środa, 8 maja 2013

rozdział 17: potrzebujesz więcej eyelinera/ nowy blog



*Julia*
Nie czuję nic. Naszym celem jest Nowy York, miasto, które nigdy nie śpi. Byliśmy tu już, ale wtedy nie wiedziałam, że Katherine pracowała z jednym wampirem, który był przyjacielem ojca. Weszłyśmy do jego mieszkania, które było dość duże. Mężczyzna siedział przy biurku i przeglądał jakie papiery, kiedy weszłyśmy do pomieszczenia jego wzrok powędrował na nas.
-Katherine, stało się coś?- poderwał się z miejsca, a chwilę później w szybkim tempie znalazł się przy nas z szklankami whisky. Podał nam je, a ja troche upiłam.
-Czemu pijesz werbenę?- zapytała Destiny. Czekaj, ale czy werbena nie powinna nas palić? W końcu jesteśmy w połowie wampirami.
-Powiedzmy, że to środki bezpieczeństwa- puścił jej oczko. Mam dość. Odłożyłam szklankę, a potem w szybkim ruchem złapałam go za serce i mocno ścisnęłam.
-Gadaj, gdzie mieszka ta suka Katherine- warknęłam.
-Przecież ty jesteś Kath…
-Jestem Julia Adams, córka twojego przyjaciela z Florencji, jedna z bliźniaczek z proroctwa! Gadaj- mężczyzna uśmiechnął się.
-Dobrze, powiem, ale puść – niechętnie puściłam, a on podszedł do jakiegoś pudełka i grzebał w nim. Po chwili podał mi kartkę z jej adresem. –co u twojego ojca i matki? Wiedzą, że tu jesteś?
-Nie żyją- powiedziałam przez zęby.
-Jak ktoś się dowie, że z wami rozmawiałyście to mnie zabiją
-Oszczędzę im kłopotu- Destiny wyrwała mu serce, a potem ruszyłyśmy na miasto. – zróbmy coś szalonego- zaśmiałam się.
-Czyli prowokacja najsilniejszych istot na świecie, zabijanie, nie jest szalone?- wybuchłyśmy obie niepohamowanym śmiechem.
-Przefarbujmy włosy, albo zróbmy pasemka- złapała mnie za nadgarstek i ciągnęła w stronę jakiegoś salonu fryzjerskiego. W pomieszczeniu była tylko jedna klientka, dlatego zajęli się nami od razu. Siedziałyśmy obok siebie.
-To jak was uczesać?- zapytał przystojny brunet. Jest troche podobny do Malika, ale przecież nas łączy tylko przyjaźń. Zresztą ważniejsza jest teraz zemsta.
-Chcemy pasemka- zaczęła Destiny.
-Czerwone- powiedziałyśmy równocześnie, a po jakiejś godzinie miałyśmy już gotowe włosy. Wsiadłyśmy w samochód i jechałyśmy dalej. Po jakiś dwóch godzinach zatrzymałyśmy się przed niedawnym adresem Katherine Peirce. Nikt nic nie wiedział. Postarała się, zahipnotyzowała wszystkich.
-Katherine co z twoimi włosami?- zapytał jakiś staruszek.
-Podcięłam je
-W 5 minut?- otworzyłam oczy ze zdumienia, ona tu jest. To cud, a zarazem przekleństwo dla niej, bo dziś umrze. Moja blond przyjaciółka weszła do lokalu, a ja zaczęłam się rozglądać. Schowałam się za dużym samochodem, kiedy za mną pojawiła się ona, mój sobowtór. Chwyciła za gardło i zaczęła dusić.
-Piękne miejsce na śmierć- już miała mi wyrwać serce, kiedy pojawiła się Dess i przyłożyła jej w twarz. Kobieta się przewróciła, a na jej twarzy gościła nutka złości. Co ja gadam? Była wściekła.
-Masz racje piękne miejsce na śmierć- blondyna poprawiła włosy, a potem zaprowadziłyśmy tą idiotkę do lokalu. Zajęłyśmy stolik. Siedziałam naprzeciwko niej, a Destiny po jej lewej.
-Gadaj, co zamierza Ares i Neron
-Skąd wiesz o Neronie?- warknęła.
-Poznałam też twoją matkę Tatię i jej chory plan
-Jesteś zdzirą- pokiwała głową z politowaniem. Za co Dess wbiła jej widelec w rękę. Na jej komórkę przyszła wiadomość, blondyna szybko odebrała jej telefon i mi podała.
„Widzimy się w altanie Em”
-Kim jest Em?
-Wal się- powiedziała z pogardą.
-Skoro nie powiesz, to sama się dowiem. – poszłam do łazienki, żeby poprawić makijaż na bardziej dziwkarski. Wróciłam po chwili na swoje miejsce- i jak?
-Hmmm… jest blisko, ale niezbyt dziwkarsko. Myślę, że potrzebujesz więcej eyelinera – zaśmiałam się.
-Jesteście żałosne- stwierdziła nasza nowa zabawka, lubię się bawić w tortury, albo przedrzeźniać.
-Jesteście żałosne- powtórzyłam.
-Nigdy nie będziesz mną- warknęła.
-Nigdy nie będziesz mną- znowu powtórzyłam.
-Weź dodaj troche chrypy- poprosiła Dess.
-Nigdy nie będziesz mną- kiwnęła głową, że to właśnie tak. – potrzebuję twoich ubrań, daj zegarek, kurtkę bransoletki.
-Jasne, tak się stanie- zakpiła. Wyjęłam widelec z jej dłoni, a ona rzuciła we mnie kurtką. Ubrałam czarną skórę na swoje barki, kolczyki do swoich uszu też włożyłam. Niestety nie oddała mi bransoletek, ponieważ jak sama sądziła spaliłaby się na słońcu.
-Buty, chcę twoje buty- otworzyła usta ze zdziwienia, ale nie chciała ich oddać. Dess się tym zajęła i już miałam na nogach jej czarne szpilki. Wyszłam z kawiarni i poszłam na spotkanie z Em. Spóźniał się.
-Katherina- odwróciłam się.
-Elijah, jesteś troszkę spóźniony, czyż nie?- nie czekając dłużej wpił się w moje wargi. Co to kurwa jest?! Z kim ona się jeszcze zabawiała?!
-Nowa fryzura, podoba mi się
-Tak mi też- złapał mnie za gardło i przydusił.
-Masz mnie za idiotę?
-Większego niż myślisz
-Gdzie Katherina?- uśmiechnęłam się.
*Destiny*
Siedziałam właśnie z tą zdzirą i rozmawiałyśmy.
-Po co to robisz?
-Chcę zdobyć lekarstwo
-Na wampiryzm nie ma lekarstwa
-Jesteś pewna? Bo ja je mam zresztą muszę jakoś zabić Nerona i Aresa. A bracia Julki będą mi służyć, bo owinęłam ich sobie wokół palca.
-Chcę być człowiekiem, daj mi do lekarstwo- oczywiście, że go nie chcę. Po co mi ono? Jestem nieśmiertelna.
-Jesteś serio taka głupia jak naturalna blondynka?- chciała sięgnąć po ciastko, ale złapałam ją na nadgarstek i wykręciłam go. Nagle zadzwonił jej telefon.
(rozmowa, E- Elijah, D- Destiny)
D- telefon Katherine
E- Dess wypuść ją, bo cię zabiję
D- cześć braciszku, co z moją przyjaciółką?
E- zaraz ją zabiję- kurwa, przez tego idiotę, ta suka mi uciekła.
*narracja trzecioosobowa*
Julia stała i rozmawiała z Elijah o jego początku, oczywiście mężczyzna nie przyznał się, że jest pierwotnym.
-Czemu to robisz? Czemu wyłączyłaś człowieczeństwo?- zapytał ją, a ona prychnęła pod nosem.
-Twoja szajbnięta dziewczyna, czy kim ona dla ciebie jest zabiła mi rodziców- warknęła brunetka.
-Jak to zabiła?!- zdziwił się. – tego nie było w planie. Mówisz prawdę?
-E… da- nagle za nią pojawiła się Katherina, która skręciła jej kark.
-Przepraszam za spóźnienie- uśmiechnęła się w kierunku Elijah.
*Julia*
Kurwa znowu. To się powoli robi nudne. Chodzi mi o to, że cały czas ta zdzira skręca mi kark, a ja budzę się w jakiś melinach. Rozciągnęłam się i wstałam. Byłam w mieszkaniu, nawet przyzwoitym. Nikogo nie było, nawet dobrze. Włączyłam muzykę na cały regulator i tanecznym krokiem ruszyłam do szafki, z której wyjęłam butelkę drogiej wódki. Otworzyłam ją i piłam podczas tańca. 

Do budynku ktoś wszedł, a potem chwycił za klamkę. W wampirzym tempie usiadłam na kanapę i pozbyłam się już pustej butelki. Moim oczom ukazał się mężczyzna o brązowych włosach, o jasnoniebieskich oczach, kilku dniowym zaroście.
-Witam, najpotężniejszą dziewczynę we wszechświecie- ukłonił się i wybuchnął śmiechem. –myślałem, że jesteś mądrzejsza.
-Nawet nie wiesz jak bardzo, a teraz sorry, ale idę wyrwać serce Katherine- wstałam, a on usadowił mnie za pomocą umysły powrotem.
-Dlaczego, chcesz zabić moją Katherine?
-Bo zabiła moich rodziców, zabiła rodziców Dess, chciała zabić siostrę, przyjaciół i porwała moich braci. Nienawidzę jej, z całego serca jaj nienawidzę- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn, a pomiędzy nimi stała ona, ta, która to wszystko zaczęła. Wykorzystując chwilę nieuwagi tego Nerona, czy Aresa, nie wiem, który jest który, ale mniejsza o to. Zmieniłam się w tygrysa i rzuciłam na nią, zatopiłam kły w jej karku, a później zostałam odciągnięta od niej. Idiotka śmiała się jak chora psychicznie.
-Myliłem się co do ciebie, jesteś silniejsza niż myślałem- dotknął moich włosów, z których jeden z loków nawinął sobie na palec. Odwróciłam głowę.
-Nie dotykaj mnie- warknęłam.
-Czemu ona wygląda jak ty?- zwrócił się do Katherine.
-Bo jest pieprzoną suką, Damon
-Skąd znasz jego imię?- zapytał Stefan.
-Znam waszą historię, jej, a jego zaraz poznam- spowolniłam bicie serca i odpłynęłam. Otworzyłam oczy i stoję w gównie, znaczy nie do końca, ale wszędzie jest ciemno jak w dupie. Nagle rozbłysk, pojawił się ogień i dwóch mężczyzn. Jeden ubrany w białe szaty, a drugi w czerwone. Oboje wyglądają jak ludzie, ale nimi nie są. Skąd to wiem? Heh powiedzmy, że intuicja. Rozpoczęli walkę, nie równą, bo czerwony, czyli szatan w czystej postaci oszukiwał. Z dwóch swoich żeber stworzył dwóch chłopców, którzy powoli zaczynali rosnąć, aż po 5 minutach stali się dorośli. Zranili dobro, ale pojawiła się… że jak?! Co tu robi moja matka?! Kurwa ten świat mnie z sekundy na sekundę zaskakuje coraz bardziej. Czyli mama była jeszcze przed Aresem i Neronem. Wróciłam do teraźniejszości.
-Co to było?!- wrzasnął szarpiąc mnie za włosy ten… kretyn.
-To moja słodka tajemnica- uśmiechnęłam się zadziornie.
-Wyłączyła uczucia, nic się od niej nie dowiesz Ares- wtrąciła swoje trzy grosze ta wywłoka.
-Jej uczucia moją wrócić- zwrócił się do moich braci, którzy wpakowali mnie do jakiejś ciasnej klitki i zamknęli. Siedziałam najpierw godzinę, potem dwie, trzy, cztery, pięć. Powoli zaczynało mi się nudzić. Nie potrafiłam się uwolnić. – Zayn znajdź Destiny-próbowałam się skontaktować z tym idiotą.
-A sama nie możesz, wiesz w końcu jesteś najpotężniejsza. Wielka Julka Adams- zaśmiał się.
-Palancie, siedzę uwięziona…
-Znowu? Chyba nikt cie nie lubi oprócz mnie- znowu się zaśmiał.
-Znajdź ją, a ona ci wszystko opowie. Jeśli jest zahipnotyzowana, przywróć jej pamięć
-Ja nie jestem pierwotnym
-Ale masz zdolności podobne do moich, potrafisz. Tylko uwierz- na tym zakończyłam naszą konferencję. Mijały dni, a ja nie widziałam światła dziennego, powoli zaczynałam się wysuszać, brakowało mi krwi.  
___________________________
Jak wam sie podoba ten rozdział? Mam nadzieję, że nie jest nudny czy coś, bo pisałam go długo... Posłuchałam tego głupiego głosiku w mojej głowie i oczywiście was i założyłam nowego BLOGA!!.   Pozostaje tylko jedno, czyli wasze zadanie to komentowanie, a moje pisanie nowego rozdziału ;**

7 komentarzy:

  1. Hmmmmm ciekawie, ciekawie już się nie mogę doczekać next

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski.
    Juz nie mge sie doczekac następnego rozdziału.<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super, czekam na następny rozdział i zaraz wybieram się na twój nowy blog ; p

    Julka.
    http://summer-paradise-1d-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham karzdy drozdział...czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://szybki-tryb-zycia-kture-tak-naprawde-nie-istnieje.blog.pl/
    Mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział mega *,* !
    Czekam z niecierpliwością na następny. Pisz kochana szybko <3.
    ~Caroline

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski :** Czekam na kolejny :*** i zapraszam

    OdpowiedzUsuń