środa, 28 sierpnia 2013

3.2. Teraz nauczę cie szacunku



*Dess*
W tym roku możemy sobie same urządzić pokój. Jeszcze rok temu wyglądało ty tak jak na początku, przypominając cały kremowy, jednoosobowe łóżka, a Julka spała na suficie, właściwie to lekko pod i miała drabinki, jak w psychiatryku. Psycholka. Siedziałyśmy w koślawym kółku i wybierałyśmy. Podłoga wyłożona ciemnobrązowymi panelami, a na nich duży biały dywan z misia. Ściany jasnoniebieskie z ogromnym białym dmuchawcem namalowanym na ścianie przez Julkę, nad jej łóżkiem. Cztery łóżka wodne, tak mamy duży pokój, ale należy nam się w końcu uratowałyśmy świat! Każda miała obok łóżka szafkę nocną, a na niej lampkę. Obok szafki były małe drzwiczki, które można było powiększyć, za pomocą magii, którą było wypowiedzenie jakiegoś słowa- reagują na głos. Później czarna sofa, a na niej białe i różowe poduszki cztery fotele, a w środku stół. Ponad to zdecydowałyśmy się na biurka, z białego dębu- tego samego, z którego kołki mamy w domu. Kopsnęłyśmy się też na regał z książkami, plazmę, a pod nią Xbox’ a i maty do tańczenia. Cool. Skończyłyśmy po dwóch godzinach. Zaczęłyśmy się rozpakowywać, później każda leżała na swoim łóżku i gadałyśmy. Mel pytała się nas jakie mamy moce i inne.
-Zazdroszczę wam, ja tylko widzę aurę i posługuję się mocą wiatru
-Też na początku miałam tylko tę moc i ognia- powiedziała Julka- jeszcze będziesz mega potężna- na te słowa ruda się uśmiechnęła.
-Jula tylko, że ty w wieku 2lat prawie zabiłaś tysiąc wieczną wampirzycę- mruknęła Adzia. – ale kogo to obchodzi- ziewnęła. Nie dziwię się, mi też chce się spać. Wczoraj siedzieliśmy na Hawajach do późna, a dziś musiałyśmy wcześnie wstać. Uderzyłyśmy w kimono.  
*Harry*
-Pojebało was? Nie chce mi się- oni są zdrowo pierdolnięci. Że niby ja mam się teraz przenieść do Nowego Yorku i przynieść jakieś alko. Debile.
-Przegrałeś zakład loczuś- przypomniał mi Louis. Wziąłem głęboki oddech i teleportowałem się do NY. Poszedłem do pierwszego lepszego sklepu i zrobiłem zakupy. Do koszyka wrzuciłem kilka butelek Jacka Danielsa, wódy, troche piw. Chipsy, żelki, cole, fanty, sok pomarańczowy i poszedłem do kasy. Wyszło w chuj dużo. A te oszołomy nawet nie dali pieniędzy. Jedynym plusem było to, że nikogo oprócz mnie i sprzedawcy nie było w środku. Zahipnotyzowałem go i zostawiłem tylko 100$ nie żeby coś, ale jestem tego samego zdania co Jula, gostek na pewno ma rodzinę, którą musi utrzymać, a kasa mu się przyda. Niosąc dwie duże reklamówki usłyszałem jakiś krzyk. Oczywiście wychwyciłem go słuchem wampira, mam dobrze rozwinięty słuch. Ruszyłem w tamtym kierunku. Było już ciemno, a na niebie był tylko sierp księżyca. Doszedłem do jakiegoś zaułka. Jakiś trzech gości otaczało dziewczynę. Z tego co mają w głowach nie zbyt spodobał mi się ich pomysł.
-Przepraszam panów, ale ta dama chyba nie chce być zgwałcona- uśmiechnąłem się nonszalancko i przeczesałem dłonią włosy.
-Lepiej stąd idź małolacie, bo tobie też zrobimy krzywdę tak jak tej małej- przejechał jej nożem po policzku, zostawiając ślad, z którego zaczynała cieknąć krew. Czułem się źle, bo nie jadłem.
-Powiedziałem, żebyś ją zostawił- pewnym krokiem ruszyłem w ich kierunku. Jeden z nich wyszedł mi naprzeciw. Zamachnął się i gdyby nie mój refleks wampira dostał bym pięścią w twarz. Oczywiście w odpowiedniej chwili złapałem jego pięść swoją dłonią i mocno ścisnąłem łamiąc mu tym samy kości. Klęknął przede mną i krzyczał z bólu- odejdź stąd i zapomnij- powiedziałem szeptem patrząc mu w oczy i hipnotyzując. Wedle mojego życzenia spieprzał gdzie pieprz rośnie. – kto następny?- zapytałem stojąc już prawie obok dziewczyny, która na marginesie jest bardzo ładną blondynką o ciemnych oczach. Ładna nawet bardzo. Ruszył na mnie blondyn, bardzo napakowany, ale co z tego? Też jestem umięśniony może kapkę mniej, ale jestem wampirem i czarownikiem! Mogę go zabić wzrokiem, jak bym zechciał, ale chcę się pobawić. Popadam w rutynę, bo od czasu bitwy dobra ze złem, jak Jula dostała skrzydeł nie walczyliśmy, no chyba, że dla zabawy między sobą. Nikt nas nie prowokuje, bo się boją. Nie dziwię się Julka to psychopatka jak się wkurzy, Zayn też jeśli ktoś by tknął Julkę bez jego zgody mógłby zabić. Aga i Liam mają tak sami do tego dołączają Louis i Dess. My z Niallem chronimy sobie dupy nawzajem, ale też im, a oni nam. Atakujesz jednego z nas, atakujesz wszystkich. Jeden za wszystkich wszyscy za jednego. Przyparł mnie do ściany i zaciął nożem moje gardło.
-Oj- stwierdził z udawaną troską. Rana szybko się zagoiła, a on stał przerażony.
-Oj- złapałem go za szmaty i w stylu wampira przyparłem go do ściany naprzeciwko. Była to spora odległość, ale jestem szybki. Wgryzłem się w jego kark, gasząc pragnienie głosu. – zapomnij i spierdalaj- znowu użyłem hipnozy.
-Zostaw mnie… proszę- usłyszałem płacz dziewczyny. Ten oblech roztargał jej białą bluzkę i rozdarł jeansy. – proszę- dziewczyna dławiła się płaczem.
-Zamknij się suko- warknął rozpinając pasek spodni.
-Nie słyszałeś pani?!- warknąłem i w błyskawicznym tempie pozbawiłem go kontroli nad dziewczyną. Przyparłem go do muru obok niej i zacisnąłem dłoń na jego karku. Brunet dusił się i błagał, abym przestał. – tak się kobiet nie traktuje- uniosłem go i cisnąłem nim w drucianą siatkę. Ruszyłem na niego wściekły z twarzą umazaną w krwi. Byłem wściekły- poniesiesz karę, za swoje czyny- wymierzyłem mu cios w twarz, a później kolejny i następny. Nie miałem zamiaru przestać. Nagle poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Biło z niej ciepło, ludzkie ciepło.
-Zostaw go- próbowała mnie odciągnąć, ale ja wpadłem jakby w trans. Nie miałem ochoty się zatrzymać, teraz byłem maszyną do zabijania. Niekontrolowanym i bezuczuciowym robotem, którego nic nie powstrzyma.
-Teraz nauczę cie szacunku- mężczyzna osunął się na ziemię, ale to mi nie przeszkodziło. Dalej biłem go po twarzy i kopałem w brzuch.
*Gin*
Wracałam właśnie z szpitala, gdzie dowiedziałam się, że moja mama zmarła. Ojciec zostawił nas już dawno, dawno temu, a mama poświęciła się pracy adwokata. Jeden klient wściekł się, że go nie wybroniła i zaczaił się na nią, a później postrzelił. Kobietę przewieziono do szpitala, gdzie szybko została przewieziona na salę operacyjną. Zmarła podczas operacji. Płakałam i nie chciałam aby ją przykryli tym cholernym białym prześcieradłem. Odciągnęli mnie siłą, a ja siedziałam jak skończona idiotka i płakałam. Około 23 postanowiłam wrócić do domu, szłam skrótem i zostałam napadnięta. Trzech napakowanych mężczyzn na oko mieli z 25 lat zaczęło się do mnie dobierać  i próbować zgwałcić. Później pojawił się jakiś chłopak, który stanął w mojej obronie, bez żadnego problemy pozbył się  bruneta. Później podszedł bliżej i zajął się blondynem. Przeraziłam się, gdy go zaciął, a jeszcze bardziej tym jak w błyskawicznym tempie przyparł do so sąsiedniej ściany. Nie wiem co się działo między nimi, ponieważ było zbyt ciemno. Drugi brunet zaczął mnie rozbierać, błagałam, aby przestał. Płakałam, bo się bałam. W mgnieniu oka znalazł się za napastnikiem.
-Zamknij się suko- warknął brunet i zaczął rozpinać pasek spodni.
-Nie słyszałeś pani?!- warknął i odciągnął go ode mnie. Uderzył nim o mur i zaczął go dusić. Brunet prosił, aby ten przestał, ale on wpadł jakby w trans. Nie słuchał. – tak się kobiet nie traktuje- uniósł go i rzucił jak szmacianą lalką w drucianą siatkę. Chciałam uciec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Nie mogłam ich tak zostawić, przecież ten chłopak w lokach mógł go zabić. Zdobyłam się na odwagę i podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Zostaw go- starałam się go odciągnąć od bruneta, który już dawno stracił przytomność. On wpadł w trans.
-Teraz nauczę cie szacunku- mężczyzna osunął się na ziemię, a on dalej się nad nim znęcał.
-Proszę!- wrzasnęłam i znów zaniosłam się płaczem- chcesz go zabić!?- spojrzał na mnie a ja zamarłam. Kim, a raczej czym on jest?! Na jego twarzy były widoczne żyły, w oczach miał dzikość, a i był cały w krwi. Mordował mnie wzrokiem, bałam się, sparaliżowało mnie. Bałam się wykonać jakikolwiek ruch. Głośno oddychał, a po chwili jego twarz przybrała normalne kształty.
-Nic ci nie jest?- jego głos ociekał troską, ale ja stałam jak słup i patrzyłam z przerażeniem na tego chłopaka, który jeszcze chwilę temu chciał zrobić mi krzywdę. Wzrok mojego obrońcy powędrował za moim. – nic mu nie będzie- przykucnął przed nim i nadgryzł swój nadgarstek podsuwając mu go pod nos. Chłopak napił się troche, a później mój wybawca wstał. – nie bój się, ja ci nic nie zrobię. Nie atakuję kobiet- lekko dotknął mojego policzka. Jego dłoń była zimna, ale powoli jej temperatura się troche podniosła. Wyrwał mnie z transu. – jesteś cała?
-T- tak – wydukałam- kim ty jesteś?- mój głos znów zaczął drżeć. Strach znów przejął kontrolę nad moim ciałem.
-Jestem Harry- stwierdził z lekkim uśmiechem, co ukazało dołeczki w policzkach. Teraz był słodki jak cukierek, a przed momentem był brutalnym zwierzęciem.
-Chodziło mi bardziej czym jesteś?- mruknęłam pod nosem.
-Chłopakiem- jak on to mógł usłyszeć?! Sama ledwo to usłyszałam. Zdjął z siebie fioletową bluzę z kapturem i mi ją podał- ubierz się
-A ty?
-Mną się nie martw. Chodź odprowadzę cie do domu- szliśmy ramię w ramię. Harry złapał jeszcze za swoje zakupy i poszliśmy do mojego domu. Całą drogę, czyli 20minut przeszliśmy w ciszy. Weszliśmy do bloku, a właściwie to penthousu. Weszłam do środka i czekałam, aż on zrobi to samo, ale nie uczynił tego stał i się na mnie gapił. – musisz mnie zaprosić- uniosłam brwi ze zdziwienia- wyjaśnię ci wszystko, ale zaproś mnie
-Wejdź – wskazałam dłonią na wnętrze mojego domu. Harry wszedł, a ja teraz mogłam zobaczyć jakie zniewalające ma oczy. – tłumacz- rozkazałam, a on się tylko uniósł jeden kącik ust.
-Jak masz na imię?
-Ginewra, ale nie znoszę tego imienia dlatego mów Gin. I powiedz mi czym ty jesteś!
-Wampirem i czarodziejem- wyszczerzyłam na niego oczy.
-Żartujesz sobie ze mnie?!- zaczęłam się nerwowo śmiać, a on ze spokojem pokiwał przecząco głową. Nagle zadzwonił jego telefon. Przeklął pod nosem i odebrał.
-Co tam stary?… pierdol się Malik i zajmij się Julką… bardzo śmieszne zaraz będę- odłożył telefon na szklany stolik. – zaraz wrócę – zniknął. Jak on to zrobił?! Zabrałam szklanki i poszłam do mojego pokoju. Podłączyłam moją komórkę, ponieważ miałam rozładowaną baterię. Usiadłam na materacu i upiłam łyk napoju. Po chwili znowu wrócił ubrany w luźną koszulkę.- siemka Gin- cmoknął mnie w policzek. – jeśli chcesz zapomnieć, mogę usunąć te wspomnienia
-Nie chcę- zaprzeczyłam równie szybko. Nie panowałam teraz nad sobą. Lekko musnęłam jego usta, a później się odsunęłam zagryzając przy tym wargę. – chcę cie pamiętać
-Może grozić ci niebezpieczeństwo
-Obronisz mnie- uśmiechnął się i łapczywie wpił w moje wargi. Całował tak niesamowicie. Jego ręce błądziły pod moją, właściwie to jego bluzą, a później szybko się jej pozbyły. Nie chcą pozostać mu dłużną również pozbyłam się jego koszulki. Całował moją szyję i usta. Przejęłam kontrolę i pozbawiłam go spodni. W błyskawicznym tempie pozbawił mnie kontroli i leżał na mnie. Wpił się łapczywie w moje usta, a później przeszedł do szyi. Jęknęłam, a moje ciało wygięło się w łuk, co bezczelnie wykorzystał i pozbawił mnie stanika. Pieścił moje piersi. Przeszedł na brzuch, gdzie w okolicach pępka zataczał kółeczka językiem. Pozbył się moich podartych jeansów i rzucił je gdzieś w kąt. Całował wewnętrzne strony moich ud, co sprawiało, że moje podniecenie rosło. Oplotłam go nogami w pasie i przekręciłam nas. Muskałam jego idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową, na której były wydzierane tatuaże.
Uwielbiam jak facet ma tatuaże. Znowu użył swojej szybkości i leżał na mnie, zdjął moje majtki, a ja jego bokserki. Wpił się w moje wargi, a później we mnie wszedł. Jęknęłam mu do ust, na co się uśmiechnął. Poruszał się we mnie szybko, co sprawiało nam obojgu przyjemność. Kiedy doszliśmy na szczyt rozkoszy wyszedł ze mnie i opadł na moje łóżko obok mnie. Delikatnie pocałował mój policzek.
-Byłaś świetna Ginny- uśmiechnęłam się pod nosem. – dobranoc.
-Dobranoc, a światło?- uniosłam brwi i w tym samym czasie zgasło. Jest niezwykłym chłopakiem. Obiął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie bliżej. Zasnęłam. 
______________________________
No i tym o to sposobem mamy rozdział 2 ciszycie sie?? Mam kilka pytań:
1. Harry sie zakochał czy to tylko przejściowe?? jak myślicie??
2. czy Gin przez tą znajomość będzie miała kłopoty??
3. czy Mel odnajdzie sie w 'elicie'??
4. Mel i Niall ?? ^^ coś z tego wyjdzie??

piątek, 23 sierpnia 2013

3.1. Ode mnie z dala glebowy chłopcze



*Julia*
Dziś jest 1 listopada, to dziś jest rozpoczęcie roku. Ubrana w samą czarną koronkową bieliznę. Dokładnie przyglądałam się swojemu odbiciu. Co jest ze mną nie tak?
-Nic, bo jesteś piękna- usłyszałam tuż przy uchu, a później poczułam jego usta na ramieniu. Odwróciłam się i dokładnie mu się przyjrzałam. Miał na sobie czarne rurki, biały t-shirt oraz tenisówki. Włosy jak zawsze nienagannie ułożone. – wiem, że jestem idealny, ale ty pożerasz mnie wzrokiem- stanęłam na palcach i pocałowałam go w kącik ust, a następnie poszłam do garderoby, w moim pokoju. Ubrałam się w turkusowy top i czarne spodenki. Na nogi włożyłam balerinki i przeniosłam się do łazienki. Rozczesałam włosy pozostawiając je w lekkich lokach. Pomalowałam się i wyszłam do Malika. klik .
-Idziemy?- każde z nas zabrało swoją walizkę. Spletliśmy swoje dłonie i przenieśliśmy się do Sawet. Zanieśliśmy torby do pokoi i wróciliśmy na nasz murek, gdzie siedział już Hazz i Nialler. –hej miśki- przytuliłam ich obu.
-Siemka – przed nami pojawił się Loui i Dess, a po nich państwo Payne.
-Wszyscy uczniowie proszeni na boisko szkolne- wstaliśmy i wolnym krokiem ruszyliśmy w wyznaczone miejsce. Boisko było duże i stał na nich mały podest, a na nim dyrektor oraz siedzieli nauczyciele. Wszyscy poszli usiąść na trybuny, a dla mnie i Malika nie było miejsca. ‘Chodź za trybuny’ wywróciłam oczami na jego prośbę, ale poszłam.
*Charlie*
Siedziałam na trybunach z Justine i tymi dwoma głupimi bliźniaczkami- Zoey i Stellą. Myślami byłam przy tym przystojnym chłopaku, który wygląda na dwadzieścia lat. Jest Mulatem o brązowych włosach i oczach. Ubrany w czarne rurki, białą koszulkę oraz tenisówki.  Z tego co słyszałam to nazywa się Zayn. Zoe i Stell non stop paplały.
-Hej jak już musicie gadać, to powiedzcie coś o Zaynie
-On i jakaś brunetka całują się za trybunami- stwierdziła Zoey, a mnie kurwica zaczynała trafiać. Szturchnęłam Jus i niepostrzeżenie przeniosłyśmy się za trybuny. Rzeczywiście mulat całował jakąś dziewczynę. Obierała się ona plecami o stalowy słupek i przyciągała za szyję bliżej siebie chłopaka. On natomiast trzymał za jej prawe udo i mocno przywierał do niej ciałem. Jakby mogli to by się połknęli. Laska pożałuje, zresztą to i tak nie ma znaczenia, ponieważ on za niedługo będzie mój.
-Możecie się już rozejść- powiedział dyrektor. Brunetka odepchnęła go lekko od siebie, ale on nie przestawał jej całować tym razem po szyi.
-Zayn chodź- mruknęła.
-Julka, Zayn idziecie?- podeszła do nich jakaś grupka. Jedna z dziewczyn wyglądała tak jak ta suka, która całowała Zayna. Druga dziewczyna była blondynką, która trzymała za dłoń szatyna. Ciemny blondyn, który właśnie przytulał bliźniaczkę tej całej Julki. Chłopak w lokach i blondyn.
-No już- ostatni raz ją pocałował, a później splótł ich dłonie razem. – Julek mam pomysł
-Jasne, że tak nawet nie wiesz jak cie kocham- zawiesiła mu się na szyi. Żałuję, że mój wzrok nie może zabijać, ale na razie potrafię sprawić, aby cierpiała. Jus poszła po te dwie dziwaczki, które działają mi na nerwy i zaczęłyśmy bezsensowną rozmowę, która miała być tylko przykrywką. Skupiłam całą moc i wywołałam u niej ból. Brunetka złapała się za głowę, a później padła na kolana i krzyczała z bólu.
-Ey Jula skończ odpierdalać Wenezuele- zaczął się śmiać mój przyszły chłopak, a za nim wszyscy jak to pieprzone domino.- to może ogłosisz wieści- złapała go za rękę i pocałowała, następnie zniknęli. Grrr nienawidzę jej.
*Mel*
Masa magicznych istot kryjących się pod postacią nastolatków. Czuję się tu obco. Jakbym była w świecie pełnym wilkołaków. Szłam sobie spokojnie, kiedy jakiś blondas na mnie wpadł.
-Jak chodzisz pajacu!?- warknęłam, a on szybko się podniósł. Następnie pomógł mnie się przenieść do pionu. Jest całkiem ładny. – przepraszam poniosło mnie
-To ja cie przewróciłem, to ja powinienem przeprosić. Może w ramach przeprosin poszłabyś ze mną na imprezę do Julki i Zayna?- uśmiechnął się na co zmarszczyłam brwi. Nie znam ich. – a i jestem Niall
-Melisa, ale mów Mel. I mogłabym pójść- uśmiechnął się szeroko, a później złapał mnie za dłoń i gdzieś ciągnął. Po chwili zatrzymał się pod drzewem otoczonym murkiem, gdzie stało jeszcze 7 osób.
-To Mel- przedstawił mnie, a każdy się do mnie przyjaźnie uśmiechnął.
-Dobra cisza- powiedział normalnym tonem chłopak w loczkach. Gwar jednak nie ustał, każdy paplał trzy po trzy, a mi mieszało się w głowie. Za dużo głosów, za dużo aury. Jako jedna z nieliczny widzę ludzką i magiczną aurę. Oczywiście zdolności te posiadają demony, ale ja trzymam się tej dobrej strony.
-Ludzie dziewczyna prosi o cisze!- wydarł się mulat, a na niebie pojawił się grzmot, który uderzył w drzewo. Ogromny dąb pękną na pół. – no więc mów Julek- pocałował dziewczynę w policzek.
-Za dwa dni robimy imprezę i jesteście wszyscy zaproszeni u mnie i Agi, we Florencji. Będziecie wiedzieć, bo to największy dom w okolicy- powiedziała bez cienia zawahania. Jest bardzo pewna siebie. Jednak jej ‘publiczność’ dalej stała i się w nią wpatrywała- koniec teatrzyku spieprzać- podniosła głos, który przybrał więcej jadu. Ludzie się rozeszli.
-Kretyn- rzucił szatyn w kierunku mulata i zniknął. Po chwili mogliśmy go dostrzec przy zniszczonym dębie. Dotknął dłonią pnia, a drzewo się odrodziło. Jestem pełna podziwu, oni są jak elita, urodzona bardzo wysoko. Zachowują się jak rodzina królewska. – następnym razem wal w coś innego na przykład Harrego- zaśmiał się.
-Ode mnie z dala glebowy chłopcze – mruknął loczek, przynajmniej wiem jak ma na imię. To jeden plus.- bo się jeszcze poparzysz- nagle stanął w płomieniach- ciemny blondyn, który miział się z siostrą Julii oblał go wodą.
-Ochłoń – na słowa brązowookiego każdy zaniósł się śmiechem nawet ja.
-Kretyn
-U nas to norma, przyzwyczaisz się Mel- Niall posłał mi przyjazny uśmiech- a to Julka, Zayn- wskazał na mulata i jedną z bliźniaczek- Liam i Aga- ciemny blondyn i druga z bliźniaczek- Harry- loczek- Louis i Dess- szatyn i blondynka.
-Hejka- powiedzieli równocześnie- grasz dziś z nami w karty?- dokończyła Destiny.
-W sumie to mogę
-A ja mam zajebisty pomysł. Zamieszkasz z nami- wyszczerzyła się Julka. – Aguś- wydęła dolną wargę, a jej siostra tylko głęboko westchnęła. Później gdzieś poszły.
-To my ci pomożemy z bagażami- stwierdził Zayn i się uroczo uśmiechnął. Niall znów ujął mój nadgarstek i teleportował do mojego pokoju razem z Zaynem i Harrym. Miałam mieszkać z jakąś Charlie, Justine, Zoey, Stellą i Matty. Dziewczyny plotkowały sobie na łóżku, a kiedy Harry głośno odchrząknął ich wzrok powędrował na nas, a później sparaliżowało je. – nadal mam ten urok- przeczesał dłonią włosy- to co mamy zabrać?
-Tylko kilka toreb-wskazałam na 3 walizki. Chłopaki zabrali je i zniknęli.
-Skąd ty ich znasz?- zaczęła swoje śledztwo blondynka jak sądzę Charlie.
-Wpadła na blondaska- powiedziała Zoe, a ja tylko przytaknęłam. Do pokoju przyszła, a raczej zawitała znikąd Julia, chyba ona, albo Agata? Nie wiem.
-Chodź Mel mieszkasz z nami, Zayn i chłopaki ci pomogli?- teraz to już wiem, że gadam z Julką.
-Tak- uśmiechnęła się promiennie i kulturalnie wyszłyśmy przez drzwi. Musiałyśmy przejść do drugiego skrzydła akademika. Podczas tego spaceru poznałyśmy się lepiej. Dowiedziałam się, że straciła rodziców 2lata temu, a od półtora roku jest z Zaynem. Przedtem jeszcze się przyjaźnili i byli ze sobą blisko. Chodzi o to, że powiedziała, że mówili sobie o wszystkim. – czemu inni mają do was tyle szacunku?- wymsknęło mi się przez przypadek.
-To proste. Uratowaliśmy świat, a ja umarłam, później wróciłam i zabiłam szatana- powiedziała, jakby to było u niej na porządku dziennym. Walka ze złem. Chociaż może już się do tego przyzwyczaiła?- Niall cie lubi- uśmiechnęłam się lekko, a później zmarszczyłam brwi.- wiem co mówię, tak samo patrzył na Elenę dwa lata temu.
-Co się z nią stało?
-Ona była aniołem, a wiesz co się dzieje z aniołami, gdy kończą 20lat- no właśnie nie wiem, dlatego pokiwałam przecząco głową- gdy anioł skończy 20lat na zawsze przenosi się do Angelez, wymiaru, gdzie wstęp mają tylko anioły. Ty nie jesteś aniołem?
-Jestem wampirem, a wy?
-My jesteśmy z mieszanki. Wampiry i czarownicy, ponadto ja potrafię przemienić się w… znaczy wyrastają mi skrzydła, później z Zaynem potrafimy wszystko. Nawet rada nie wie, co z nami nie tak, dlatego na razie mamy wolną rękę i możemy robić co chcemy- uśmiechnęła się lekko- oczywiście mówię ci to tylko dlatego, że Niall ma dla ciebie zaufanie. Teraz jesteś częścią naszej rodziny- weszłyśmy do pokoju, który był… pusty? Co do cholery?! Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale Julka podała mi jakiś katalog.- klikasz i pojawia się, zajebista rzecz.
-To my idziemy do siebie później przyjdziemy- przesłał jej buziaka w powietrzu, na co z uśmiechem wywróciła oczami. Usiadłyśmy na podłodze. 
_______________________________
Pierwszy rozdział za nami, jak wam sie podoba?? 
CHCĘ WAS TEŻ POPROSIĆ, ABYŚCIE ZAJRZELI NA http://imaginy-1direction.blogspot.com/ GDZIE SĄ IMAGINY PROWADZONE PRZEZ PAULINĘ WESOŁOWSKĄ. DZIEWCZYNA MA TALENT I PISZE ŚWIETNE IMAGINY ;P 

wtorek, 20 sierpnia 2013

epiolg/prolog



*Zayn*
Po opuszczeniu wymiaru Vektra teleportowaliśmy się do mnie do domu. Julka była jakaś nieobecna. Siedziała na łóżku z podkulonymi kolanami oplatając je rękami. Podszedłem do szafy, z której wyjąłem dla niej koszulkę. Rzuciłem jej t-shirt na głową, ale ona dalej nie dała po sobie znaku życia. Rozebrałem się by zostać w samych bokserkach i położyłem się obok niej.
-Jula co ci?- zapytałem po dłuższym przyglądaniu jej się.
Magie 7lat
-Tak się zastanawiam…- zawiesiła się. – jak teraz będziemy spędzać święta- zaśmiałem się pod nosem. Przecież do świąt jest jeszcze dużo czasu. Czasami ona mnie zaskakuje, martwi się na zapas. – myślisz, że twoi rodzice są na mnie źli?- ona jest bardzo zmienną osobą. W błyskawicznym tempie zmienia zdanie lub temat rozmowy- sądzisz, że dalej mnie będą lubić?- wpadła w jakiś trans zaczęła zadawać pytania jak najęta.
-Ej, Julka już koniec- objąłem ją i przytuliłem do siebie. Oparłem brodę o jej ramię i mówiłem jej na ucho- wyluzuj nawet jeśli cię już nie lubią i są na ciebie źli, to mają problem. Chociaż szczerze wątpię w twoje przypuszczenia, wiedzą, że stanęłaś w mojej obronie mimo, że oni nie mieli takiej możliwości. Na pewno są ci wdzięczni- do mojego pokoju ktoś zapukał. Jula szybko wciągnęła przez głowę koszulkę.- proszę!- krzyknąłem, a do mojego pokoju weszła Magie. Kiedy nas zobaczyła uśmiechnęła się szeroko i w błyskawicznym tempie znalazła się obok nas. Usiadła pomiędzy nami i mocno przytuliła Julkę, a
później mnie.
-Nareszcie jesteś w domu- odetchnęła z ulgą moja siostra. – a ty gdzie byłaś?- zwróciła się do Adams, która zachichotała pod nosem.
-W piekle- powiedziała nieśmiało. Jeśli chodzi o moją siostrę to ma 7lat jest niewysoką i szczupłą brunetką o piwnych oczach. Ma długie włosy i jest raczej nieśmiała.
-Mówisz serio?- młoda wyszczerzyła na nią oczy, a Jula pokiwała potwierdzająco głową- jak tam było?
-Podaj mi rękę- Magie według zaleceń mojej dziewczyny położyła dłoń na jej – Zayn też chcesz zobaczyć?- w sumie to mogę. Zrobiłem to co moja siostra. Jedną rękę położyłem na kończynie Julki, a drugą na Magie. Chwilę później widzieliśmy wszystko, jak wyglądało piekło. Z czystym sercem mogę stwierdzić, że niezaciekanie tu jest. Wybudziliśmy się z tego dziwnego transu. Czasem zastanawiam się jak to możliwe, że taka wyjątkowa dziewczyna istnieje, a co lepsze jest ze mną. Zawsze miałem płytkie dziewczyny, które były głupie.
-Jak to zrobiłaś? Nauczysz mnie? Proszeee – przeciągnęła Magie z miną zbitego psiaka. Zaśmiałem się pod nosem- ‘jurto Meggs’ powiedziała jej w myślach- a mogę spać z wami?
-Jasne- uśmiechnęła się Adams. Położyliśmy się jak rodzina najpierw ja. Przyciągnąłem i objąłem Julkę, która przytulała Magie. Lekko musnąłem jej policzek i zasnęliśmy.  

*Julka*
~2lata później~
Siedzieliśmy wszyscy na plaży, na Hawajach. Tutaj jest idealnie. Jestem szczęśliwa, bo mam tutaj osoby, które kocham. Gorący piach i fale obijające się o brzeg. Raj, to idealne określenie tego miejsca. Nie wierzę, że w tym roku kończymy szkołę. Mam nadzieje, że ten rok będzie normalny. Troche spokojniejszy od poprzednich, ale nie znowu nudny. Ma być super zajebiście. I rodzinnie. Zayn, Liam, Dess, Louis, Harry i Niall są dla mnie i Agi rodziną. Liam robi mi za ojca, a Aga za matkę. Heh nie zamieniłabym mojego życia z nikim innym.
-Jutro idziemy do szkoły- zaczął Liaś- to nasz ostatni rok, jakieś specjalne życzenia, cele?- wszyscy zaczęli się zastanawiać. Oprócz mnie ja wiem czego chcę.
-Chcę- zaczęła blondynka- nie wiem, chcę żeby to było niespodzianką- zaśmiałam się pod nosem. Ona się chyba nigdy nie zmieni i za to ją kocham. Bo nikogo nie udaje, zawsze jest sobą i nie boi się mówić tego co myśli. Jest jak ja.
-Chcę być dalej taki jaki jestem- stwierdził Louis cmokając Destiny w policzek. Petrova zarumieniła się troszkę. Zawsze tak na niego reaguje osobiście sądzę, że to słodkie.
-Chcę znaleźć miłość- powiedział Nialler. Szkoda mi go i Harrego. Caroline i Elena musiały przenieść się to ‘Angelez’, każdy anioł, który skończy 20 lat już na zawsze przenosi się do tego świata. Chciałabym móc coś zrobić, ale nie mogę. Do Angelez nie ma prawa wejść inna istota. Anioły uczą się tam jeszcze rok, a później dostają ludzkiego podopiecznego, którego strzegą od zła. Pilnują, aby żaden człowiek nie wpakował się w kłopoty. Można powiedzieć, że po rocznym stażu dostają awans na Anioła Stróża. Istoty magiczne nie mają swoich opiekunów w postaci aniołów, to też dlatego ja często wpadałam w tarapaty.
-Chcę przeżyć taką miłość jak Julka i Malik- nie czekając dłużej przytuliłam Harrego, który siedział obok mnie. ‘Lepiej przeżyj własną historię miłosną, moja niebyła kolorowa’. Loczek uśmiechnął się ukazując te słodkie, a zarazem seksowne dołeczki.
-Chcę Julki- Zayn pocałował mnie w czubek głowy co wywołało u mnie radość. Jestem zadowolona. Cieszę się, że nam się układa. Zmieniłam się. Jestem troszkę milsza. I co ta miłość robi z człowiekiem? Chociaż może powinnam powiedzieć co ta miłość robi z czapirem- cool nie? W końcu wymyśliłam nazwę naszej mieszanki. Czapir. Hue, Hue, Hue.
-Chcę żebyśmy byli zawsze razem- Liam przytulił moją siostrę, która podzieliła się z nami swoimi marzeniami. To ładne, że tego chce. Każde z nas tego chce. Zawsze razem, jak drużyna. Jak trzej muszkieterowie, których jest osiem.
-Chcę wstąpić do Rady- wyszczerzyliśmy oczy ze zdziwienia. Czy on zgłupiał?! Po chwili wybuchliśmy śmiechem, ale nie takim, gdy coś cie rozbawi. To był nerwowy śmiech- mówię serio- o ja cie pierdole nasz Liaś w Radzie Starszych. Już to sobie wyobrażam on na tle tych wszystkich dinozaurów. Będzie nas popierał i wstawiał się za nami, gdy coś przeskrobiemy.
-A ja chcę, żeby nic i nikt nas nie rozdzielił oraz żebyśmy byli zajebiście szczęśliwi- dokończyłam. Wstaliśmy i podeszliśmy do oceanu. Wyjęliśmy włoskie denary klik i wrzuciliśmy do niebieskiej głębi. Dziś jest kolejny dzień naszego wiecznego życia. Przyszłość jest jeszcze niepewna, ale my stawimy jej czoła razem.   
___________________________
postanowiłam że załatwie epilog i prolog za jednym razem podoba wam sie? buźka miśki ;**
a i zachęcam do komentowania, bo to motywuje!! 

piątek, 16 sierpnia 2013

2.11. Rada Starszych




Chłopak pocałował ją we włosy i zniknęli.
*Julka*
Po mojej opowieści podeszłam do Zayna, który mocno mnie do siebie przytulił i pocałował we włosy. Zamknęłam oczy chcą jeszcze dłużej rozkoszować się tą piękną chwilą. Kiedy uniosłam powieki zobaczyłam, że siedzimy na łuku triumfalnym w Rzymie. Jest piękna noc, na niebie miliony gwiazd towarzyszą księżycowi. Oparłam głowę o ramię Zayna, ale nadal coś nie dawało mi spokoju. Czuję, że zaraz ta sielanka się skończy i cały urok tej chwili pryśnie przez jakąś złą wiadomość.
-Wiesz, że cie kocham?
-Wiesz, że zrobiłabym dla ciebie wszystko?- zaśmiał się cichutko pod nosem.- mogę nawet znowu umrzeć
-Nie mów tak, bo jeszcze wykraczesz. A wiesz, że Dess zabiła Katherine to nie miałbym do kogo pójść
-Zayn czy ona była… - brunet spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami- no wiesz, lepsza, milsza nazwij to jak tam chcesz. Powiedz tylko co ty w niej widziałeś
-Tylko twoją twarz, która mnie wkurwiała, bo ona nie potrafiła być taka jak ty. Nie miała twojego charakteru, inaczej zachowywała się gdy była wściekła. Inaczej chodziła, ale nie była dla mnie taka wredna jak ty na początku roku- zaśmiałam się pod nosem i pocałowałam go w szyję. Nagle przed nami wylądował sokół, który przynosi zawsze wiadomości od Rady Starszych. Wylądował na moich udach wpijając swoje ostre pazury w odsłonięte ciało. Odczepiłam karteczkę od jego nogi, a ptak odleciał. Na dokładnie poskładanym skrawku było napisane ozdobnym pismem :’Zayn’. Głośno przełknęłam ślinę i podałam kartkę Malikowi. Zaczął lustrować kawałek papieru, a później mi go podał.
-Zayn Malik ma się stawić przed Sądem Rady Starszych- zaczęłam czytać na głos- gdzie ogłoszony zostanie wyrok, na wyżej wymienionego wampira/ czarodzieja za zdradę swoich braci i sióstr. – zgniotłam biały arkusz i odłożyłam obok siebie. – pójdę z tobą
-Julka napisali, że dostanę wyrok, nic na to nie poradzisz chodź byś chciała. Pójdę sam
-Nie, pójdziemy razem i nie sprzeciwiaj się- chłopak zrezygnowany westchnął i wstał. Zrobiłam to samo. Staliśmy naprzeciwko siebie, a on pochylił się i mnie pocałował. Kocham czuć smak jego ust.
-Obiecaj, że się nie będziesz im sprzeciwiać- schowałam dłoń za plecami, krzyżując palce i obiecałam. Przenieśliśmy się do Vektra- wymiaru, w którym mieści się cała Rada Starszych. Oczywiście większa część mieszka w normalnym świecie ze swoimi dziećmi, tak jak nasz tata i mama kiedyś. Do Rady są też wybierani najpotężniejsi. Po chwili staliśmy przed bramą.
-Kto wy?- zapytał strażnik. Tylko ten wymiar jest strzeżony przez Straż Nocy, praca takiego strażnika jest wyróżnieniem, ale też ciężarem. Taki mężczyzna musi opuścić swoją rodzinę i stać na służbie całe swoje życie. Głupie to jest, jakbym ja rządziła całym tym syfem było by inaczej.
-Jestem Zayn Malik, miałem się stawić
-A ona?
-Ona ci zaraz przypierdoli jak nas nie wpuścisz – warknęłam wściekła. Nic nie poradzę, że nie panuję nad emocjami. Oni mogą go osądzić w najgorszy sposób. Może zostać wygnany, zabity, zamknięty w starożytnym więzieniu skąd nie ma wyjścia.
-Jak mniemam Julia Adams- uśmiechnęłam się szeroko, a on nas przepuścił. Splotłam moje i Zayna palce razem. Szliśmy przed siebie, aż do zamku. Po przekroczeniu wrót, dotarliśmy do tak zwanej sali obrad, albo jak to jest w bajkach balowej. Przed nami siedzieli między innymi dziadek, rodzice Malika, Dess, Louisa, Harrego, Liama, Nialla, Alison i mojego rudego kuzyna. Jego to już ta wywłoka zabić nie mogła zamiast rodziców. Natomiast po lewej i prawej stronie inne, nic nieznaczące wampiry i czarodzieje. Oczywiście oni nie są z tej mieszanki co my.
-Zayn- zaczął jego ojciec, a ja się wzdrygnęłam. Z tych nerwów zaraz serce wyskoczy mi z klatki piersiowej- zdradziłeś swoich, gdy potrzebowali cię najbardziej…
-Ale bardzo nam też pomógł- wtrąciłam, na co Malik mocniej ścisnął moje palce na znak, że mam się zamknąć.

-Gdyby Julia nie wróciła, nie zmieniłbyś zdania młodzieńcze- wtrącił ojciec Destiny.
-Ale wróciłam- chłopak powtórzył wcześniejszą czynność.
-Chciałeś zabić Destiny- dopowiedział dziadek.
-Co nie zmienia faktu, że ona nadal żyje i sama chciała zrezygnować z bitwy razem z Louisem. Oni też nie chcieli brać w tym wszystkim udziału. Dlaczego to on ma być za to wszystko winny?! Nie możecie go ukarać!…
-Julia uspokój się- upomniała mnie matka Zayna. – on jest już dorosły i musi ponieść konsekwencje swoich czynów- jej syn spuścił głowę i puścił moją dłoń. Podszedł bliżej i stanął jakby sparaliżowany rozłożywszy wcześniej ręce na boki. Cała Rada wstała i skupiła swoją energię. Nie mogę, po prostu nie mogę. Zabiłam samego króla piekła, aby ocalić im tyłki, a oni chcą mnie wkurwić i odebrać jego. Nie ich doczekanie. W szybkim tempie znalazłam się przed nim i zasłoniłam go swoim drobnym ciałem. Cała moc uderzyła we mnie.
-Głupia jesteś czy jak?!- uniósł się mulat, który złapał mnie w pasie. Lekko musnęłam jego usta. – powinienem się domyślić wcześniej, że skrzyżowałaś palce- uśmiechnęłam się leciutko i popatrzyłam na kamienną posadzkę. – Julka teraz już poważnie musisz im pozwolić
-Nie- wszystkie pary oczu skierowały się na moją osobę – nie- powtórzyłam po raz kolejny- jeśli mi go odbierzecie to zniszczę ten świat, który dziś odbudowałam. Ludzie będą mieli piekło na ziemi. Zabiję każdego z was- czułam się wściekła tak jak podczas ataku słownego diabła, w którym mówił, że go zabije. – jeśli go tylko tkniecie wszystko będzie zniszczone
-A co ty możesz zrobić!?- krzyknął jakiś prostacki wampir z trybun. Jak się później okazało był to mój rudy kuzyn Danny.
-Mogę cie zabić bez żadnych skrupułów – poczułam ból w okolicach łopatek, a chwilę później wyrosły z nich czarne skrzydła. Ubrana byłam już nie tylko w bieliznę, ale też w jedwabną, czarną suknię do ziemi oraz kusy top, zasłaniający tylko piersi, który eksponował mój brzuch. – mogę ci wyjąć wnętrzności przez gardło i wpakować je z powrotem, lub po prostu wyrwać serce, za pomocą siły umysłu.
-Julia nikt tego nie potrafi nawet ty- stwierdził dziadek.
-No to patrz- skupiłam całą moc na tym pieprzonym wampirze, któremu zachciało się wychodzić przed szereg. Zaczął jęczeć z bólu. Krzyczał coś w rodzaju ‘ała moje serce się kurczy, niech ona przestanie, proszę’. Nie miałam ochoty zaprzestać moich tortur.
-Julka zostaw go- poczułam ciepłą rękę na swoim barku, a później mnie odwrócił i przytulił. Tak bardzo cie kocham, wysłałam mu myśl, którą oddał ‘wiem słoneczko, też cie kocham najmocniej na świecie’.
-Proszę nie karzcie go – powiedziałam patrząc w oczy dziadka, który stał na czele tego pieprzonego stowarzyszenia.
-On musi ponieść karę!
-Zamknij się, bo będziesz cierpiał jak on- wskazałam na wampira, który zasiadał rząd niżej od tego, który teraz raczył wtrącić swoje trzy grosze. – każdy zasługuje na drugą szansę, po prostu mu ją dajcie, bo jeśli nie dacie mu tej cholernej szansy lub ukarzecie go, ja zacznę zabijać, a wy nic na to nie poradzicie. Bo wasze czary na mnie nie działają.
-Chwila stop nie sądźcie go- wykrzyczała jakaś blond cizia, wbiegając na ten proces. Dokładnie przyjrzała się Zaynowi i się do niego uwodzicielsko uśmiechnęła. Co za kurwa. – ona ma moc, która może zniszczyć cały wszechświat. Na razie ją kontroluje, ale jeśli coś wyprowadzi ją z równowagi będzie źle.
-Ronie, to nie jest mały wybryk, na który można przymknąć oko. Mój syn jest dorosłym mężczyzną i musi ponieść karę, to jest nasza decyzja
-Ona jest zła, czy pan nie rozumie?- zapytałam- ostatnio gdy u was byłam był pan inny
-Inna była też sytuacja
-On też był inny, bo nikogo nie stracił, ja byłam inna, bo moi rodzice żyli. Czemu pan go osądza, za to co robił z bólu serca?
-Julka dość- przywalił w blat stołu dziadek- to…
-A ty co może lepszy? Kto się w XV wieku bawił w maga!? – na sali rozpoczęły się szepty- każdy w was czymś tu zawinił, każdy ma coś za skórą, a wy chcecie ukarać tylko Zayna, ale ja na to nie pozwolę. Zresztą wy mu nic nie możecie zrobić, bo on jest ze mną związany, ma tą samą moc co ja. Potrafimy razem naprawiać i niszczyć.
-To jest niemożliwe nikt tego nie potrafi
-Oprócz nas- dodał Zayn i znowu schował mnie w swoich ramionach. Wszyscy patrzeli na nas jak na parę szczyli, która wciska pierwszorzędną bajeczkę, aby tylko wykaraskać się z kłopotów. Uniknąć kary. Cała Rada skupiła moc w ogromnej kuli i cisnęła w nas oboje, ale nadal staliśmy nie wzruszeni. Powtórzyli czynność kilka razy, ale to również nie poskutkowało. Ujęłam twarz chłopaka  w dłonie i pocałowałam. Znowu unieśliśmy się w powietrze i obracaliśmy się wokół własnej osi. Całe zamczysko rozpadło się w drobny mak. Oderwaliśmy się na chwilę, aby złapać oddech, a następnie znów połączyć razem nasze wargi. Powstał jeszcze większy i wspanialszy zamek, na miejsce starego. Nasze stopy znowu dotykały gruntu. Wszyscy patrzeli na nas z wyszczerzonymi gałami.
-My już pójdziemy- złapałam go za dłoń i ciągnęłam w stronę wyjścia. ‘Nie przegięliśmy?’ zapytał, na co pokręciłam przecząco głową. – nie, należało im się. Wiesz czego chcę?
-Tego- uniósł brwi i się chamsko uśmiechnął.
-Idiota. Chcę żebyś zawsze był ze mną, do końca. Nawet jak będę miała humorki. Obiecasz mi to?
-Jasne Mała. Zawsze razem- objął mnie ramieniem i zniknęliśmy. 
______________________________________
I co sądzicie o tym rozdziale?? Podoba wam sie?? Byliście już na moim nowym blogu?? Jeśli nie to chciałabym, żebyście zajrzeli ;p buźka miśki ;**