*Charlie*
Stałyśmy z Matty i Justine przy stoliku z ponczem i
rozkoszowałyśmy się idealnym smakiem trunku, kiedy poczułam dźgnięcie w bok.
Zakrztusiłam się lekko, a potem z gniewem spojrzałam na wampirzycę.
-Czy to nie twoja przyjaciółeczka?- zaśmiała się wskazując
postać brunetki, która stała jak przybłęda i rozglądała się po sali balowej.
Wkurzona zaczęłam szukać wzrokiem Malika, który jak później zobaczyłam gadał ze
swoją paczką- mówi, że ma dla nich niespodziankę i że zaraz poznają jego nową
laskę.
-Oj to na pewno- mruknęłam- Jus- spojrzałam na przyjaciółkę,
która tylko wywróciła teatralnie oczami.
-Podobno chciała być człowiekiem, jakiś gościu to spełnił,
ale o wszystkim zapomniała. Zayn próbuje ją znowu uwieść- wzruszyła ramieniem,
a potem dokładnie zaczęła oglądać swój turkusowy lakier na paznokciach.
-Założę się, że jej nie odzyska.
-Przyjmuję- Stanford uścisnęła moją dłoń. Użyłam mocy i
zmieniłam swój wygląd, na taki sam jak ma ta jego wywłoka. Byłam dokładnie taka
sama jak Julka. Zarzuciłam włosami do tyłu, a następnie podeszłam do niej.
-Hej- uśmiechnęłam się szeroko.
-E… cześć?
-Widziałaś może MOJEGO CHŁOPAKA? – zmarszczyła brwi- Zayna
Malika?- uniosła brwi. – zdradził mnie i chce odzyskać. – machnęłam ręką.
-Ale on… - zaczęła szybko mrugać powiekami. Charlie Zayn idzie! Przesłała mi
telepatycznie Moore. Dałam jej znać, żeby mnie zastąpiła, a sama wyszłam
naprzeciw mulata, który się szeroko uśmiechnął. Cmoknął mnie w usta, a potem
obiął w pasie.
*Julka*
Dlaczego kłamał!? Sam mówił, że mu na mnie zależy, ale
widocznie kłamał. I dlaczego jego była wygląda dokładnie tak samo jak ja!? To
jest chore! Czy on robił to wszystko tylko dlatego, bo mam taką samą twarz jak
jego dziewczyna!? To podłe i płytkie! Mulat pocałował ją przelotnie w usta, a
potem obiął w pasie i prowadził do grupki przyjaciół, z którymi moment
wcześniej rozmawiał.
-Słuchaj oni są ze sobą dwa lata- przekręciłam głowę i
zobaczyłam jakąś dziewczynę w turkusowej sukience oraz drugą w bandamce oraz
ubranej w czarne, skórzane rurki oraz białą zwiewną koszulkę. Wyglądały
naprawdę ładnie. – nie warto.
-Lepiej sobie odpuść- wyższa obięła mnie ramieniem .- Jus
wyjaśnij koleżance o co chodzi.
-Ty i on never ever rozumiesz!?
-Chcę do domu- zaśmiały sie na tyle głośno, żeby zwrócić
uwagę całego towarzystwa.
*Zayn*
Cieszę się, że w końcu się zaczęło między mną, a Julką
układać. Trochę boję się jak zareaguje na to, że Aga wygląda tak samo jak ona,
ale to szczegół. Prowadziłem ją w stronę przyjaciół, którzy się szczerze
uśmiechnęli. Wszyscy ją uściskali, a potem wdaliśmy sie w dyskusję. Adams była
jakaś dziwna, jakby spięta. Naszą uwagę jednak przykuł głośny rechot. Justine i
Martina śmiały się z jakiejś… kurwa mać!
-Ja jebie- przywaliłem sobie w czoło.
-Coś się stało Zayn?
-TY – wskazałem na dziewczynę, którą pomyliłem z Julką- się
kurwa lepiej nie odzywaj Charlie, bo mnie coraz bardziej wkurwiasz!
-Pojeb!- wrzasnął Hazz- jak można pomylić swoją dziewczynę z
jakąś tanią podróbką?!
-Daj se spokój z tym kazaniem, to nie ja należę to
Przemytnika!
-Przynajmniej umiem rozpoznać swoją dziewczynę- dzieliły nas
milimetry, a napięcie wisiało w powietrzu. – wiesz co mam cie w dupie. My
chcieliśmy zobaczyć tylko Julkę, a ty zobowiązałeś się, że pomożesz jej wrócić,
ale zjebałeś na całej linii!- wrzasnął, a potem w błyskawicznym tempie znalazł
się przy Julce.
*Harry*
Co za pojeb! No kurwa nie mogę! Jak można pomylić laskę, z
którą był dwa lata! Zna ją od trzech lat! Nie ogarniam tego gościa. Jus i Matty
dalej szydziły z Julki, dlatego postanowiłem to zakończyć. Stanąłem z nimi.
-Bawi was to?- odwróciły się, a Matty spuściła głowę.
-Harreh to nie tak, jak…
-Zamknij ryj i nie mów tak na mnie! Odpierdol się od niej i
tobie radzę to samo Jus, bo to może być ostatnia noc w waszym życiu. A tej
trzeciej idiotce powiedz- wskazałem palcem na wampirzycę- że jeszcze jeden
przekręt, w który zamieszana będzie Julka, albo którekolwiek z nas to nie
dożyje walentynek! Spieprzać!- szybko się ulotniły, a Adams patrzyła na mnie
przerażona- chodź, odprowadzę cie do domu- zarzuciłem ramię na jej barki i
wyprowadziłem z zamku, w którym odbywała się impreza. Brunetka cała się
trzęsła, dlatego zdjąłem marynarkę i zarzuciłem na jej drobne ramiona.
-Dzięki- powiedziała prawie nie słyszalnie. Chwała za to, że
mam ten idealny słuch. – chcę do domu Curly- spuściła głowę.
-Chcę to domu?
-Nie, to po tym.
-Curly?- przytaknąłem.
-Dlaczego tak mnie nazwałaś?
-Bo jesteś loczek. –zaśmiałem się pod nosem, a potem
przyciągnąłem bliżej siebie. Przeniosłem nas do Florencji. – chciałam do domu.
-No, a gdzie ja cie przyniosłem?- zdziwiłem się.
-No właśnie nie wiem. Ja mieszkam w Chicago.
-Od kiedy!?- zdziwiłem się.
-Od jakiś trzech miesięcy- wzruszyłem ramionami i znowu
przytuliłem przyjaciółkę do klatki piersiowej. Przeniosłem nas do wskazanego
miejsca- dzięki loczku- cmoknęła mnie w
policzek, a potem otworzyła drzwi akademika i trzasnęła nimi. Słyszałem jak
wbiega po schodach. Wróciłem do Sawet.
______________________________
O boziu, ale krótki rozdział ;/ wiem, wiem lama ze mnie, ale WY TEŻ SIE POPISUJECIE, NIE MA CO -_- 108 WEJŚĆ, A 5 KOMENTARZY O.o
JAK ROZDZIAŁ?? POSTARACIE SIE O WIĘCEJ KOMENTARZY?? TAK DLA MNIE I WGL ŻEBYM WENĘ MIAŁA
buźka miśki ;**
Wspaniały rozdział. Ta pomyłka mnie rozwaliła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <33
piękny pisz dalej jak najszybciej *,*
OdpowiedzUsuńEkstra <3
OdpowiedzUsuń<3 no tak przecież są takie podobne, że można je łatwo pomylić to było boskie hahha
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńCZEŚĆ = )
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny.
Co do rozdziału.
Jest hm...
Wyśmienity. Chociaz to i tak za słabe określenie.
Czekam na nn.
Na moim blogu pojawił się Rozdział 8.
Zapraszam.
http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/
. ~ Misiaczek