środa, 27 listopada 2013

3.12. nie słódź, bo pójdzie mi w biodra



*Zayn*
  Dziś mamy iść na jakieś przyjęcie do zamożnego gościa, u którego jest ten cały klucz. Siedzieliśmy ze Stylesem na sofie i czekaliśmy na Julkę, która już od godziny siedzi w pokoju Lady Marie. Usłyszeliśmy trzask, a wzrok automatycznie przeniósł się na schody, po których schodziła Julka. Ubrana była w białą suknię, z długim rozcięciem które obnażało jej prawą nogę. Odkryte miała też biodra. Włosy zaplecione w gruby warkocz opadały na lewe ramę. Na nadgarstkach złote bransoletki, tak jak niektóre części jej sukienki. Na stopach miała złote sandały wiązane do łydki. Wyglądała zjawiskowo jak grecka bogini. MOJA bogini. W błyskawicznym tempie znalazłem się przy schodach i podałem jej dłoń, którą pewnie uchwyciła.
-Pięknie wyglądasz
-To zasługa Lady Marie- wskazała na kreację.
-Bez tego też jesteś piękna
-Eh nie słódź, bo pójdzie mi w biodra- westchnęła, a później lekko się uśmiechnęła.- Curly chodź- loczek wstał i otworzył drzwi. Wyszliśmy i wsiedliśmy do lektyki, którą nieść miało czterech ciemnoskórych facetów. Całą drogę Julka gapiła się przez okno i co chwila się krzywiła.
-Co ci?- spojrzałem kątem oka na Harrego.
-Oni tu mają źle- jęknęła- nie chcę żeby cierpieli
-Pomożemy im- westchnąłem. Powóz zatrzymał się, dlatego wysiedliśmy. Wszędzie było już pełno ludzi. Jula złapała nas pod ramiona i weszliśmy do środka. Kiedy przekraczaliśmy próg wszystkie spojrzenia padły na nas. Po chwili jednak wszyscy wrócili do zabawy. Podszedł do nas jakiś sługa z tacą i poczęstował kieliszkami z ciemną cieczą. Zabraliśmy po kieliszku i skosztowaliśmy. Do uszu dobiegła muzyka, a do nas podszedł jakiś starszy facet. Zgiął się w pasie.
-Mógłbym prosić o taniec panienko?- NIE! Julka spojrzała na mnie zdziwiona.
-Jasne- uśmiechnęła się lekko i puściła mnie i Stylesa, by złapać za dłoń starego pryka. Poszli na środek Sali. Brunetka wykonała obrót, a dziad przyciągnął ją do siebie. Gotowało się we mnie.  Złapał ją w pasie, dotykając skóry. Ona położyła rękę na jego barku, a drugą na jego. Zaczęli tańczyć.
-Idź do niej
-Co?- odwróciłem się w stronę Harrego.
-Idź do niej – wyszczerzyłem oczy- wiem, że jesteś na mnie wkurwiony, ale dobrze wiesz, że nie zawsze daję dobre rady. Nie potrzebnie mnie słuchałeś, nie mówię tego za często, ale przepraszam- dobra to jest dziwne. On przeprasza. Ta cała Gin musi dla niego wiele znaczyć. Zmienił się dla niej. Westchnąłem głęboko i ruszyłem w kierunku Julii. Złapałem za bark dziadka i odciągnąłem od niej.
-Odbijany- warknąłem, a on odszedł. – zatańczy pani ze mną Lady Julio?- ukłoniłem się, a na ustach dziewczyny pojawił się lekki uśmiech.
-To będzie dla mnie zaszczyt – również pokłoniła się, a potem złapała za moją dłoń. Przyciągnąłem ją do siebie bardzo blisko. Lewą dłoń usadowiłem na jej obnażonym biodrze, a ona swoją prawą na moim ramieniu. Patrzeliśmy sobie w oczy, a chwilę później już wirowaliśmy. – Zayn klucz- jęknęła.
-Później
-Teraz- wysyczała przez zaciśnięte zęby. Zatrzymała się, a później złapała mnie za dłoń i prowadziła w kierunku Harrego. – rozdzielmy się to szybciej znajdziemy klucz
-Dobra, to wy idźcie razem ja pójdę sam- zaproponował Harry, a ja byłem mu wdzięczny. Jula przytaknęła, a później znowu szliśmy za rękę w kierunku pokoi. Weszliśmy do jakiegoś gabinetu wszędzie było ciemno, dlatego zaświeciliśmy światło. Przeszukiwaliśmy wszystkie szuflady, szafki, ale nic nie znaleźliśmy. Idzie ktoś! Julka stała jak sparaliżowana. Nie potrafiła się ruszyć. Co się ostatnio z tą dziewczyną dzieje!? W szybkim tempie zgasiłem światło, potem usadowiłem ją na biurku i pochyliłem się nad nią. W chwili gdy drzwi się otworzyły i ktoś przez nie wszedł odwróciłem się. Światło zapaliło się, a mężczyzna był zmieszany. Uśmiechnąłem się chytrze.
-Nie powinniście tutaj być- warknął. Znowu na nas spojrzał i zrozumiał w czym nam przeszkodził, a raczej mógłby przeszkodzić, gdybyśmy to tutaj robili.
-Sory, ale…- z kpiącym uśmieszkiem wzruszyłem ramionami. – no wiesz, nie ma gdzie- ale z ciebie złamas! Spojrzałem na nią z uniesionymi brwiami, po czym pocałowałem. Nie mogłem się powstrzymać, ona jest mega pociągająca w tej kiecce.
-Rozumiem, ale te pokoje są zakazane
-W zakazanym jest najlepiej
-Wyjdźcie stąd
-Jak skończymy- powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Stanął naprzeciwko mnie, a ja czułem i słyszałem puls jego krwi. To człowiek, a ja mogę go zahipnotyzować! – nic nie widziałeś, wyjdź i zapomnij- warknąłem patrząc mu prosto w oczy, jego źrenice tak jak moje zaczęły się rozszerzać.
-Nic nie widziałem, wyjdę i zapomnę- powtórzył, a później zrobił to co kazałem. Wróciłem do Julki, która nadal siedziała na mahoniowym burku. Złapałem za jej uda, które rozszerzyłem, by mieć lepszy dostęp do jej ust. Już miałem ją pocałować, kiedy zasłoniła moje wargi.
-Jesteś obrzydliwy, liżesz się najpierw z tą szmatą, a teraz chcesz się całować ze mną. Przez ciebie coś od niej złapie- zeskoczyła zwinnie z mebla i podeszła do regału z książką. – widziałeś?! Po co mu książki o gwiazdach?! Przecież tu nie ma gwiazd- podszedłem bliżej niej, ale wyjęła już książkę, za sprawą której cały regał obrócił się razem z nami. Staliśmy w innym pomieszczeniu.
-I co teraz pani mądra?- zapytałem sarkastycznie. Dziewczyna mordowała mnie wzrokiem.
-Nikt cie nie prosił, żebyś tu przychodził, a w szczególności ja! – wrzasnęła.
-Serio?! Po to jakiego nie pozwoliłaś mi oddać krwi Przemytnikowi?!
-Chcesz skończyć jak Harry!?- otworzyłem szerzej oczy. – nie gap się tak! On ma teraz przejebane, nawet jak znajdzie Gin nie będą mogli być razem, bo się sprzedał- dodała ciszej. Odwróciła się na pięcie, a następnie podeszła do jakiejś szkatułki. – dobra chodź
-Niby jak chcesz stąd wyjść?- wywróciła oczami i złapała mnie za nadgarstek. Chwilę później staliśmy już w gabinecie, a raczej to ja stałem, bo Julka zemdlała. Wziąłem ją na ręce i położyłem na sofie. Harry! Harry! Próbowałem nawoływać przyjaciela telepatycznie. Co? Szukam tego pieprzonego klucza. Przyjdź szybko do gabinetu! Moment później przez drzwi wszedł Styles.
-Co jej się stało?!- w mgnieniu oka znalazł się przy leżącej Adams. Wyglądało jakby to już raz widział- Julka wstawaj to nie jest śmieszne, raz mnie już nabrałaś. Starczy ci
-Co to ma znaczyć?- zapytałem z wyrzutem. Lokaty głęboko westchnął, a później wstał i spojrzał na mnie.
-Jak ty i ta córka doktorka w domu, my szliśmy do domu tego co go Julka zabiła. Kiedy wracaliśmy to teleportowała nas, później omdlała, ale szybko odzyskała siły. Macie klucz?- podałem mu skrzyneczkę. – to nie jest klucz- oburzył się.
-Jest- mruknęła – weź jeszcze tą książkę- wskazała drętwo na regał. Harreh zrobił to o co prosiła.
-Wynośmy się stąd- zarządził, a Julka próbowała wstać, no ale znowu osunęła się na nogach. Zabrałem ją na ręce i wyszliśmy tylnim wyjściem.
-Co ci jest?- Nic, wszystko jest dobrze. Uśmiechnęła się blado, na co wywróciłem oczami- nie wierzę- uwierz, nie mów Harremu, tego co ci powiedziałam. Znajdę sposób, żeby mu pomóc- nie wątpię- musnęła lekko mój policzek. Wsiedliśmy do lektyki, która zaniosła nas do domu Lady Marie. Kobieta dalej była osłabiona. W salonie, na sofie siedział Mai, kiedy tylko zobaczył Julię kazał mi ją położyć w jej pokoju. Kiedy wykonałem jego polecenie przysiadłem na brzegu łóżka, a do pokoju wszedł Mai z jakąś butelką i kieliszkiem. Wdrapał się na materac i wlał ciecz do kryształu. Następnie uniósł głowę Adams i poił tym… czymś.- co ty odpieprzasz?- zapytałem w miarę spokojnie.
-Ona się musi napić
-Jakiegoś gówna?
-Wina czarna magia- dodał ciszej, jakby to była tajemnica. – pomożesz mi?- wywróciłem oczami i głęboko westchnąłem. Przejąłem kielich i teraz to ja dawałem Julce picie. – na pewno ci wybaczy- dodał kiedy już wychodził.
-Ta miejmy nadzieję- westchnąłem. Spojrzałem na śpiącą brunetkę i się lekko uśmiechnąłem. Cały czas mam w głowie nasze pierwsze spotkanie, jak mnie nazywała Palantem dalej to robi, ale nie przeszkadza mi to. Pamiętam też jak moja mama nas przyłapała na seksie, mina Julki była bezcenna; jak umarła. Czułem się źle, jakby odebrano mi cząstkę mnie. Na całe szczęście wróciła i uratowała świat. Mimo, że czasem zachowuje się jak podła suka, to jest wrażliwa, dobra, pomocna i czasem nieśmiała. Jest wartościową dziewczyną, która ma w sobie to coś. Nie chodzi mi tutaj o moc, ale o charakter i to jak postrzega świat. Robi wszystko na swoją rękę i chce szczęścia przyjaciół. Weźmy na przykład Harrego, Julek nie spocznie dopóki nie znajdzie sposobu jak wyrwać go z kościstych łap Przemytnika. Opadłem zmęczony obok niej, a chwilę później już się do mnie tuliła.   

7 komentarzy:

  1. No nie no! Oni muszą być razem! nie ma innej opcji! czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział. Zayn i Julka muszą być znowu razem. Nie ma innego wyjścia. Oni pasują do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski :* brak slow bo to jest genialne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam tak strasznie mi przykro. Myślałam ze skomentowalam ten rozdział, dałabym sobie rękę uciąć ze skomentowałam. Przepraszam jeszcze raz.

    Rozdział cudowny. Juz nie mogę się doczekać następnych rozdziałów to jest super.
    PS przepraszam jeszcze raz za moja nie uwagę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. weź przestań nic sie przecież nie stało ;) cieszę sie, że rozdział ci sie podoba ;**

      Usuń