-Do dziadka, on nam pomoże – złapałam ich za ręce i
przeniosłam do domu 698 letniego druida, do którego każdy mówi dziadek. Starzec
mieszka w jednorodzinnym domku,
w lesie. Chatka jest cała wykonana z drewnianych belek. Kulturalnie podeszliśmy
i do drzwi i zapukaliśmy. Po chwili drzwi otworzył starszy, siwy pan w białych
szatach, które symbolizują czystość.
-Co tu robicie?- nie przepada jak ktoś go odwiedza, wynika
to z tego, że nie ma on czasu na sprzątanie, a nie lubi witać gości w
bałaganie.
-Szukamy odpowiedzi- odpowiedział Zayn.
-Jakich?- nie dawał za wygraną, chociaż dobrze wiedział o co
nam chodzi.
-O proroctwo, o to że ma być wojna- zaczęłam wymieniać.
Zaprosił nas gestem dłoni do środka. Wszędzie było pełno ksiąg, eliksirów tych
gotowych oraz tych, które jeszcze się warzą. Usiedliśmy na kanapie, a on
poszedł po wywar z ziół. Nie mogłam usiedzieć na miejscu, dlatego zaczęłam
przeglądać jedną z pierwszych lepszych ksiąg. Zatytułowana była „pamiętniki
Any”. Jako zakładka służyło zdjęcie, ale dziwne, bo przedstawiające moich
rodziców i jeszcze jakiś dwóch chłopaków, ale bardzo małych. Wyglądali na góra
2 i 3 lata. Dziadek wrócił i każdemu z nas podał napar. Upiłam troszke, a on
usiadł naprzeciwko nas.
-Kim oni są- wiem, że nie ładnie przerywać, ale musze
wiedzieć. Podałam mu zdjęcie, a on z kamiennym wyrazem je lustrował.
-Julio nie powinnaś grzebać w moich księgach- skarcił mnie.
Nie odpowiedziałam, bo sama czekałam na odpowiedź, kim są te dzieci. – to
zdjęcie zostało zrobione 160 lat temu.
-Ale…
-Nie przerywaj mi jak chcesz wiedzieć. – i znowu mnie
ochrzanił.- to Damon i Stefan, pierwsze z dzieci twoich rodziców- wyszczerzyłam
na niego oczy.
-Że jak?!- wstałam- ja mam braci?! To nie możliwe, przecież
ja mam tylko siostrę. Oni nam nic nie mówili. Ja pierdole, ale kanał- opadłam
na kanapę i zasłoniłam twarz dłońmi. Kurwa mam braci.- czemu mi nic nie
powiedzieli?!- znowu zaczęłam krzyczeć.
-Oni zostali uprowadzeni, jeszcze nie odkryli swoich
możliwości. Zostali porwani i wychowani przez demony. Są bezlitośni i żywią się
ludzką krwią. Twój ojciec nie mówił wam o tym, bo bardzo to przeżywał. Jak
wiesz wampiry się nie starzeją, są wiecznie młodzi, dlatego oni tak jak wy
rosną tylko do swoich 19, czasem 25 urodzin. Nie miej za złe rodzicom, że ci
nie powiedzieli. Bardzo to przeżywali, dopiero po 163 latach zdecydowali się na
was. Pilnują was i są nadopiekuńczy, bo
nie chcą was stracić. – wyjaśnił, ale to nie zmienia faktu, że jest dla
mnie zdziwieniem, że mam braci. Zayn tak jak Dess i Lou przytulili mnie.
-Skąd mam wiedzieć jak oni wyglądają?
-Musisz powrócić do przeszłości
-Ale jak?
-Musisz się odprężyć, wyciszyć i wypić miksturę-zaczął
mówić, co muszę zrobić, żeby poznać prawdę o przeszłości. Starzec odszedł, aby
przygotować eliksir.
-Na pewno chcesz to zrobić?- zapytał Zayn.
-Co jak coś się nie uda?- dodał Louis.
-Co jak nie wrócisz? Z kim będę imprezować?- przytuliła mnie
Destiny.
-Ej nie smutajcie, wrócę i streszczę wam wszystko- dziadek
wrócił i podał mi jeszcze zegarek? Przedmiot wyglądał jak zegarek i miksturę.
-Julia jeśli będziesz chciała się przenieść do przyszłości
wystarczy przekręcić- pokazał jak. – twoja podróż zacznie się od samego początku
świata. Dowiesz się jak powstał magiczny wymiar. Poznasz sekrety swoich
przyjaciół i stworzenie Aresa- podał mi wywar, który miałam zamiar wypić, ale
Zayn mi przerwał. Pocałował mnie, ale tak namiętnie w usta, Lou tak jak Dess
przytulili i cmoknęli w policzek. Wypiłam na jednym duszku napar z ziół i
zasnęłam…
*Zayn*
Zsunęła się po kanapie jakby była martwa. Jej skóra stała
się jeszcze bardziej blada niż dotychczas. Każde z nas dokładnie obserwowało,
co chwila ją i dziadka. Patrzeliśmy też po sobie. Dess miała w oczach
przerażenie, Lou strach, a ja? Cóż sądzę, że i jedno i drugie. Boję się o nią.
No bo przecież, ktoś może ją przekuć kołkiem z białego dębu, albo sztyletem,
takim jaki mam w domu. Znalazłem go kiedyś, ale to już innym razem. Wracając,
nie ma pierścienia, czyli może się spalić na słońcu.
-Idźcie już, jak wróci wezwę was- nakazał druid. Wstaliśmy,
rzuciliśmy szybkie „do widzenia” i wróciliśmy do budynku szkoły. Doszliśmy do
wniosku, że na razie nie będziemy mówili Agacie o tym, że ma braci, lepiej
będzie jak dowie się o tym, od Julki. Weszliśmy do pokoju dziewczyn. Resztę
popołudnia spędziliśmy na graniu w karty.
*Destiny*
Jakie sekrety przyjaciół? O czym on pieprzy? Ja nic nie
ukrywam. Urodziłam się 21.10.1995 roku, jestem starsza od Julii i Agi o kilka
miesięcy. Bez jaj, chyba że o czymś nie wiem.
*Julia*
Niewygodnie. Otworzyłam powieki i przetarłam oczy. Gdzie ja
kurwa jestem? Wstałam i otrzepałam sukienkę… łoł, ło, łoł ja mam sukienkę,
dobra spoko, ale czemu jest taka długa?! Czemu do cholery dekolt jest taki
mały, mam bose nosi. Chce szpilki. Dobra przeżyję. Szłam ścieżką w lesie, aż
dotarłam do jakiejś osady. Podzielona była na dwie części, na jednej
śmierdziało zmokniętym kundlem, co oznaczało, że zamieszkiwana jest przez
wilkołaki, a druga pachniała wanilią, tak jak to pachną wampiry. Poszłam w
stronę drugiej strony, kiedy ktoś obiął mnie od tyłu. Chwycił i obkręcił,
następnie odstawił. Kiedy się obróciłam doznałam szoku.
-Nik- wydusiłam. – co tu robisz?- zaśmiał się. Wyglądał
inaczej. Te ubrania dodawały mu uroku, a długie włosy sprawiały, że jest niegroźny.
Oczywiście w teraźniejszości też jest niegroźny, chyba że się wkurzy.
-Tatia nie żartuj- przejechał dłonią po moim policzku.
-Nik, jest tu może Destiny?- zmarszczył brwi.
-Przecież widziałaś jak ojciec ją zasztyletował, gdy była
dzieckiem- zdziwił się.
-A Elijah i Cole?
-Elijah gdzieś spaceruje, a Cole? No cóż również leży w
trumnie.
-Dziękuję, teraz pójdę się przejść- odeszłam i schowałam się
za drzewem. Po chwili zza jednego wyszła… ja? Nie, to pewnie ta wspomniana
Tatia. Ubrana była w fioletową suknię do ziemi, z długim
rękawem oraz zieloną
przepaską. Miała bardzo długie włosy, bo sięgały jej do kolan. Kręcone i
brązowe, takie jak moje. Jedyne czym się różniła były jej niebieskie oczy. Przywitała
Nika namiętnym całusem, ale chwilę później on odszedł. Za to pojawił się
Elijah, jego tego pocałowała.
-Elijah, jesteś tym jedynym- najstarszy brat Dess, przytulił
ją, a potem odszedł.
-Tatia, co tu robisz, nie powinnaś być na spotkaniu?-
wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam za sobą nieznajomy mi głos. Odwróciłam się i
spojrzałam na osobnika.
-Ależ oczywiście, już idę y…- nie znam jego imienia.
-Adam- pokłonił mi się. Ruszyłam za nim, prowadził mnie do
jakiejś jaskini. W środku była już matka Dess i ojciec, Elijah oraz inne
nieznane mi osoby.
-Tatia – powiedziała matka mojej blond przyjaciółki. – miło
cię widzieć, tak jak mówiłaś wcześniej, Nikolasa również zasztyletujemy, a
wcześniej wymażemy pamięć. Po wiekach wyjmiemy z niego sztylet i powróci do
życia, jak Destiny i Cole. – że jak?! Co to do cholery ma być?! Czemu jej
ojciec siedzi spokojnie.
-Dlaczego ty nic nie powiesz?- powiedziałam z powagą, w
kierunku ojca Dess.
-Pani, przecież zahipnotyzowałaś ich, zrobią wszystko o co
poprosisz, z wyjątkiem Elijah’ a on jest ci wierny od początku- popatrzyłam na
Elijah’ a który się lekko uśmiechnął. Nie wierzę, przecież oni są pierwotnymi
wampirami, nie wiedzą o tym. Tylko Elijah, co on kombinuje? – Tatia, wszystko
gra?- zapytał wspomniany Adam. Kiwnęłam głową na tak.
-Jestem tylko głodna- wyszłam i napotkałam na swojej drodze
Tatię.
-Kim jesteś?!- warknęła.
-Ważne kim ty jesteś i zrobiłaś moim przyjaciołom. Nie
możesz ich suko zasztyletować- wypowiedziałam przez zęby. Zaśmiała się.
-Czyli lepiej żeby zostali straceni? Czemu wyglądasz jak ja?
-Ty wyglądasz jak ja. Zresztą, czemu zostawiasz Elijah przy
życiu?
-Bo on jest od nich silniejszy, przeżyje. Oni obudzą się z
przekonaniem, że urodzili się w XX wieku.
-Wyglądają inaczej, będą starsi!- wrzasnęłam.
-Nikolas ma 21 lat, a Cole 19, Destiny 17. Już zawsze będą
tak wyglądać. Ich ojciec wmówi im, że urodzili się tego roku. Przeżyją to życie
-Nie rozumiesz, że robisz im krzywdę?!
-Kim ty jesteś żeby mnie oceniać- pchnęła mnie, a ja
upadłam. Dość tego, skończyła się grzeczna Julka. Zamieniłam się w tygrysa i warknęłam
na nią. – interesujące, z jakiego klanu pochodzisz?
-Nie twój zasrany interes, chcę tylko wiedzieć co się stało
z moimi braćmi i przyjaciółmi- powiedziałam przez zęby.
-Tu się niczego nie dowiesz- przyjęłam moją ludzką postać i
przekręciłam zegarek do przodu. Czułam się nieziemsko, takie podróże w czasie
to fajna sprawa. Zatrzymałam się. Byłam przy jakimś łóżku, na którym leżała
Tatia. Przy niej stał Adam i trzymał ją za rękę, kobieta rodziła. O boże,
zakryłam oczy, żeby tego nie oglądać. Po chwili już w kocach owinięte były dwie
małe dziewczynki.
-Rose i Katherine- powiedziała na jednym tchu, a potem
została zabita przez Adama. Nie ogarniam tych ludzi. Kolejna wycieczka w
czasie. Stałam przed naszym domem we Florencji. Tylko, że dom był inny, taki
starszy? No starszy, przed posesją stali rodzice i dwoje małych chłopców.
Podeszłam bliżej i mało co się nie wypierdoliłam, jebana długa sukienka.
Złapałam dłońmi za jej brzegi i trochę podwinęłam. Podeszłam bliżej i słuchałam
ich rozmowy.
-Damon, Stefan to nasz nowy dom- ojciec wskazał na budynek.
Chłopcy byli bardzo ładni. Damon miał czarne włosy i niebieskie oczy. Gładką
cerę tak jak Stefan, który był brunetem o brązowych oczach.
-Super- krzyknęli równocześnie, a następnie wbiegli do
środka. Rodzice dalej rozmawiali, kiedy za nimi pojawiły się dwie dziewczyny
jak mniemam to Rose i Katherine. Skręciły im karki, a potem weszły do domostwa,
by po chwili wyjść z moimi braćmi na rękach. Muszą być córkami Tati i Adama. Bliźniaczki zniknęły z dziećmi. Przekręciłam
zegarek i znowu przeniosłam się do przyszłości. Tym razem stałam w jaskini.
Rose była przywiązana do jakiejś skały. Jakiś mężczyzna jeździł jej po policzku
zielem, które ją paliło. Rose była wysuszona i brudna. Torturowali ją. Jakaś
kobieta podeszła i wyrwała jej serce.
-Nie!- usłyszałam krzyk biegnącej Katherine.- zabiłaś moją
siostrę!- w błyskawicznym tempie pojawiła się przy owej kobiecie i również
wyrwała jej ten narząd. Kolejna wycieczka, znalazłam się przed innym domem, z
pięknym ogrodem, w którym dwóch przystojnych mężczyzn grało w piłkę. Nie powiem
ciałka mieli niezłe. Kiedy mnie zobaczyli zaprzestali gry i podeszli do mnie.
-Panienko Katherine- obaj ucałowali moje ręce.- co cię tu
sprowadza?
-Jak to co Stefanie, Katherine się za nami stęskniła-
uśmiechnął się nonszalancko.
-Więc Damonie, powiedz co robiliście w tym czasie gdy mnie
nie było?- przysiedliśmy na ławeczce, kiedy zza drzewa wyłoniła się postać
Katherine.- zaraz wrócę- wstałam i poszłam się schować za inny drzewem.
Katherine podeszła i rozpoczęła rozmowę z nimi. Muszę przyznać, że mega
przystojni.
-Dziś ruszycie ze mną do Nerona, brata Aresa, będziecie mu
służyć- oboje przytaknęli. Potem poszli do domu, by po jakiejś godzinie wyjść z
walizkami. Złapała ich za dłonie i gdzieś przeniosła, przekręciłam zegarek i
byłam w jakimś domu. Chłopaki zrobili sobie imprezkę z dziwkami, z których pili
krew.
-Katherine już wróciłaś- odezwał się Stefan. Jego oczy, tak
jak Damona były czerwone. Twarze mieli umazane krwią.
-2010
-Aha, dobra to ja spadam- zamachałam i odeszłam. Zamknęłam
oczy i mocno ścisnęłam zegarek. Po chwili obudziłam się u dziadka w domu.
-Jula wróciłaś- powiedział staruszek. Zaraz mi chyba serce
wyskoczy z piersi. Nie mogę uwierzyć, że jest jeszcze Neron. – mów czego się
dowiedziałaś.
-Ares ma brata, Katherine i Rose są córkami Tati i Adama.
Stefan i Damon służą Neronowi i Aresowi. Rose została zabiła przez jakąś
dziewczynę, a jej serce wyrwała Katherine- przerwałam na chwilę, aby zaczerpnąć
powietrza.- ja muszę znać prawdę. Rodzice i przyjaciele muszą ją poznać. Elijah
to zdrajca, pozwolił zasztyletować Dess, Nika i Cole. Muszę już iść, ale
obiecuję, że jeszcze przyjdę i opowiem szczegóły.- przeniosłam się do mojego
pokoju w Sawet. Wszyscy siedzieli i o czymś rozmawiali.
-Julka jesteś- rzuciła się na mnie Dess i Aga. Potem Lou,
Harry, Liam, Niall, Caro i Elena. Na końcu Zayn mnie pocałował. – gdzieś ty
była przez 2 tygodnie?! Jest grudzień, a od jutra mamy wolne- oznajmiła mi Aga.
-My mamy… zresztą nie ważne. Tego jest za dużo. -W moim
pokoju pojawiło się trzech mężczyzn. To Nik, Elijah i Cole.- ty gnoju jak
mogłeś im to zrobić- złapałam Elijah za kark i zaczęłam go dusić.
-Ej, Julka uspokój się- odciągnął mnie od niego Malik.
-Nie będę spokojna, bo oni są pierwotnym, a Elijah pozwolił
im wyczyścić pamięć i zasztyletować- widziałam złość w oczach jego rodzeństwa.
-Nie gadaj głupot wariatko- wyśmiał mnie.
-To skąd wiem o Tati i jej córkach. O tym, że twój ojciec i
matka byli zahipnotyzowani!- zaczęłam krzyczeć na tyle głośno, że do mojego
pokoju przyszedł dyrektor i inni nauczyciele.
-Co tu się dzieje?!- warknął Amus.
-Nic- warknęłam i teleportowałam się do domu, we Florencji. Zaraz za mną pojawiła się reszta moich
znajomych. Zaczęłam się kłócić z Elijah na tyle głośno, że na dole pojawili się
moi rodzice.
-Czemu tak krzyczycie- spojrzałam na nich. – Julia o co
chodzi?- zapytała mama.
-Czemu kłamaliście przez cały ten czas?- z oczu poleciały
pierwsze łzy.
-O czy ty mówisz?- a on co zgrywa się czy jak? Mój tata ma
mnie za świra.
-Chcę wiedzieć wszystko o Damonie Stefanie- po policzkach mamy zaczęły spływać
pierwsze łezki, a tata miał strach w oczach. Siedzieli cicho, nie mieli zamiaru
nic powiedzieć- mów do cholery! Mam prawo wiedzieć o moich braciach!-
wykrzyczałam w twarz mamy.
-To my mamy braci?- zapytała łamiącym się głosem Aga.
-Tak mają po 170lat i są w niewoli u Nerona i Aresa-
przyłożyłam nogą w fotel, który z hukiem uderzył w ścianę. – powiedz mi czemu
nie powiedziałeś nam o proroctwie, czemu okłamywałeś nas całe życie.- ojciec
odwrócił się i poszedł do swojego pokoju, to jedyne miejsce gdzie nie miałyśmy
wstępu.
-Weź się uspokój – okrzyczał mnie Elijah. Spojrzałam na
niego ze złością.
-Tobie radzę się stąd wynieść, bo jeszcze posłużę się
kołkiem z białego dębu.- z pozoru 22 latek zniknął. Opadłam na sofę biorąc
głęboki wdech.
-Ej, mała my ci pomożemy- oznajmił Lou siadając obok mnie i
lekko przytulając.
-To jest…- podniosłam się i poszłam do zakazanego pokoju,
tata stał przed dużym oknem, a w ręku coś trzymał. Podeszłam bliżej i lekko
dotknęłam jego barku. – tato…
_______________________________
i co myślicie? byłabym wam bardzo wdzięczna za głosowanie w ankietach!! szczerze mówiąc to zaczęłam pisać nowe opowiadanie, ale o tym kiedy indziej. Dzięki za komy, głosy, odwiedziny i oczywiście cierpliwość. Miałam teraz egzaminy, które mnie rozwaliły. Z pola byłam przygotowana na rozprawkę, a tu mi charakterystyke dali ;/ grrrr. Jak wam się podoba?