*Zayn*
Co ona sobie myśli? Że znajdę Dess? Ja nawet nie wiem, gdzie
ona ostatnio była. Louis też nie wie. Po lekcjach cała nasza paczka podzieliła
się na dwie grupy. Aga, Carol, El, Harry, Liam i Niall ruszyli zdobywać nowych
sprzymierzeńców, a ja i Lou przenieśliśmy się do domu Destiny. W salonie
siedział Nik, Cole, Elijah i ich ojciec.
-Gdzie jest Dess?!- wrzasnął Lou i w błyskawicznym tempie
znalazł się obok Elijah, którego złapał za serce.
-Nie wiem
-Louis puść, go on nie wie- ojciec naszej blond przyjaciółki
próbował go odciągnąć, ale nie dał rady.
-Elijah dobrze wiesz- podszedłem bliżej i włączyłem się do
tej rozmowy- przy okazji powiedz gdzie Julka
-Nie wiem, gdzie ta idiotka i moja kretyńska siostra- Lou go
puścił, a ja uśmiechnąłem się sztucznie i odwróciłem, by po chwili skręcić mu
kark. Cole i Nik zaczęli śmiać się pod nosem.
-A wy wiecie, gdzie Destiny?- Louis szukał wsparcia u jej
braci.
-Sorry Louis, ale nie wiem. Jak wtedy z Julką zniknęły nie
mieliśmy z nią kontaktu, ale zobaczymy w jej pokoju- poszliśmy w czwórkę do jej
pokoju, a ich ojciec siedział przy swoim najstarszym synu. Nie było nikogo, ale
na łóżku leżał jakiś dziennik. Nik wziął go do ręki i zaczął czytać:
„Jak on mógł to zrobić? Jak mógł patrzeć, jak ona zabija
naszą matkę? Nienawidzę go z całego serca, jest wrzodem na włochatym zadku
diabła. Najgorszy brat na świecie. Nie, nie jest już moim bratem, jest osobą,
której chętnie wbiła kołek z białego dębu w serce. Osobą, której urwałabym
głowę, wyrwała serce bez żadnych skrupułów. Nie pozwolę mu znowu na to. Nie
będzie współpracował z Katherine, ani Neronem, Aresem i braćmi Julki. Muszę coś
zrobić, czyli…”
-Czyli co?-
zapytał Cole.
-Nie wiem,
nie napisała
-Musimy ją
znaleźć. – Lou usiadł na jej łóżku i zakrył twarz dłońmi, a potem przejechał
nimi przez głowę. – nie wiem czy Julka albo Dess wam mówiły o wojnie, ale
musimy znaleźć sprzymierzeńców. Pomożecie?
-Jasne, a
gdzie jest Julka?- zapytał Nik, a ja lekko się wkurzyłem. Może jestem
zazdrosny? Jak to brzmi? Heh jestem zazdrosny o moją przyjaciółkę, prawie
dziewczynę, której kazałem wyłączyć uczucia, bo nie mogłem patrzeć jak się
męczy, a ona teraz nic nie czuje.
-Jest
uwięziona, tak mi mówiła w myślach- do pokoju blondynki wszedł jej ojciec i
Elijah.
-Wiecie już
gdzie Dess?- ziewnął Elijah, Nik nie wytrzymał i cisnął w niego nogą ułamaną z
krzesła. Kołek wbił mu się w obojczyk.
-Nie zgrywaj
niewiniątka, tylko mów gdzie Destiny!- trafiony zaczął się głupkowato śmiać.
-Postanowiłeś
się jej pozbyć, bo wiedziała, że pomogłeś swojej laluni zabić matkę, a teraz
pomagasz Katherine?- rzucił drugą nogą krzesła w niego Cole.
-Co ci do
tego smarkaczu?!- wrzasnął i wyjął oba kołki.
-Przestańcie
chłopcy jesteście dorośli, a zachowujecie się jak szczeniaki- powiedział ojciec
Dess do Nika i Cola. Zmarszczyłem brwi, przecież on jest inny chyba, że… chyba,
że go zahipnotyzował. Z prędkością światła znalazłem się obok ich taty.
Spojrzałem w jego oczy i rozkazałem, żeby przypomniał sobie wszystko. – co się
dzieje? Elijah nie próbuj tego więcej- warknął w kierunku swojego najstarszego
syna.
-Jak ty to?-
zapytał a w jego głosie można było wyczuć przerażenie wymieszane ze
wściekłością. Uśmiechnąłem się.
-Czary-
poruszałem zabawnie brwiami. Rzucił we mnie jakim ciężkim przedmiotem, który w
połowie drogi się stopił, ale jak to możliwe? Czekaj Julka gadała, że mam
zdolności podobne do jej.
-No tak
przecież jesteś powiązany z tą suką- zaklaskał w dłonie, jak typowy zły
charakter- Heh mogłem się tego spodziewać
-Nie nazywaj
jej tak- cisnąłem w niego kulą ognia, która go trafiła. – a teraz mów gdzie
Dess!- warknąłem.
-Tajemnica-
poruszał brwiami dokładnie tak jak ja, za co oberwał, a potem znikł.
*Agata*
Ja, Liam,
Niall, Elena, Caroline, Harry udaliśmy sie do Egiptu, na poszukiwanie Feniksa. Błądziliśmy
po pustyni, aż w końcu znaleźliśmy, po kilkunastu godzinach oazę. Weszliśmy do
tej mini, a’ la wysepki, która składała się z kilkunastu palm i zbiornika, z
krystaliczno czystą wodą. Było też kilka jaskiń. Najpierw napiliśmy się i
zjedliśmy zdjęte przez Harrego kokosy, a później weszliśmy do jednej z jaskiń.
Było ciemno, ale Hazz zapewnił światło magią ognia. Nad jego ręką był średniej
wielkości płomień, a my kroczyliśmy dalej. Na początku ta grota nie wydawała
się taka długa, wręcz przeciwnie.
-Aaaaaa –
wrzasnęliśmy wszyscy, gdy runęliśmy w dół. Po upadku, każdy wstał i otrzepał
swoje ciuchy. Nie mogliśmy używać mocy, co jest bardzo dziwne. Grota była
głęboka, a jej ściany były pokryte mchem. Nagle z nikąd pojawiło się światło,
każde z nas patrzyło na każdego.
-Po co tu
przyszliście?- zapytał ptak wielkości łabędzia, ze złotym ogonem, szponami i
dziobem. Bardzo piękny.
-Szukamy
pomocy- odpowiedziała Caroline.
-Jesteś
aniołem prawda?- dziewczyna pokiwała potwierdzająco głową.- a ty jesteś
dziewczyną z proroctwa, tylko gdzie jest twoja siostra?
-Julka?
Julka jest gdzieś uwięziona
-No tak,
przecież Ares i Neron chcą ją zabić- poczułam jak moje serce przyśpiesza, a
dłonie zaciśnięte są w pięści.
-Nie pozwolę
ani im, ani Katherine tego zrobić. Straciłam już rodziców, mam tylko ją-
czułam, że mój głos zaczyna się łamać. Liam mocno mnie do siebie przytulił.
-Masz czyste
serce, ale boisz się straty. Ja i moi bracia wam pomożemy- podał mi jakiś
metalowy przedmiot.- jak będziecie potrzebować pomocy w walce, Feniksy wam
pomogą. Złóżcie cały ten przedmiot- zniknął, a my nadal siedzimy w tej dziurze.
Elena i Caroline za pomocą skrzydeł mogły latać, dlatego wyniosły każdego z
osobna na górę. Potem przeniosłam wszystkich do domu. W naszym pokoju byli już
Zayn, Louis, Nik i Cole.
-Nie wiemy
gdzie jest Dess- powiedział Lou tempo gapiąc się w ścianę. – a Zayn może używać
mocy Julki.- czemu? A no tak przecież jest z nią powiązany. Malik odebrał ode
mnie przedmiot, który dostałam od feniksa i włożył do pudełka Julii. Całą noc
rozmawialiśmy o tym co się stało. Nie spostrzegliśmy nawet, kiedy zastał nas
dzień. Każde poszło do siebie się ogarnąć. Weszłam do łazienki po aniołkach.
Wzięłam relaksujący prysznic, który w połowie ukoił moje zszarpane nerwy.
Następnie ubrałam się w to. Włosy zostawiłam rozpuszczone i
lekko się pomalowałam. Zeszłam na dół gdzie czekała reszta naszej paczki. Aniołki
jadły płatki, Niall kanapki, Harry coś pił z kubka, Liam zajadał się jajecznicą,
Lou tak jak Zayn pił krew z torebki. Podali mi jedną, ale odmówiłam. Tata
prosił, żebyśmy z Julką nie piły.
-Julka piła
krew- odpowiedział Zayn.
-Mógłbyś
łaskawie nie grzebać w moich myślach?- zapytałam lekko zirytowana. Nie lubię
jak ktoś wtrąca się w moje wewnętrzne monologi, czy przemyślenia.
-Przepraszam-
znowu napił się. Na dół zaczęli się schodzić inni uczniowie, a kiedy już
wszyscy byli przyszedł dyrektor.
-Od dzisiejszego
dnia, każde z was będzie ćwiczyło swoje moce oraz doskonalić techniki walki. Za
kilka miesięcy czeka nas wojna.
-Jak to
wojna?- zapytała Stella, niewysoka brunetka, która przeważnie chodzi ubrana w
spódniczki.
-Wiem, że to
trudne, ale takie jest proroctwo. Od dawna mówiono, że w tym roku odbędzie się
wojna dobra ze złem.
-Czyli
wygramy, tak?- odezwała się Susan.
-Tego nikt
nie wie- powiedział z powagą w głosie.
-Przecież
dobro zawsze zwycięża- zaprotestowała Alison, a poparła ją Bonie.
-To nie jest
jakaś bajka blondi- odezwał się Kevin. Resztę popołudnia spędziliśmy na
morderczych treningach, a około godziny 16 znowu ruszyliśmy szukać
sprzymierzeńców. Padło na las, gdzie znaleźliśmy hipogryfa, którego atakowali
łowcy. Elfy i krasnoludy, którym pomogliśmy. Zayn uwolnił skrzyżowanie grywa i
klaczy, Niall i aniołki rozwiązali krasnoludy, jak i przegonili resztę łowców,
którzy zdążyli podpalić las. Wszędzie był ogień. Harry zmniejszył go, Liam
razem ze mną ugasiliśmy go wodą, z pobliskiego jeziora, a Louis sprawił, że
przyroda na nowo odżyła. Wszędzie było zielono, tak jak wcześniej.
-Jak wam się
odwdzięczymy?- ukłonił się król Elfów, a w jego ślady poszła reszta.
-Pomóżcie w
wojnie- odezwał się Harry.
-Macie nasze
wsparcie- powiedział krasnolud, a potem każde z przedstawicieli tych gatunków
podał nam jakąś część tej dziwnej układanki.
-Mam jeszcze
jedno pytanie- powiedział jeden z elfów, kiedy mieliśmy iść. Mężczyzna o
złotych włosach, przystojny, o migdałowych oczach, a z pod włosów wystawała
para szpiczastych uszu.
-O co
chodzi?- zmarszczyłam brwi.
-Czy w
proroctwie nie było mowy o dwóch siostrach?
-Moja
siostra jest w niewoli u Aresa i Nerona
-Przepraszam,
nie wiedziałem- spuścił głowę.
-Nie
szkodzi, ale my musimy już lecieć- uśmiechnęłam się lekko, a potem przeniosłam
nas do pokoju. Malik włożył części do skrzyneczki Julki. Nagle usłyszeliśmy
jakiś krzyk, dlatego wybiegliśmy z pokoju i zobaczyliśmy Alison z Bonie, które
stały naprzeciwko Susan, Kevina i jego watahy.
-Więc jak
będzie? Dołączycie do nas, Susan, Aresa, Nerona i Katherine?
-Nie-
pokiwała przecząco głową Ali.- Susan ty też nie powinnaś.
-Zamknij
się! Za długo, żyję w twoim cieniu- złapała Kevina pod ramię i odeszli.
-Alison?-
blondynka popatrzyła na mnie i resztę. – chodźcie do naszego pokoju, jeśli
chcecie nam pomóc. – przyjaciółki weszły do pomieszczenia wraz z nami, a my
wtajemniczyliśmy je w całe to proroctwo.
-Gdzie
Dess?- zapytała nagle, a te słowa powędrowały do jej starszego brata, czyli
Nika.
-Nie wiem,
Elijah ją gdzieś uwięził- odrzekł i zaczął rozdawać karty. Zaczęliśmy grać w
pokera. W między czasie też rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. To jest
naprawdę głupie. Strasznie boję się, że stracę siostrę, a tego to bym nie
przeżyła. Rozkleiłabym się na dobre. Zmęczeni zasnęliśmy.
-Aga, Aga, Aguś!-
wrzasnął mi ktoś do ucha. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że znajduję się na
jakiejś polanie. Piękna zielona pustynia, na której rosły rozmaite kwiaty i
drzewa. Niebo było błękitne, bez żadnej białej, puchatej chmurki, a zdobiło je
duże, złote słońce. Wzniosłam się do góry i zaczęłam latać, to jedna z mocy,
które już w pełni opanowałam.
-Radzę ci się w to nie
mieszać Agata- ktoś warknął w moją stronę. Wylądowałam, ale nikogo nie
widziałam, ale słyszałam. Poczułam ciepły oddech na mojej szyi, gwałtownie się
odwróciłam, ale dalej nikogo nie ujrzałam.
-Zostaw ją- do uszu
dobiegł ten melodyjny głos, za którym bardzo tęsknię.
-Nie możesz nic zrobić,
bo należysz do mnie, a ona i dobro, nie wygrają. Nie ważne jak będą się starać,
bo moi synowie i tak zawładną światem. Ktoś cisnął we mnie kulą wszystkich
żywiołów.
-Nieeee- znowu krzyk,
tego pięknego głosu. – nie rób jej krzywdy, zrobię co będziesz chciał. –
powiedziała zrezygnowana.
-To dobrze, ale i tak
muszę ją zniszczyć- grunt pod moimi nogami zaczął znikać, a ja zaczęłam biec
ile sił w nogach. Powoli opadałam z sił, ale nie mogłam przestać, bo przepaść
była coraz bliżej. Zatrzymałam się przy krawędzi do wielkiej przepaści.
Stanęłam przed wielkim wyzwaniem, próbowałam użyć mocy, ale nie mogłam. To było
takie jak w jaskini feniksa, gdzie nie mogliśmy się posługiwać mocą. Ktoś mnie
popchnął i spadłam. Leciałam ku dołowi.
-Aaaaaa- krzyczałam.
-Aga, Aga, Agata obudź
się!- ktoś zaczął mną potrząsać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że każdy się na
mnie patrzy.
-Co się
stało?- zapytałam i złapałam się za głowę. Byłam cała spocona.
-Krzyczałaś
przez sen- oznajmił mi Liam. – co ci się śniło?
-Że ktoś
mnie popchnął w przepaść, a Julka była w niewoli u samego diabła- mój chłopak
mocno mnie przytulił i gładził dłonią moje kasztanowe włosy. Mocno się w niego
wtuliłam, czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Bardzo bezpiecznie.
______________________________
Dobra, nie wiem co myśleć, bo pod ostatnim rozdziałem pojawiło się tylko 7 komentarzy ;/ Jak wam sie coś nie podoba, to powiedzcie, przecież zawsze mogę usunąć tego bloga... no, ale nic co myślicie miśki?? Właśnie chciałabym też żebyście zobaczyli tego bloga. I zapraszam na mojego drugiego bloga, którego macie w zakładce u góry lub pod tym linkiem ^.^