czwartek, 25 lipca 2013

2.6. Wariatka, która majaczy

Okay napisałam dziś nowy rozdział mam nadzieję, że wam sie spodoba. Dzięki za komentarze, które mnie zmotywowały. Pisałam go całą noc i mam nadzieje, że wam będzie odpowiadał. buźka miśki ;**
______________________________________

*Zayn*
Katherine wysłała mnie dziś do wyroczni, żeby dowiedzieć się jak będzie wyglądać przyszłość. Według zaleceń przyszłej królowej świata udałem się do wyroczni. Starsza baba z siwymi włosami, która swoje kościste palce miała położone na krawędzi stołu.
-Witaj młodzieńcze, spodziewałam się ciebie- no co ty nie powiesz? Nie spodziewałem się tego po wyroczni. Czy ona ma mnie za idiotę?
-Siema, przyszedłem w imieniu Katherine- postanowiłem nie wyrażać mojego zdania na temat, tego czy mnie oczekiwała czy nie. Mam to gdzieś. Moje życie nie ma sensu, a ja muszę mieć coś do roboty, bo z nudów umrę.
-Usiądź- wskazała na krzesło, które stało naprzeciwko niej. Wykonałem jej prośbę, a ona ujęła mnie za dłoń. Troche mnie to zdziwiło, bo chyba powiedziałem jej, że ma powiedzieć coś o przyszłości Katherine, a nie mojej. – dużo przeszedłeś. Byłeś, jesteś silnie związany z tą młodą dziewczyną z legendy- mówiła nie przestając patrzeć mi na rękę. – kochasz ją, tak samo mocno jak ona ciebie
-Nie kłam, ona się tylko mną bawiła. Nie kocham jej jest zwykłą…
-No dokończ- po pomieszczeniu rozległ się jej głos. Wyrocznia była zdziwiona, ale na mnie nie robiło to zbytniego wrażenia- powiedz to!- wrzasnęła na całe gardło.- kurwa powiedz, powiedz, że według ciebie byłam dziwką! Przecież tak uważasz. Mów kurwa, mów!
-Zamknij się, bo mam dość! Czemu mnie nie zostawisz?! Miej chodź troche szacunku i odejdź- powiedziałem tępo gapiąc się w ścianę. – a ty powiedz mi co widzisz w przyszłości Katherine, bo nie mam zamiaru siedzieć tu cały dzień- powiedziałem stanowczo. Mam ich wszystkich po dziurki w nosie. Cały świat się na mnie uwziął? Co ja pierdole? Nawet wszechświat, inny wymiar. Duchy. Julka, to ona się uwzięła. Niech da mi spokój. Spoczywaj w pokoju idiotko, a nie nawiedzaj ludzi, którzy niczego ci nie zrobili. Chociaż może powinienem powiedzieć nie nawiedzaj istot magicznych, które niczego ci nie zrobiły. Co za typ, czy ona musi taka być?
-Jest taka jak ty, jest twoją damską wersją. Jest tą jedyną prawdziwą miłością- powiedziała wyrocznia. A ja głęboko westchnąłem.
-Przyszłość Katherine, nie moja- wysyczałem przez zęby.
-Ja ci ją przepowiem. Ty i ta twoja nowa dziwka, którą posuwasz przegracie, a ty będziesz żałował, że źle wybrałeś front.
-Powiedziałem ci już coś chyba? Ale do ciebie to nie dociera, więc powtórzę O D P I E R D O L S I E ode mnie!
-Chciałeś znać przyszłość to już znasz, a teraz jeśli cię to chodź troche interesuje to powiem ci prawdę na temat Katherine. Zrobiła ci pranie mózgu, tak ci namieszała w głowie, że sądzisz iż to ona była z tobą na początku, ona cie nazywała PALANTEM. A ty? Ty jej uwierzyłeś, bo nigdy nie słuchasz. To ze mną byłeś związany, to ze mną dzieliłeś moc. I może nie byłam jakoś strasznie poważna czy dojrzała, ale kochałam cie. Kochałam całą swoją niedojrzałością. A teraz spełnię twoją prośbę łaskawie odpierdolę się od ciebie. Tylko obiecaj mi jedno kiedy staniesz ze mną oko w oko na polu bitwy nie zawahasz się i mnie zabijesz.- zatkało mnie. Przecież ona nie ożyje, co ona pierdoli? Chyba jej ciepło w piekle nie służy, bo ma niedotleniony mózg. Wariatka, która majaczy.
-Więc? Jaka jest przyszłość Katherine?- podkreśliłem imię długowiecznej wampirzycy.
-Twoja dziewczyna…
-Ona nie jest i nie była moją dziewczyną- warknąłem i wstałem z impetem odsuwając krzesło, które wydało pisk przy przesuwaniu go po panelach. Położyłem dłoń na klamce i ostatni raz spojrzałem na tą starą wyrocznie w nadziei, że powie coś konkretnego.
-Nie wiedzę przyszłości do nikogo, ani dla ciebie, ani dla mnie, ani dla Katherine. Przykro mi- nacisnąłem klamkę ku dołowi i pchnąłem drzwi. Wyszedłem na zewnątrz i zamykając je z trzaskiem. Nie miało dla mnie w tej chwili znaczenia jakiej siły do tego użyłem. Wyszedłem z tego budynku i szedłem dalej chodnikiem. Było dość zimno, a że jestem mieszanką wampira i czarownika odczuwam chłód. Zarzuciłem na głowę kaptur i wsunąłem ręce do kieszeni. Kopałem kamyk, który leżał przed koniuszkiem jednego z pary moich nowych butów. W głowie cały czas huczał monolog Julii. ‘Jeśli staniesz ze mną oko w oko na polu bitwy nie zawahasz się i mnie zabijesz’. Phi też mi coś. Widocznie nie wie już w jaki sposób ma chronić Agatę i resztę tych debili od śmierci. To jest żałosne. Ma jeszcze dwa dni, aby wymyśleć jakiś skuteczny plan, żeby jej siostra nie zginęła. O ile ta grupa niedorozwojów będzie walczyć.
*Julka*
Jestem zmęczona i wykończona. Powoli tracę resztę sił. Jeszcze dziś ta wyprawa – jeśli wyprawą można zawiać akcję odzyskania różdżki Merlina. Jedno jest pewne, następnym razem- który miejmy nadzieję, że już nigdy nie nastąpi- muszę uważniej czytać zwoje, a zwłasza wzmianki o niebezpieczeństwach. Bo nie chcę znów być ofiarą wygłodniałych Strigesów, które mają ogromną ochotę na moje wnętrzności. Próbę powstrzymania mnie podjęły także wiły, które za wszelką cenę próbowały zrobić mi wodę z mózgu; kusiciel, strzygi i niebieski. Żenada i tak zdobyłam ten najpotężniejszy kijaszek we wszechświecie. Po małej wróżbie dla Zayna u wyroczni poszłam do jaskini, ale cały czas jedna rzecz nie dawała mi spokoju, a mianowicie to, że moi przyjaciele i rodzeństwo mogą zginąć. Chyba, że… chyba, że zagłębię się w
mity, a dokładniej tym o dwunastu pracach Herkulesa. Pierwszy był o lwie nemejskim oł yeah Julka jesteś genialna. Co ja pieprze? Julka jesteś zajebiście mądra i nikt nie dorówna ci inteligencją. Jeśli zdobędę jego skórę to Agata i reszta będą bezpieczni. Tak jak zapisano w mitologii przeniosłam się do Grecji i tym samym sposobem co Herkules, czyli zasypałam –za pomocą magii ziemi- jedno z wejść do jego jaskini, a sama weszłam drugim. Udusiłam go w ciemnościach, a oskórowałam go za pomocą jednego z pazura. Co tam było jeszcze takie dość użyteczne w tych mitach? Pas… jak było tej dziuni? Hip… o… Hipolita. No Pas Hipolity. Teleportowałam się tam. Baba przywitała mnie, a kiedy opowiedziałam jej o mojej potrzebie posiadania jej własności, nakazała uwolnić mi jedną z przywódczyń Amazonek- Melanippe. No spoko uwolniłam ją i dostałam pas. Banalnie łatwe. Problem jest jeszcze w tym, że czuję niedosyt. Chcę wygrać z tą suką Katherine, chcę utrzeć Zaynowi nosa, chcę ocalić świat, bo jestem Julka Adams i jestem zajebiście mądra, no i kiedyś tam dostałam medal. Wtedy też uratowałam świat. Jednym słowem jestem, byłam i będę zajebista, bo taką się urodziłam. Nareszcie czuję, że mogę wszystko znaczy wiedziałam to już od dziecka, bo tata i mama zawsze nam powtarzali: ‘możecie osiągnąć wszystko czego naprawdę zapragniecie, tylko musicie uwierzyć w siebie’. Brakuje mi ich. Ja zawsze w normalnym świecie byłam tylko świrniętą siostrą Agaty, która ma najlepsze oceny, nie wagaruje i angażuje się w życie szkoły. Ja chciałam mieć psa, ale nie bo jestem nieodpowiedzialna, a tata powiedział, że się nim zajmować nie będzie. Phi wielkie mi coś, teraz chce psa, ale takiego jak ja… DZIWNEGO… ponoć Hades ma fajnego psiaka. Z trzema głowami cerbera. Chce go. Chce i będę miała. Przeniosłam się do podziemi. Może byłam tu wcześniej, ale nie zwracałam zbytniej uwagi na co jak tu wygląda. Pominęłam nawet tą długą i szeroką rzekę z lawy. Szłam wzdłuż niej, a nad moją dłonią unosił się płomień. Rzeka doprowadziła mnie do ogromnej góry, z której wypływała. Na tej górze znajdował się też ogromny tron, a siedział na nim pięciometrowy szkielet ubrany w ciężką wykonaną z brązu zbroję, która była przyozdobiona czaszkami na kolanach i kroczu. Na głowie miał Chełm z rogami. W lewej dłoni trzymał za głowę jakiegoś człowieka, a w prawej miał ogromną siekierę. klik. Szajbus. Phi ja taka walnięta nie jestem, ten to dopiero jest pieprzniętym sadystą. Wrzucił tą istotę do lawy.
-Co taka ślicznotka tu szuka?- popatrzył na mnie z góry i to dosłownie, bo ten jego tron był wysoko.
-Ja po psa- zaśmiał się, co również wywołało śmiech u mnie. Po jakiś pięciu minutach śmiechu ogarnęłam się- nie, no ale ja na serio chce cerbera
-Możesz poważyć nie doświadczona czarodziejka, która chce mojego psa…- był tak pochłonięty tym wykładem, że nie zauważył, kiedy podeszłam do trzygłowego psa i zaczęłam go głaskać. Ja nie ogarniam, czemu wszyscy mówią, że on jest zły. Jest całkiem milutki. klik.
-Pójdziesz ze mną piesku?- powiedziałam drapiąc go za lewym uchem, pierwszej głowy. Psiak zaszczekał i liznął mój policzek. – Heh no to chodź- za pomocą mocy rozerwałam łańcuch, który później pochwyciłam w prawą dłoń. – tia to my będziemy lecieć- zamachałam lewą ręką, a on cisnął we mnie kulą energii, przez którą się przewróciłam. Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że nie jadłam bardzo długo! Cerber mi się wyrwał i rzucił na Hades’ a. Oł yeah Julka, ale z ciebie byłby świetny zaklinacz zwierząt. – cerber chodź- klepnęłam kilka razy dłonią w udo, a on przybiegł. Przeniosłam nas do mojej kryjówki. – zaczekaj chwilkę na mnie skoczę po jakieś żarcie- pocałowałam go w czoło i teleportowałam się do miasta. W jednym ze sklepów kupiłam chyba z 10kilo psiej karmy i sześć misek, no i jakieś 3 gryzaki. Gości w sklepie patrzył na mnie jak na idiotkę- no i na co się gapić ciulu, za dwa dni uratuje ci życie!- warknęłam w jego kierunku. – no już zjeżdżaj musze nakarmić mojego pieseczka- wyminęłam go i przeniosłam się na jego oczach do jaskini. Do
trzech misek nasypałam karmę, a do drugich trzech wody. – teraz ja idę coś przegryźć- przeczesałam jego grzbiet i przeniosłam się do miasta. Trzeba uzupełnić zapasy. Wow w Vegas otworzyli nowy klub, nieźle. Weszłam do niego i zaczęła się krwawa imprezka. Haha podeszłam do jakiegoś gościa i wbiłam moje ząbki w jego kark. Potem zrobiłam do samo  z 25 innymi ludźmi, wyssałam z nich prawie całą krew. No co? Przecież i tak nie mają mocy, żeby walczyć. Skoro chcą przeżyć ja muszę mieć z czegoś siłę. Po obfitej kolacji wróciłam do jaskini. Przytuliłam się do cerbera i zasnęłam mając w głowie tylko jedną myśl :’ Zayn ma mnie za dziwkę.’ Skurwiel. A zresztą mam wyjebane na niego i Katherine mogą się nawet pieprzyć na krzywej wieży w Pizie. Pozdrowienia z Wyjebanemamlandii.

11 komentarzy:

  1. Heh widzę, że nie tylko ja zarywam noc żeby pisać :) Mam nadzieje, że wygrają i, że Zayn się ogarnie i wróci na stronę Julki. Suuuper piszesz :D Czekam nn ;*
    Katie xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Zajebiste *.*
    Zayn, ty gnido! Uwierzył Katherine, jest w tym momencie dla mnie nikim -.-"
    Julka, uhuhuh uratuje świat, chyba.
    Rozdział i ogólnie opowiadanie, cudne :3
    Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Zazdroszczę Ci pomysłowości i wyobraźni. Uwielbiam to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć.
    Pojawił się już twój zwiastun na http://zwiastuno-mania.blogspot.com
    Mam nadzieję, że ci się spodoba.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Zayn się ogarnie i wszystko się ułoży, no i, że Julka wygra bitwę. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski *.* normalnie brak słów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fenomenalny rozdział ;) czytałam z wielkim zaciekawieniem.
    pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne, zajebiste, doskonałe, słów mi brak, ja już tą wojnę chcę.!

    julka.

    OdpowiedzUsuń