znalazłam? Jak długo tu leżę?
Drzwi od sali się otworzyły, a wszedł przez nie mega przystojny mulat. Chłopak był zdziwiony, ale moment później uśmiechnął się lekko i przysiadł na białym krzesełku. Nienawidzę bieli i szpitali!
-Julka przepraszam, za tamto- spuścił głowę, którą po chwili uniósł i oblizał wargę. Wyglądał bardzo seksownie. – gdybym jej nie pocałował, to być tu nie była. Jestem po prostu pieprzonym palantem i nie…- nie dokończył, ponieważ przyciągnęłam do siebie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Język chłopaka szybko odnalazł wspólny ton z moim. Oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. – wybaczysz mi?- pokiwałam pionowo głową.
-Zayn dlaczego tutaj leżę i jak długo?- Malik podrapał się w tył głowy.
-Wpadłaś pod samochód po naszej kłótni. Byłaś w śpiączce przez trzy miesiące, nie chciałem Julek. To nie miało tak być, to…
-Zamknij się w końcu. Nie cofniesz czasu i nie tłumacz się, bo wiem jak było i nie jestem zła. Kocham cie- uśmiechnął się lekko. Przez drzwi zaczęli wchodzić nasi przyjaciele, którzy mocno mnie uściskali i nie ukrywali radości, z powodu mojego obudzenia się. Później przyszedł lekarz i pielęgniarki, którzy zabrali mnie na badania. Cieszę się, że to był tylko sen, a nie prawdziwe życie. Nie chciałabym przez to przechodzić.     
________________________________
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania. Naprawdę sie do niego przyzwyczaiłam i trudno się z nim rozstać. Epilog miał sie pojawić już wczoraj, ale były małe komplikacje. Chciałabym serdecznie podziękować tym, którzy wytrzymali do samego końca. 
Kocham was ♥
Buźka miśki ;** 
;'(