______________________________________
*Zayn*
Katherine
wysłała mnie dziś do wyroczni, żeby dowiedzieć się jak będzie wyglądać
przyszłość. Według zaleceń przyszłej królowej świata udałem się do wyroczni.
Starsza baba z siwymi włosami, która swoje kościste palce miała położone na
krawędzi stołu.
-Witaj
młodzieńcze, spodziewałam się ciebie- no co ty nie powiesz? Nie spodziewałem
się tego po wyroczni. Czy ona ma mnie za idiotę?
-Siema,
przyszedłem w imieniu Katherine- postanowiłem nie wyrażać mojego zdania na
temat, tego czy mnie oczekiwała czy nie. Mam to gdzieś. Moje życie nie ma
sensu, a ja muszę mieć coś do roboty, bo z nudów umrę.
-Usiądź-
wskazała na krzesło, które stało naprzeciwko niej. Wykonałem jej prośbę, a ona
ujęła mnie za dłoń. Troche mnie to zdziwiło, bo chyba powiedziałem jej, że ma
powiedzieć coś o przyszłości Katherine, a nie mojej. – dużo przeszedłeś. Byłeś,
jesteś silnie związany z tą młodą dziewczyną z legendy- mówiła nie przestając
patrzeć mi na rękę. – kochasz ją, tak samo mocno jak ona ciebie
-Nie kłam,
ona się tylko mną bawiła. Nie kocham jej jest zwykłą…
-No dokończ-
po pomieszczeniu rozległ się jej głos. Wyrocznia była zdziwiona, ale na mnie
nie robiło to zbytniego wrażenia- powiedz to!- wrzasnęła na całe gardło.- kurwa
powiedz, powiedz, że według ciebie byłam dziwką! Przecież tak uważasz. Mów
kurwa, mów!
-Zamknij
się, bo mam dość! Czemu mnie nie zostawisz?! Miej chodź troche szacunku i
odejdź- powiedziałem tępo gapiąc się w ścianę. – a ty powiedz mi co widzisz w
przyszłości Katherine, bo nie mam zamiaru siedzieć tu cały dzień- powiedziałem
stanowczo. Mam ich wszystkich po dziurki w nosie. Cały świat się na mnie
uwziął? Co ja pierdole? Nawet wszechświat, inny wymiar. Duchy. Julka, to ona
się uwzięła. Niech da mi spokój. Spoczywaj w pokoju idiotko, a nie nawiedzaj
ludzi, którzy niczego ci nie zrobili. Chociaż może powinienem powiedzieć nie
nawiedzaj istot magicznych, które niczego ci nie zrobiły. Co za typ, czy ona
musi taka być?
-Jest taka
jak ty, jest twoją damską wersją. Jest tą jedyną prawdziwą miłością-
powiedziała wyrocznia. A ja głęboko westchnąłem.
-Przyszłość
Katherine, nie moja- wysyczałem przez zęby.
-Ja ci ją
przepowiem. Ty i ta twoja nowa dziwka, którą posuwasz przegracie, a ty będziesz
żałował, że źle wybrałeś front.
-Powiedziałem
ci już coś chyba? Ale do ciebie to nie dociera, więc powtórzę O D P I E R D O L
S I E ode mnie!
-Chciałeś
znać przyszłość to już znasz, a teraz jeśli cię to chodź troche interesuje to
powiem ci prawdę na temat Katherine. Zrobiła ci pranie mózgu, tak ci namieszała
w głowie, że sądzisz iż to ona była z tobą na początku, ona cie nazywała
PALANTEM. A ty? Ty jej uwierzyłeś, bo nigdy nie słuchasz. To ze mną byłeś
związany, to ze mną dzieliłeś moc. I może nie byłam jakoś strasznie poważna czy
dojrzała, ale kochałam cie. Kochałam całą swoją niedojrzałością. A teraz
spełnię twoją prośbę łaskawie odpierdolę się od ciebie. Tylko obiecaj mi jedno
kiedy staniesz ze mną oko w oko na polu bitwy nie zawahasz się i mnie
zabijesz.- zatkało mnie. Przecież ona nie ożyje, co ona pierdoli? Chyba jej
ciepło w piekle nie służy, bo ma niedotleniony mózg. Wariatka, która majaczy.
-Więc? Jaka
jest przyszłość Katherine?- podkreśliłem imię długowiecznej wampirzycy.
-Twoja
dziewczyna…
-Ona nie
jest i nie była moją dziewczyną- warknąłem i wstałem z impetem odsuwając krzesło,
które wydało pisk przy przesuwaniu go po panelach. Położyłem dłoń na klamce i
ostatni raz spojrzałem na tą starą wyrocznie w nadziei, że powie coś
konkretnego.
-Nie wiedzę
przyszłości do nikogo, ani dla ciebie, ani dla mnie, ani dla Katherine. Przykro
mi- nacisnąłem klamkę ku dołowi i pchnąłem drzwi. Wyszedłem na zewnątrz i
zamykając je z trzaskiem. Nie miało dla mnie w tej chwili znaczenia jakiej siły
do tego użyłem. Wyszedłem z tego budynku i szedłem dalej chodnikiem. Było dość
zimno, a że jestem mieszanką wampira i czarownika odczuwam chłód. Zarzuciłem na
głowę kaptur i wsunąłem ręce do kieszeni. Kopałem kamyk, który leżał przed
koniuszkiem jednego z pary moich nowych butów. W głowie cały czas huczał
monolog Julii. ‘Jeśli staniesz ze mną oko w oko na polu bitwy nie zawahasz się
i mnie zabijesz’. Phi też mi coś. Widocznie nie wie już w jaki sposób ma
chronić Agatę i resztę tych debili od śmierci. To jest żałosne. Ma jeszcze dwa
dni, aby wymyśleć jakiś skuteczny plan, żeby jej siostra nie zginęła. O ile ta
grupa niedorozwojów będzie walczyć.
*Julka*
Jestem
zmęczona i wykończona. Powoli tracę resztę sił. Jeszcze dziś ta wyprawa – jeśli
wyprawą można zawiać akcję odzyskania różdżki Merlina. Jedno jest pewne,
następnym razem- który miejmy nadzieję, że już nigdy nie nastąpi- muszę
uważniej czytać zwoje, a zwłasza wzmianki o niebezpieczeństwach. Bo nie chcę
znów być ofiarą wygłodniałych Strigesów, które mają ogromną ochotę na moje
wnętrzności. Próbę powstrzymania mnie podjęły także wiły, które za wszelką cenę
próbowały zrobić mi wodę z mózgu; kusiciel, strzygi i niebieski. Żenada i tak
zdobyłam ten najpotężniejszy kijaszek we wszechświecie. Po małej wróżbie dla
Zayna u wyroczni poszłam do jaskini, ale cały czas jedna rzecz nie dawała mi
spokoju, a mianowicie to, że moi przyjaciele i rodzeństwo mogą zginąć. Chyba,
że… chyba, że zagłębię się w
mity, a dokładniej tym o dwunastu pracach
Herkulesa. Pierwszy był o lwie nemejskim oł yeah Julka jesteś genialna. Co ja
pieprze? Julka jesteś zajebiście mądra i nikt nie dorówna ci inteligencją.
Jeśli zdobędę jego skórę to Agata i reszta będą bezpieczni. Tak jak zapisano w
mitologii przeniosłam się do Grecji i tym samym sposobem co Herkules, czyli
zasypałam –za pomocą magii ziemi- jedno z wejść do jego jaskini, a sama weszłam
drugim. Udusiłam go w ciemnościach, a oskórowałam go za pomocą jednego z
pazura. Co tam było jeszcze takie dość użyteczne w tych mitach? Pas… jak było
tej dziuni? Hip… o… Hipolita. No Pas Hipolity. Teleportowałam się tam. Baba
przywitała mnie, a kiedy opowiedziałam jej o mojej potrzebie posiadania jej
własności, nakazała uwolnić mi jedną z przywódczyń Amazonek- Melanippe. No
spoko uwolniłam ją i dostałam pas. Banalnie łatwe. Problem jest jeszcze w tym,
że czuję niedosyt. Chcę wygrać z tą suką Katherine, chcę utrzeć Zaynowi nosa,
chcę ocalić świat, bo jestem Julka Adams i jestem zajebiście mądra, no i kiedyś
tam dostałam medal. Wtedy też uratowałam świat. Jednym słowem jestem, byłam i
będę zajebista, bo taką się urodziłam. Nareszcie czuję, że mogę wszystko znaczy
wiedziałam to już od dziecka, bo tata i mama zawsze nam powtarzali: ‘możecie
osiągnąć wszystko czego naprawdę zapragniecie, tylko musicie uwierzyć w
siebie’. Brakuje mi ich. Ja zawsze w normalnym świecie byłam tylko świrniętą
siostrą Agaty, która ma najlepsze oceny, nie wagaruje i angażuje się w życie
szkoły. Ja chciałam mieć psa, ale nie bo jestem nieodpowiedzialna, a tata
powiedział, że się nim zajmować nie będzie. Phi wielkie mi coś, teraz chce psa,
ale takiego jak ja… DZIWNEGO… ponoć Hades ma fajnego psiaka. Z trzema głowami
cerbera. Chce go. Chce i będę miała. Przeniosłam się do podziemi. Może byłam tu
wcześniej, ale nie zwracałam zbytniej uwagi na co jak tu wygląda. Pominęłam
nawet tą długą i szeroką rzekę z lawy. Szłam wzdłuż niej, a nad moją dłonią
unosił się płomień. Rzeka doprowadziła mnie do ogromnej góry, z której
wypływała. Na tej górze znajdował się też ogromny tron, a siedział na nim pięciometrowy
szkielet ubrany w ciężką wykonaną z brązu zbroję, która była przyozdobiona
czaszkami na kolanach i kroczu. Na głowie miał Chełm z rogami. W lewej dłoni
trzymał za głowę jakiegoś człowieka, a w prawej miał ogromną siekierę. klik.
Szajbus. Phi ja taka walnięta nie jestem, ten to dopiero jest pieprzniętym
sadystą. Wrzucił tą istotę do lawy.
-Co taka
ślicznotka tu szuka?- popatrzył na mnie z góry i to dosłownie, bo ten jego tron
był wysoko.
-Ja po psa-
zaśmiał się, co również wywołało śmiech u mnie. Po jakiś pięciu minutach
śmiechu ogarnęłam się- nie, no ale ja na serio chce cerbera
-Możesz poważyć
nie doświadczona czarodziejka, która chce mojego psa…- był tak pochłonięty tym
wykładem, że nie zauważył, kiedy podeszłam do trzygłowego psa i zaczęłam go
głaskać. Ja nie ogarniam, czemu wszyscy mówią, że on jest zły. Jest całkiem milutki.
klik.
-Pójdziesz
ze mną piesku?- powiedziałam drapiąc go za lewym uchem, pierwszej głowy. Psiak
zaszczekał i liznął mój policzek. – Heh no to chodź- za pomocą mocy rozerwałam
łańcuch, który później pochwyciłam w prawą dłoń. – tia to my będziemy lecieć-
zamachałam lewą ręką, a on cisnął we mnie kulą energii, przez którą się
przewróciłam. Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że nie jadłam bardzo
długo! Cerber mi się wyrwał i rzucił na Hades’ a. Oł yeah Julka, ale z ciebie
byłby świetny zaklinacz zwierząt. – cerber chodź- klepnęłam kilka razy dłonią w
udo, a on przybiegł. Przeniosłam nas do mojej kryjówki. – zaczekaj chwilkę na
mnie skoczę po jakieś żarcie- pocałowałam go w czoło i teleportowałam się do
miasta. W jednym ze sklepów kupiłam chyba z 10kilo psiej karmy i sześć misek,
no i jakieś 3 gryzaki. Gości w sklepie patrzył na mnie jak na idiotkę- no i na
co się gapić ciulu, za dwa dni uratuje ci życie!- warknęłam w jego kierunku. –
no już zjeżdżaj musze nakarmić mojego pieseczka- wyminęłam go i przeniosłam się
na jego oczach do jaskini. Do
trzech misek nasypałam karmę, a do drugich trzech
wody. – teraz ja idę coś przegryźć- przeczesałam jego grzbiet i przeniosłam się
do miasta. Trzeba uzupełnić zapasy. Wow w Vegas otworzyli nowy klub, nieźle.
Weszłam do niego i zaczęła się krwawa imprezka. Haha podeszłam do jakiegoś
gościa i wbiłam moje ząbki w jego kark. Potem zrobiłam do samo z 25 innymi ludźmi, wyssałam z nich prawie
całą krew. No co? Przecież i tak nie mają mocy, żeby walczyć. Skoro chcą
przeżyć ja muszę mieć z czegoś siłę. Po obfitej kolacji wróciłam do jaskini.
Przytuliłam się do cerbera i zasnęłam mając w głowie tylko jedną myśl :’ Zayn
ma mnie za dziwkę.’ Skurwiel. A zresztą mam wyjebane na niego i Katherine mogą się
nawet pieprzyć na krzywej wieży w Pizie. Pozdrowienia z Wyjebanemamlandii.
Heh widzę, że nie tylko ja zarywam noc żeby pisać :) Mam nadzieje, że wygrają i, że Zayn się ogarnie i wróci na stronę Julki. Suuuper piszesz :D Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńKatie xxx
dzięki ;**
UsuńOMG! Zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńZayn, ty gnido! Uwierzył Katherine, jest w tym momencie dla mnie nikim -.-"
Julka, uhuhuh uratuje świat, chyba.
Rozdział i ogólnie opowiadanie, cudne :3
Pozdrawiam ^.^
Super rozdział. Zazdroszczę Ci pomysłowości i wyobraźni. Uwielbiam to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńPojawił się już twój zwiastun na http://zwiastuno-mania.blogspot.com
Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Pozdrawiam.
Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Zayn się ogarnie i wszystko się ułoży, no i, że Julka wygra bitwę. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńBoski *.* normalnie brak słów.
OdpowiedzUsuńFenomenalny rozdział ;) czytałam z wielkim zaciekawieniem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam. xx
świetne, zajebiste, doskonałe, słów mi brak, ja już tą wojnę chcę.!
OdpowiedzUsuńjulka.
Aww. Świetny.. <3
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuń