*Julia*
Nie czuję nic. Naszym celem jest Nowy York, miasto, które
nigdy nie śpi. Byliśmy tu już, ale wtedy nie wiedziałam, że Katherine pracowała
z jednym wampirem, który był przyjacielem ojca. Weszłyśmy do jego mieszkania,
które było dość duże. Mężczyzna siedział przy biurku i przeglądał jakie
papiery, kiedy weszłyśmy do pomieszczenia jego wzrok powędrował na nas.
-Katherine, stało się coś?- poderwał się z miejsca, a chwilę
później w szybkim tempie znalazł się przy nas z szklankami whisky. Podał nam
je, a ja troche upiłam.
-Czemu pijesz werbenę?- zapytała Destiny. Czekaj, ale czy
werbena nie powinna nas palić? W końcu jesteśmy w połowie wampirami.
-Powiedzmy, że to środki bezpieczeństwa- puścił jej oczko.
Mam dość. Odłożyłam szklankę, a potem w szybkim ruchem złapałam go za serce i
mocno ścisnęłam.
-Gadaj, gdzie mieszka ta suka Katherine- warknęłam.
-Przecież ty jesteś Kath…
-Jestem Julia Adams, córka twojego przyjaciela z Florencji,
jedna z bliźniaczek z proroctwa! Gadaj- mężczyzna uśmiechnął się.
-Dobrze, powiem, ale puść – niechętnie puściłam, a on
podszedł do jakiegoś pudełka i grzebał w nim. Po chwili podał mi kartkę z jej
adresem. –co u twojego ojca i matki? Wiedzą, że tu jesteś?
-Nie żyją- powiedziałam przez zęby.
-Jak ktoś się dowie, że z wami rozmawiałyście to mnie zabiją
-Oszczędzę im kłopotu- Destiny wyrwała mu serce, a potem ruszyłyśmy
na miasto. – zróbmy coś szalonego- zaśmiałam się.
-Czyli prowokacja najsilniejszych istot na świecie,
zabijanie, nie jest szalone?- wybuchłyśmy obie niepohamowanym śmiechem.
-Przefarbujmy włosy, albo zróbmy pasemka- złapała mnie za
nadgarstek i ciągnęła w stronę jakiegoś salonu fryzjerskiego. W pomieszczeniu
była tylko jedna klientka, dlatego zajęli się nami od razu. Siedziałyśmy obok
siebie.
-To jak was uczesać?- zapytał przystojny brunet. Jest troche
podobny do Malika, ale przecież nas łączy tylko przyjaźń. Zresztą ważniejsza
jest teraz zemsta.
-Chcemy pasemka- zaczęła Destiny.
-Czerwone- powiedziałyśmy równocześnie, a po jakiejś
godzinie miałyśmy już gotowe włosy. Wsiadłyśmy w samochód i jechałyśmy dalej.
Po jakiś dwóch godzinach zatrzymałyśmy się przed niedawnym adresem Katherine Peirce. Nikt nic nie wiedział. Postarała się, zahipnotyzowała wszystkich.
-Katherine co z twoimi włosami?- zapytał jakiś staruszek.
-Podcięłam je
-W 5 minut?- otworzyłam oczy ze zdumienia, ona tu jest. To
cud, a zarazem przekleństwo dla niej, bo dziś umrze. Moja blond przyjaciółka
weszła do lokalu, a ja zaczęłam się rozglądać. Schowałam się za dużym
samochodem, kiedy za mną pojawiła się ona, mój sobowtór. Chwyciła za gardło i
zaczęła dusić.
-Piękne miejsce na śmierć- już miała mi wyrwać serce, kiedy
pojawiła się Dess i przyłożyła jej w twarz. Kobieta się przewróciła, a na jej
twarzy gościła nutka złości. Co ja gadam? Była wściekła.
-Masz racje piękne miejsce na śmierć- blondyna poprawiła
włosy, a potem zaprowadziłyśmy tą idiotkę do lokalu. Zajęłyśmy stolik.
Siedziałam naprzeciwko niej, a Destiny po jej lewej.
-Gadaj, co zamierza Ares i Neron
-Skąd wiesz o Neronie?- warknęła.
-Poznałam też twoją matkę Tatię i jej chory plan
-Jesteś zdzirą- pokiwała głową z politowaniem. Za co Dess
wbiła jej widelec w rękę. Na jej komórkę przyszła wiadomość, blondyna szybko
odebrała jej telefon i mi podała.
„Widzimy się w
altanie Em”
-Kim jest Em?
-Wal się- powiedziała z pogardą.
-Skoro nie powiesz, to sama się dowiem. – poszłam do
łazienki, żeby poprawić makijaż na bardziej dziwkarski. Wróciłam po chwili na
swoje miejsce- i jak?
-Hmmm… jest blisko, ale niezbyt dziwkarsko. Myślę, że
potrzebujesz więcej eyelinera – zaśmiałam się.
-Jesteście żałosne- stwierdziła nasza nowa zabawka, lubię
się bawić w tortury, albo przedrzeźniać.
-Jesteście żałosne- powtórzyłam.
-Nigdy nie będziesz mną- warknęła.
-Nigdy nie będziesz mną- znowu powtórzyłam.
-Weź dodaj troche chrypy- poprosiła Dess.
-Nigdy nie będziesz mną- kiwnęła głową, że to właśnie tak. –
potrzebuję twoich ubrań, daj zegarek, kurtkę bransoletki.
-Jasne, tak się stanie- zakpiła. Wyjęłam widelec z jej
dłoni, a ona rzuciła we mnie kurtką. Ubrałam czarną skórę na swoje barki,
kolczyki do swoich uszu też włożyłam. Niestety nie oddała mi bransoletek,
ponieważ jak sama sądziła spaliłaby się na słońcu.
-Buty, chcę twoje buty- otworzyła usta ze zdziwienia, ale
nie chciała ich oddać. Dess się tym zajęła i już miałam na nogach jej czarne
szpilki. Wyszłam z kawiarni i poszłam na spotkanie z Em. Spóźniał się.
-Katherina- odwróciłam się.
-Elijah, jesteś troszkę spóźniony, czyż nie?- nie czekając
dłużej wpił się w moje wargi. Co to kurwa jest?! Z kim ona się jeszcze
zabawiała?!
-Nowa fryzura, podoba mi się
-Tak mi też- złapał mnie za gardło i przydusił.
-Masz mnie za idiotę?
-Większego niż myślisz
-Gdzie Katherina?- uśmiechnęłam się.
*Destiny*
Siedziałam właśnie z tą zdzirą i rozmawiałyśmy.
-Po co to robisz?
-Chcę zdobyć lekarstwo
-Na wampiryzm nie ma lekarstwa
-Jesteś pewna? Bo ja je mam zresztą muszę jakoś zabić Nerona
i Aresa. A bracia Julki będą mi służyć, bo owinęłam ich sobie wokół palca.
-Chcę być człowiekiem, daj mi do lekarstwo- oczywiście, że
go nie chcę. Po co mi ono? Jestem nieśmiertelna.
-Jesteś serio taka głupia jak naturalna blondynka?- chciała
sięgnąć po ciastko, ale złapałam ją na nadgarstek i wykręciłam go. Nagle
zadzwonił jej telefon.
(rozmowa, E- Elijah, D- Destiny)
D- telefon Katherine
E- Dess wypuść ją, bo cię zabiję
D- cześć braciszku, co z moją przyjaciółką?
E- zaraz ją zabiję- kurwa, przez tego idiotę, ta suka mi
uciekła.
*narracja trzecioosobowa*
Julia stała i rozmawiała z Elijah o jego początku,
oczywiście mężczyzna nie przyznał się, że jest pierwotnym.
-Czemu to robisz? Czemu wyłączyłaś człowieczeństwo?- zapytał
ją, a ona prychnęła pod nosem.
-Twoja szajbnięta dziewczyna, czy kim ona dla ciebie jest
zabiła mi rodziców- warknęła brunetka.
-Jak to zabiła?!- zdziwił się. – tego nie było w planie.
Mówisz prawdę?
-E… da- nagle za nią pojawiła się Katherina, która skręciła
jej kark.
-Przepraszam za spóźnienie- uśmiechnęła się w kierunku
Elijah.
*Julia*
Kurwa znowu. To się powoli robi nudne. Chodzi mi o to, że
cały czas ta zdzira skręca mi kark, a ja budzę się w jakiś melinach.
Rozciągnęłam się i wstałam. Byłam w mieszkaniu, nawet przyzwoitym. Nikogo nie
było, nawet dobrze. Włączyłam muzykę na cały regulator i tanecznym krokiem
ruszyłam do szafki, z której wyjęłam butelkę drogiej wódki. Otworzyłam ją i
piłam podczas tańca.
Do budynku ktoś wszedł, a potem chwycił za klamkę. W
wampirzym tempie usiadłam na kanapę i pozbyłam się już pustej butelki. Moim
oczom ukazał się mężczyzna o brązowych włosach, o jasnoniebieskich oczach,
kilku dniowym zaroście.
-Witam, najpotężniejszą dziewczynę we wszechświecie- ukłonił
się i wybuchnął śmiechem. –myślałem, że jesteś mądrzejsza.
-Nawet nie wiesz jak bardzo, a teraz sorry, ale idę wyrwać serce
Katherine- wstałam, a on usadowił mnie za pomocą umysły powrotem.
-Dlaczego, chcesz zabić moją Katherine?
-Bo zabiła moich rodziców, zabiła rodziców Dess, chciała
zabić siostrę, przyjaciół i porwała moich braci. Nienawidzę jej, z całego serca
jaj nienawidzę- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Do pomieszczenia weszło
dwóch mężczyzn, a pomiędzy nimi stała ona, ta, która to wszystko zaczęła.
Wykorzystując chwilę nieuwagi tego Nerona, czy Aresa, nie wiem, który jest
który, ale mniejsza o to. Zmieniłam się w tygrysa i rzuciłam na nią, zatopiłam
kły w jej karku, a później zostałam odciągnięta od niej. Idiotka śmiała się jak
chora psychicznie.
-Myliłem się co do ciebie, jesteś silniejsza niż myślałem-
dotknął moich włosów, z których jeden z loków nawinął sobie na palec.
Odwróciłam głowę.
-Nie dotykaj mnie- warknęłam.
-Czemu ona wygląda jak ty?- zwrócił się do Katherine.
-Bo jest pieprzoną suką, Damon
-Skąd znasz jego imię?- zapytał Stefan.
-Znam waszą historię, jej, a jego zaraz poznam- spowolniłam
bicie serca i odpłynęłam. Otworzyłam oczy i stoję w gównie, znaczy nie do
końca, ale wszędzie jest ciemno jak w dupie. Nagle rozbłysk, pojawił się ogień
i dwóch mężczyzn. Jeden ubrany w białe szaty, a drugi w czerwone. Oboje
wyglądają jak ludzie, ale nimi nie są. Skąd to wiem? Heh powiedzmy, że
intuicja. Rozpoczęli walkę, nie równą, bo czerwony, czyli szatan w czystej
postaci oszukiwał. Z dwóch swoich żeber stworzył dwóch chłopców, którzy powoli
zaczynali rosnąć, aż po 5 minutach stali się dorośli. Zranili dobro, ale
pojawiła się… że jak?! Co tu robi moja matka?! Kurwa ten świat mnie z sekundy
na sekundę zaskakuje coraz bardziej. Czyli mama była jeszcze przed Aresem i
Neronem. Wróciłam do teraźniejszości.
-Co to było?!- wrzasnął szarpiąc mnie za włosy ten… kretyn.
-To moja słodka tajemnica- uśmiechnęłam się zadziornie.
-Wyłączyła uczucia, nic się od niej nie dowiesz Ares-
wtrąciła swoje trzy grosze ta wywłoka.
-Jej uczucia moją wrócić- zwrócił się do moich braci, którzy
wpakowali mnie do jakiejś ciasnej klitki i zamknęli. Siedziałam najpierw
godzinę, potem dwie, trzy, cztery, pięć. Powoli zaczynało mi się nudzić. Nie
potrafiłam się uwolnić. – Zayn znajdź
Destiny-próbowałam się skontaktować z tym idiotą.
-A sama nie możesz,
wiesz w końcu jesteś najpotężniejsza. Wielka Julka Adams- zaśmiał się.
-Palancie, siedzę
uwięziona…
-Znowu? Chyba nikt cie
nie lubi oprócz mnie- znowu się zaśmiał.
-Znajdź ją, a ona ci
wszystko opowie. Jeśli jest zahipnotyzowana, przywróć jej pamięć
-Ja nie jestem
pierwotnym
-Ale masz zdolności
podobne do moich, potrafisz. Tylko uwierz- na tym zakończyłam naszą
konferencję. Mijały dni, a ja nie widziałam światła dziennego, powoli
zaczynałam się wysuszać, brakowało mi krwi.
___________________________
Jak wam sie podoba ten rozdział? Mam nadzieję, że nie jest nudny czy coś, bo pisałam go długo... Posłuchałam tego głupiego głosiku w mojej głowie i oczywiście was i założyłam nowego BLOGA!!. Pozostaje tylko jedno, czyli wasze zadanie to komentowanie, a moje pisanie nowego rozdziału ;**
Hmmmmm ciekawie, ciekawie już się nie mogę doczekać next
OdpowiedzUsuńBoski.
OdpowiedzUsuńJuz nie mge sie doczekac następnego rozdziału.<3
Jak zawsze super, czekam na następny rozdział i zaraz wybieram się na twój nowy blog ; p
OdpowiedzUsuńJulka.
http://summer-paradise-1d-story.blogspot.com/
Kocham karzdy drozdział...czekam na nn.
OdpowiedzUsuńhttp://szybki-tryb-zycia-kture-tak-naprawde-nie-istnieje.blog.pl/
OdpowiedzUsuńMój blog.
Rozdział mega *,* !
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny. Pisz kochana szybko <3.
~Caroline
Boski :** Czekam na kolejny :*** i zapraszam
OdpowiedzUsuń