sobota, 25 maja 2013

epilog

Włącz </3


Każdy ponosi w życiu jakąś stratę, każdy cierpi. Ból jest, był i będzie częścią życia, tylko że nie każdy jeszcze go poczuł. Co to jest ból? Wiem czym on jest, ale nie potrafię ubrać tego w słowa. Małe dziecko może powiedzieć, że ból jest w tedy kiedy się mono uderzysz, czy w takim wypadku powinnam powiedzieć, że boli mnie serce? Straciłam rodzinę, ale znalazłam dwóch braci, którzy byli na usługach zła, to dobrze czy nie? Przecież w każdej chwili mogą do nich wrócić  i wygadać cały nasz plan. Czy to w ogóle ma sens? Ta walka dobra ze złem? Przecież i tak przegramy, no bo kto miałby ich poprowadzić? Ja? Na pewno nie, bo nie mam takiej odwagi i siły jak Julka, która nie żyje. Nienawidzę życia i tego świata.
Mimo, że mam najlepszych przyjaciół i chłopaka na świecie, to brakuje mi tej która była ze mną już od chwili poczęcia. Brakuje Julki, mamy i taty. Czy istnieje w świecie coś takiego jak dobro?! Najwyraźniej nie, bo gdyby istniało to by nam pomogło. Dlaczego to tylko my mamy ratować ten świat!? Bóg istnieje? Jeśli tak, to dlaczego każe mi cierpieć, dlaczego to robi? Pozwala na to? Przecież skoro miał wielki plan żeby uratować ten cholerny świat, to czemu pozwolił Julce umrzeć?! No czemu, na to pozwolił?! Zło? Ono istnieje, bo wiem i widziałam. A najlepszym przykładem zła jest Katherine, Ares i Neron. Nie mam siły na nic, nie mam po co żyć. Chcę umrzeć, to troche trudne dla wampira i czarownicy, no bo sama nie przekuję się kołkiem. To byłoby głupie i szczeniackie. Ponoć tylko tchórze uciekają i popełniają samobójstwo, czy ja też jestem tchórzem? Czy to, że każdego dnia myślę o śmierci jest złe? Dokąd to wszystko zmierza? Jaki jest tego cel? Czy jak rozpęta się piekło na ziemi będę zadowolona? Czy znajdziemy Dess? Czy Zayn wróci? Nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Czy ktoś jest w stanie mi odpowiedzieć na te nurtujące mnie pytania? Nie wiem, bo nie znam przyszłości, jedyne co widzę ja i Katherine Rey jest zamazane. Nie widzimy przyszłości, czy to znaczy, że wszyscy umrzemy jak Julia? Czy…? A co jeśli…? A gdyby… nie to bez sensu oni nie wrócą, już zawsze będę prawie sama na tym świecie.
Kolejny dzień, kolejna godzina, kolejna minuta, kolejna sekunda. Śmierć.

środa, 22 maja 2013

rozdział 19: Nie mam już nikogo



WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!! 

PRZECZYTAJ KONIECZNIE!!
_________________________________
*Julia*
Kolejny dzień w tym ciasnym, ciemnym pomieszczeniu. Mija kolejna koleina godzina, a za nią następna. Czas jest czymś strasznym, albo płynie nie ubłagalnie wolno, albo wręcz przeciwnie, za szybko. Dłuży się, gdy nie mamy na coś ochoty i musimy to zrobić, a jak jesteśmy szczęśliwi, żyjemy pełnią życia i spędzamy czas z przyjaciółmi… chodzi o to, że wolno płynie, gdy siedzę tu zamknięta.
-Macie coś zrobić, żeby włączyła uczucia- to ten głos. Głos Aresa. Potem drzwi klatki się otworzyły…
Powoli próbowałam otworzyć oczy i po kilku próbach udało się. Siedziałam przywiązana do krzesła linami, a przede mną stali moi bracia.
-Włącz te cholerne uczucia, to oszczędzimy sobie kłopotu i czasu- ziewną Damon.
-Zapomnij, też wolałbyś tego nie pamiętać
-Ból, strach, nienawiść włączysz to- powiedział Stefan, który stał przy zasłonie. Odruchowo zerknęłam na mój palec. Nie ma go.

-Gdzie mój… pierścień?- nawet słowa sprawiły mi już trudność.
-Złe dziewczynki nie zasługują na taką ładną biżuterię- uśmiechnął się łobuzersko, a Stefan odsłonił zasłonę.
-Aaaaaa- krzyczałam z bólu.- nienawidzę was, chociaż jesteście moimi braćmi- powiedziałam już po setnym takim bawieniu się słońcem.
-Czekaj. Co jak braćmi?- podeszli oboje do mnie, a ja zdążyłam złapać ich za dłonie. Pokazałam całą ich historię. – jak ty to…- mam dość i tak Ares oraz Neron ich przekabacą na swoją stronę. Wyrwałam się i odsłoniłam długie firany. Słońce zaczęło palić moją skórę, a ja chwilę później byłam już cała pokryta ogniem. To nie to samo, co stać się ogniem, bo ten, w którym obecnie przebywam jest gorszy. Boli. Poczułam obalenie na podłodze i spryskanie gaśnicą. Oboje złapali mnie za ramiona i ustawili do pionu. Usadowili na sofie, a Damon gdzieś zniknął, ale szybko się pojawił, zza pleców wyjął torebkę z krwią.

-Pij, a potem uciekaj
-Nie zostawię was tu z nimi, oni zabili naszą rodzinę, nie chcę stracić jeszcze was i Agaty- powiedziałam pomiędzy wysysaniem krwi, z torebki.
-Jakiej Agaty?- zdziwił się Damon.
-Naszej siostry, mojej bliźniaczki, tylko że milszej
-Nie ma Dess, nie możemy jej znaleźć, a Elijah uciekł- usłyszałam w swojej głowie.
-Zayn nie żartuj, gdzie ona jest?
-Słowo mówię prawdę. Zapytaj się Katherine, albo Aresa-wstałam i przeczesałam dłońmi włosy głęboko oddychając.
-Coś się stało?
-Obiecuję, że zaraz wrócę. Oddaj mi pierścień- Damon oddał mój pierścień, a ja w prędkości światła opuściłam ten dom. Po drodze wzdłuż lasu. Spotkałam jakiegoś faceta. Zaczęłam udawać i prosić o pomoc. Podszedł i pomógł mi wstać, a ja z wdzięczności wyssałam z niego krwi. Omdlał, ale zdążyłam go napoić moją krwią. Szturchnęłam go czubkiem buta- no dalej! Wstawaj! Jestem głodna- chłopak wstał i był przerażony.

-Kim ty do cholery jesteś?!
-Wampirem i czarownicą
-Ta chyba psyholką, jakbyś była wampirem zmieniłabyś mnie- zgrywa się czy jak? Wzruszyłam ramionami i dałam mu więcej mojej krwi, a potem skręciłam mu kark. Zaczekałam aż się obudził, a potem kazałam mu uważać i rzadko zabijać ludzi. Jest niedoświadczony, więc może sprowadzić na nas kłopoty. Wróciłam do tego przeklętego domu. Otworzyłam drzwi siłą woli, a całe towarzystwo poderwało się na równe nogi.
-O dziewczynka włączyła uczucia- zgrywała się ta suka, która wygląda jak ja.
-O nadal jesteś podłą zdzirą i nie włączyłam uczuć. Dalej cie nienawidzę- uśmiechnęłam się sztucznie. – a teraz gadaj gdzie jest Destiny- warknęłam w jej kierunku.
-Nie wiem- uśmiechnęła się szeroko.
-Din, zła odpowiedź. Czeka cię kara. Zamiast odpierać ci kasę jak w teleturnieju, co powiesz na życie?- cisnęłam w nią kulą ognia. Dostała, ale się nie przewróciła, nawet nie zachwiała.
-Tylko na tyle cię stać?- zaśmiała się. Ziemia rozstąpiła się, a jej nogi ugrzęzły pod ciemnobrązowymi panelami. Rzuciłam w nią kawałkiem ściany, potem dmuchłam powietrzem, zaatakowałam wodą, a ta dalej stoi i cieszy się jak głupia. – przyłóż się troche- za kogo ona się uważa?! Dobra koniec zabawy. Ciskałam w nią pociskami telekinetycznymi, które mogą zabić dowolną istotę.
-Co do cholery?!- już dawno powinna zdychać. Trafiłam ją błyskawicą, próbowałam ją postarzyć, ale nie mogłam czemu?
-Oj, oj, oj czyżby twojej mocy używał też twój kochaś? Wiesz, że jeśli zginiesz on też? Chyba, że pozwolisz nam was rozwiązać- to ryzykowne, bardzo, ale on nie może zginąć. Nie z mojego powodu i mojej głupoty, nie wybaczyłabym sobie tego.
-Dobra, rozwiążcie nas- Katherine podała mi kartkę na której było zaklęcie.
-Żegnaj Zayn- powiedziałam ostatni raz. Uwielbiałam grzebać w jego myślach, chociaż czasem były brudne. Wiem, że ona mnie teraz zabije, nie mam siły.
-Julka, stój o czym ty gadasz?!
-To koniec, powiedz Adze że ją kocham. Ciebie też bardzo kocham- musiałam mu to powiedzieć.
-Też cie kocham, ale co chcesz zrobić?! Wiesz gdzie Dess?
-Nie wiem, przepraszam.- przeczytałam głośno ciąg liter zapisanych na żółtej kartce papieru, w języku łacińskim. Czułam się dziwnie, źle i dobrze. Rzuciła we mnie kołkiem, a ja dostałam i zaczęłam krwawić. Nie miałam siły nawet go wyjąć, a co gorsza nie mogłam nic powiedzieć.
-Coś ty zrobiła naszej siostrze?!- wydarł się Damon, który momentalnie znalazł się przy Katherine i złapał za jej zgorzkniałe serce pełne nienawiści.
-Waszej co?!- wrzasnął Ares i odciągnął go on brązowowłosej.
-Głuchy jesteś?! To nasz siostra, ona oszukiwała wszystkich!- do kłótni wtrącił się Stefan. – dość nie będziemy wam już pomagać, chcemy poznać rodziców i drugą siostrę
-Nasi… ro… rodzi… rodzice… nie… nie… ży… żyją…- powiedziałam ostatkiem sił i wskazałam na Katherine, która się śmiała jak nawiedzona. – wy… do… domu… Zayn… Aga… Li… Hazz… Niall… aniołki… dziadek… znajdź… Dess
-Julka, nie zamykaj oczu- oboje go mnie podbiegli i złapali przed upadkiem. Złapałam ich za dłonie i przeniosłam samych do szkoły. Ja byłam cały czas w tym samym miejscu. Resztą sił wstałam, ale podpierałam się stolika.

-Zakończ to- powiedziałam prosto w jej oczy- skończ to! Już!- ktoś złapał za moje serce, jego dłonie były zimne, a jedyne co pamiętam to upadek…
*Damon*
Gdzie my jesteśmy? Gdzie Julka? Co to za miejsce? Szedłem ramię w ramię z moim bratem do budynku, w którym paliły się światła. Ostrożnie weszliśmy na piętro i zapukaliśmy do pokoju. Drzwi otworzyła nam Julka.
-A wy to kto?
-Agata- odezwał się Stefan, który podpierał się o futrynę drzwi- jesteśmy rodzeństwem, Julka nas uratowała.- dziewczyna wpuściła nas do środka, w którym siedziało pełno małolatów, Klaus i Cole.
-Gdzie Elijah?- warknąłem. Przez tego idiotę moja ukochana nie żyje.
-Nie wiemy, gdzie Julka?- zapytał mulat.
-Chyba… nie żyje- każdy zamarł.- walczyła z Katherine, ale później przeczytała jakieś zaklęcie, które miało ją rozwiązać z Zaynem- mulat wstał i wyszedł. Potem usłyszeliśmy tylko trzask i pisk, jakby wilka. Wybiegliśmy z pokoju i zobaczyliśmy chłopaka Julii całego we krwi, pod jego nogami leżał martwy wilkołak.
-Coś ty zrobił?!- darła się jakaś blondynka.
-Zamknij się, albo ciebie też zabiję- warknął w jej kierunku, a potem zniknął. Wróciliśmy do pokoju, a pod poduszką, na górnym łóżku coś zaczęło się ruszać. Harry wyjął spod niej jakieś jajo, z którego kilka minut później wylągł się smok. Skąd do cholery oni mają smoka?!
-Skąd macie smoka?- zapytał mój młodszy brat.
-Jest od Julki, a raczej był- powiedziała zapłakana Agata, którą przytulał Liam. Pogrzebałem troche w ich myślach i wiem co nieco o nich.
-Ej, nie płacz mała. Zobaczysz ułoży się- powtarzał Li.
-Nic się nie ułoży! Nie mam już nikogo, Katherine zabiła mi rodzinę. Najpierw wujków, potem rodziców, a teraz jeszcze Julka!- chciała wybiec z pokoju, ale zatrzymałem ją. Chwyciłem za nadgarstek.
-Masz jeszcze nas, jesteśmy rodzeństwem- brunetka popatrzyła mi w oczy, a potem bez chwili zastanowienia mocno się do mnie przytuliła.Łzy ciekły jej z oczu i wsiąkały w moją koszulkę. 
___________________________________________
Okay, spodziewaliście się tego? Mam nadzieję, że wam się podoba... Dobra nie wiem co mnie naszło, ale dodam jeszcze epilog i zaczynam pisać drugi sezon. I widzicie, co potrafią zdziałać wasze komentarze? No, więc ten [tak jakby] tom nazywał się magia jest tym czego nie wiesz; kolejny będzie nosił nazwę: "Magia, zabije, ale czy odda?" a potem jeszcze nie wiem, ale zastanawiam się nad trzecim, którego tytuł będzie [prawdopodobnie] brzmiał "Magia: to jest skomplikowane, jak sznurówki", i być może czwarty, ale mówię od razu, że niczego nie obiecuję. To wyjdzie w praniu, co prawda ja prania nie umiem robić, ale... zresztą.... dobra to czekam na komentarze i piszcie co myślicie o tym drugim sezonie. Możecie również pytać bohaterów o co chcecie... buźka miśki ;**

poniedziałek, 13 maja 2013

rozdział 18: Julka piła krew



*Zayn*
Co ona sobie myśli? Że znajdę Dess? Ja nawet nie wiem, gdzie ona ostatnio była. Louis też nie wie. Po lekcjach cała nasza paczka podzieliła się na dwie grupy. Aga, Carol, El, Harry, Liam i Niall ruszyli zdobywać nowych sprzymierzeńców, a ja i Lou przenieśliśmy się do domu Destiny. W salonie siedział Nik, Cole, Elijah i ich ojciec.
-Gdzie jest Dess?!- wrzasnął Lou i w błyskawicznym tempie znalazł się obok Elijah, którego złapał za serce.
-Nie wiem
-Louis puść, go on nie wie- ojciec naszej blond przyjaciółki próbował go odciągnąć, ale nie dał rady.
-Elijah dobrze wiesz- podszedłem bliżej i włączyłem się do tej rozmowy- przy okazji powiedz gdzie Julka
-Nie wiem, gdzie ta idiotka i moja kretyńska siostra- Lou go puścił, a ja uśmiechnąłem się sztucznie i odwróciłem, by po chwili skręcić mu kark. Cole i Nik zaczęli śmiać się pod nosem.
-A wy wiecie, gdzie Destiny?- Louis szukał wsparcia u jej braci.
-Sorry Louis, ale nie wiem. Jak wtedy z Julką zniknęły nie mieliśmy z nią kontaktu, ale zobaczymy w jej pokoju- poszliśmy w czwórkę do jej pokoju, a ich ojciec siedział przy swoim najstarszym synu. Nie było nikogo, ale na łóżku leżał jakiś dziennik. Nik wziął go do ręki i zaczął czytać:
„Jak on mógł to zrobić? Jak mógł patrzeć, jak ona zabija naszą matkę? Nienawidzę go z całego serca, jest wrzodem na włochatym zadku diabła. Najgorszy brat na świecie. Nie, nie jest już moim bratem, jest osobą, której chętnie wbiła kołek z białego dębu w serce. Osobą, której urwałabym głowę, wyrwała serce bez żadnych skrupułów. Nie pozwolę mu znowu na to. Nie będzie współpracował z Katherine, ani Neronem, Aresem i braćmi Julki. Muszę coś zrobić, czyli…”
-Czyli co?- zapytał Cole.
-Nie wiem, nie napisała
-Musimy ją znaleźć. – Lou usiadł na jej łóżku i zakrył twarz dłońmi, a potem przejechał nimi przez głowę. – nie wiem czy Julka albo Dess wam mówiły o wojnie, ale musimy znaleźć sprzymierzeńców. Pomożecie?
-Jasne, a gdzie jest Julka?- zapytał Nik, a ja lekko się wkurzyłem. Może jestem zazdrosny? Jak to brzmi? Heh jestem zazdrosny o moją przyjaciółkę, prawie dziewczynę, której kazałem wyłączyć uczucia, bo nie mogłem patrzeć jak się męczy, a ona teraz nic nie czuje.
-Jest uwięziona, tak mi mówiła w myślach- do pokoju blondynki wszedł jej ojciec i Elijah.
-Wiecie już gdzie Dess?- ziewnął Elijah, Nik nie wytrzymał i cisnął w niego nogą ułamaną z krzesła. Kołek wbił mu się w obojczyk.
-Nie zgrywaj niewiniątka, tylko mów gdzie Destiny!- trafiony zaczął się głupkowato śmiać.
-Postanowiłeś się jej pozbyć, bo wiedziała, że pomogłeś swojej laluni zabić matkę, a teraz pomagasz Katherine?- rzucił drugą nogą krzesła w niego Cole.
-Co ci do tego smarkaczu?!- wrzasnął i wyjął oba kołki.
-Przestańcie chłopcy jesteście dorośli, a zachowujecie się jak szczeniaki- powiedział ojciec Dess do Nika i Cola. Zmarszczyłem brwi, przecież on jest inny chyba, że… chyba, że go zahipnotyzował. Z prędkością światła znalazłem się obok ich taty. Spojrzałem w jego oczy i rozkazałem, żeby przypomniał sobie wszystko. – co się dzieje? Elijah nie próbuj tego więcej- warknął w kierunku swojego najstarszego syna.
-Jak ty to?- zapytał a w jego głosie można było wyczuć przerażenie wymieszane ze wściekłością. Uśmiechnąłem się.
-Czary- poruszałem zabawnie brwiami. Rzucił we mnie jakim ciężkim przedmiotem, który w połowie drogi się stopił, ale jak to możliwe? Czekaj Julka gadała, że mam zdolności podobne do jej.
-No tak przecież jesteś powiązany z tą suką- zaklaskał w dłonie, jak typowy zły charakter- Heh mogłem się tego spodziewać
-Nie nazywaj jej tak- cisnąłem w niego kulą ognia, która go trafiła. – a teraz mów gdzie Dess!- warknąłem.
-Tajemnica- poruszał brwiami dokładnie tak jak ja, za co oberwał, a potem znikł.
*Agata*
Ja, Liam, Niall, Elena, Caroline, Harry udaliśmy sie do Egiptu, na poszukiwanie Feniksa. Błądziliśmy po pustyni, aż w końcu znaleźliśmy, po kilkunastu godzinach oazę. Weszliśmy do tej mini, a’ la wysepki, która składała się z kilkunastu palm i zbiornika, z krystaliczno czystą wodą. Było też kilka jaskiń. Najpierw napiliśmy się i zjedliśmy zdjęte przez Harrego kokosy, a później weszliśmy do jednej z jaskiń. Było ciemno, ale Hazz zapewnił światło magią ognia. Nad jego ręką był średniej wielkości płomień, a my kroczyliśmy dalej. Na początku ta grota nie wydawała się taka długa, wręcz przeciwnie.
-Aaaaaa – wrzasnęliśmy wszyscy, gdy runęliśmy w dół. Po upadku, każdy wstał i otrzepał swoje ciuchy. Nie mogliśmy używać mocy, co jest bardzo dziwne. Grota była głęboka, a jej ściany były pokryte mchem. Nagle z nikąd pojawiło się światło, każde z nas patrzyło na każdego.
-Po co tu przyszliście?- zapytał ptak wielkości łabędzia, ze złotym ogonem, szponami i dziobem. Bardzo piękny.
-Szukamy pomocy- odpowiedziała Caroline.
-Jesteś aniołem prawda?- dziewczyna pokiwała potwierdzająco głową.- a ty jesteś dziewczyną z proroctwa, tylko gdzie jest twoja siostra?
-Julka? Julka jest gdzieś uwięziona
-No tak, przecież Ares i Neron chcą ją zabić- poczułam jak moje serce przyśpiesza, a dłonie zaciśnięte są w pięści.
-Nie pozwolę ani im, ani Katherine tego zrobić. Straciłam już rodziców, mam tylko ją- czułam, że mój głos zaczyna się łamać. Liam mocno mnie do siebie przytulił.
-Masz czyste serce, ale boisz się straty. Ja i moi bracia wam pomożemy- podał mi jakiś metalowy przedmiot.- jak będziecie potrzebować pomocy w walce, Feniksy wam pomogą. Złóżcie cały ten przedmiot- zniknął, a my nadal siedzimy w tej dziurze. Elena i Caroline za pomocą skrzydeł mogły latać, dlatego wyniosły każdego z osobna na górę. Potem przeniosłam wszystkich do domu. W naszym pokoju byli już Zayn, Louis, Nik i Cole.
-Nie wiemy gdzie jest Dess- powiedział Lou tempo gapiąc się w ścianę. – a Zayn może używać mocy Julki.- czemu? A no tak przecież jest z nią powiązany. Malik odebrał ode mnie przedmiot, który dostałam od feniksa i włożył do pudełka Julii. Całą noc rozmawialiśmy o tym co się stało. Nie spostrzegliśmy nawet, kiedy zastał nas dzień. Każde poszło do siebie się ogarnąć. Weszłam do łazienki po aniołkach. Wzięłam relaksujący prysznic, który w połowie ukoił moje zszarpane nerwy. Następnie ubrałam się w to. Włosy zostawiłam rozpuszczone i lekko się pomalowałam. Zeszłam na dół gdzie czekała reszta naszej paczki. Aniołki jadły płatki, Niall kanapki, Harry coś pił z kubka, Liam zajadał się jajecznicą, Lou tak jak Zayn pił krew z torebki. Podali mi jedną, ale odmówiłam. Tata prosił, żebyśmy z Julką nie piły.
-Julka piła krew- odpowiedział Zayn.
-Mógłbyś łaskawie nie grzebać w moich myślach?- zapytałam lekko zirytowana. Nie lubię jak ktoś wtrąca się w moje wewnętrzne monologi, czy przemyślenia.
-Przepraszam- znowu napił się. Na dół zaczęli się schodzić inni uczniowie, a kiedy już wszyscy byli przyszedł dyrektor.
-Od dzisiejszego dnia, każde z was będzie ćwiczyło swoje moce oraz doskonalić techniki walki. Za kilka miesięcy czeka nas wojna.
-Jak to wojna?- zapytała Stella, niewysoka brunetka, która przeważnie chodzi ubrana w spódniczki.
-Wiem, że to trudne, ale takie jest proroctwo. Od dawna mówiono, że w tym roku odbędzie się wojna dobra ze złem.
-Czyli wygramy, tak?- odezwała się Susan.
-Tego nikt nie wie- powiedział z powagą w głosie.
-Przecież dobro zawsze zwycięża- zaprotestowała Alison, a poparła ją Bonie.
-To nie jest jakaś bajka blondi- odezwał się Kevin. Resztę popołudnia spędziliśmy na morderczych treningach, a około godziny 16 znowu ruszyliśmy szukać sprzymierzeńców. Padło na las, gdzie znaleźliśmy hipogryfa, którego atakowali łowcy. Elfy i krasnoludy, którym pomogliśmy. Zayn uwolnił skrzyżowanie grywa i klaczy, Niall i aniołki rozwiązali krasnoludy, jak i przegonili resztę łowców, którzy zdążyli podpalić las. Wszędzie był ogień. Harry zmniejszył go, Liam razem ze mną ugasiliśmy go wodą, z pobliskiego jeziora, a Louis sprawił, że przyroda na nowo odżyła. Wszędzie było zielono, tak jak wcześniej.
-Jak wam się odwdzięczymy?- ukłonił się król Elfów, a w jego ślady poszła reszta.
-Pomóżcie w wojnie- odezwał się Harry.
-Macie nasze wsparcie- powiedział krasnolud, a potem każde z przedstawicieli tych gatunków podał nam jakąś część tej dziwnej układanki.
-Mam jeszcze jedno pytanie- powiedział jeden z elfów, kiedy mieliśmy iść. Mężczyzna o złotych włosach, przystojny, o migdałowych oczach, a z pod włosów wystawała para szpiczastych uszu.
-O co chodzi?- zmarszczyłam brwi.
-Czy w proroctwie nie było mowy o dwóch siostrach?
-Moja siostra jest w niewoli u Aresa i Nerona
-Przepraszam, nie wiedziałem- spuścił głowę.
-Nie szkodzi, ale my musimy już lecieć- uśmiechnęłam się lekko, a potem przeniosłam nas do pokoju. Malik włożył części do skrzyneczki Julki. Nagle usłyszeliśmy jakiś krzyk, dlatego wybiegliśmy z pokoju i zobaczyliśmy Alison z Bonie, które stały naprzeciwko Susan, Kevina i jego watahy.
-Więc jak będzie? Dołączycie do nas, Susan, Aresa, Nerona i Katherine?
-Nie- pokiwała przecząco głową Ali.- Susan ty też nie powinnaś.
-Zamknij się! Za długo, żyję w twoim cieniu- złapała Kevina pod ramię i odeszli.
-Alison?- blondynka popatrzyła na mnie i resztę. – chodźcie do naszego pokoju, jeśli chcecie nam pomóc. – przyjaciółki weszły do pomieszczenia wraz z nami, a my wtajemniczyliśmy je w całe to proroctwo.
-Gdzie Dess?- zapytała nagle, a te słowa powędrowały do jej starszego brata, czyli Nika.
-Nie wiem, Elijah ją gdzieś uwięził- odrzekł i zaczął rozdawać karty. Zaczęliśmy grać w pokera. W między czasie też rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. To jest naprawdę głupie. Strasznie boję się, że stracę siostrę, a tego to bym nie przeżyła. Rozkleiłabym się na dobre. Zmęczeni zasnęliśmy.
-Aga, Aga, Aguś!- wrzasnął mi ktoś do ucha. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że znajduję się na jakiejś polanie. Piękna zielona pustynia, na której rosły rozmaite kwiaty i drzewa. Niebo było błękitne, bez żadnej białej, puchatej chmurki, a zdobiło je duże, złote słońce. Wzniosłam się do góry i zaczęłam latać, to jedna z mocy, które już w pełni opanowałam. 
-Radzę ci się w to nie mieszać Agata- ktoś warknął w moją stronę. Wylądowałam, ale nikogo nie widziałam, ale słyszałam. Poczułam ciepły oddech na mojej szyi, gwałtownie się odwróciłam, ale dalej nikogo nie ujrzałam.
-Zostaw ją- do uszu dobiegł ten melodyjny głos, za którym bardzo tęsknię.
-Nie możesz nic zrobić, bo należysz do mnie, a ona i dobro, nie wygrają. Nie ważne jak będą się starać, bo moi synowie i tak zawładną światem. Ktoś cisnął we mnie kulą wszystkich żywiołów.
-Nieeee- znowu krzyk, tego pięknego głosu. – nie rób jej krzywdy, zrobię co będziesz chciał. – powiedziała zrezygnowana.
-To dobrze, ale i tak muszę ją zniszczyć- grunt pod moimi nogami zaczął znikać, a ja zaczęłam biec ile sił w nogach. Powoli opadałam z sił, ale nie mogłam przestać, bo przepaść była coraz bliżej. Zatrzymałam się przy krawędzi do wielkiej przepaści. Stanęłam przed wielkim wyzwaniem, próbowałam użyć mocy, ale nie mogłam. To było takie jak w jaskini feniksa, gdzie nie mogliśmy się posługiwać mocą. Ktoś mnie popchnął i spadłam. Leciałam ku dołowi.
-Aaaaaa- krzyczałam.
  -Aga, Aga, Agata obudź się!- ktoś zaczął mną potrząsać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że każdy się na mnie patrzy.
-Co się stało?- zapytałam i złapałam się za głowę. Byłam cała spocona.
-Krzyczałaś przez sen- oznajmił mi Liam. – co ci się śniło?
-Że ktoś mnie popchnął w przepaść, a Julka była w niewoli u samego diabła- mój chłopak mocno mnie przytulił i gładził dłonią moje kasztanowe włosy. Mocno się w niego wtuliłam, czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Bardzo bezpiecznie. 
______________________________
Dobra, nie wiem co myśleć, bo pod ostatnim rozdziałem pojawiło się tylko 7 komentarzy ;/ Jak wam sie coś nie podoba, to powiedzcie, przecież zawsze mogę usunąć tego bloga... no, ale nic co myślicie miśki?? Właśnie chciałabym też żebyście zobaczyli tego bloga. I zapraszam na mojego drugiego bloga, którego macie w zakładce u góry lub pod tym linkiem ^.^