piątek, 11 października 2013

3.8. Musimy umrzeć


*Zayn*
-Jakich kurwa zaklęć!?- odwróciłem się do blondynki, która tylko spuściła głowę i lustrowała podłogę.- pytam jakie zaklęcia!?- wrzasnąłem głośniej. – no gadaj!- Charlie westchnęła.
-Ja nie… przepraszam źle zrobiłam. Ja tylko chciałam się z tobą zaprzyjaźnić, ale ty mnie olewałeś. To zaklęcie miało pomóc, ale…- przylgnęła do mnie mocno tuląc i przepraszając.
-No okay, ale weź… przestań już- oderwała się ode mnie i przetarła oczy, w których gromadziły się łzy.
-Przepraszam
-Ja też przepraszam. Julka czasami potrafi być wredna- uśmiechnęła się blado i poszła w stronę klasy od magii powietrza. Cały czas w głowie siedzi mi Julka i Josh. Za cholerę nie mogę ich sobie wyobrazić razem.  Nie chce mi się dziś siedzieć w szkole. Nie chce na nich patrzeć. Wyszedłem na plac i usiadłem na naszym murku, a właściwie to na gałęzi pokaźnego drzewa. Nie jestem dendrologiem, nie znam się na drzewach. I co ja mam teraz zrobić? Jak ją odzyskać? Przede mną pojawił sie Mai. Stał na gałęzi wyprostowany i pewny siebie, ale z szerokim rogalem na ustach.- siemka co tam mały?- zacząłem, a jego uśmiech się powiększył. Usiadł okrakiem naprzeciwko mnie.
-Ja tęsknię- powiedział smutnym głosem. To niesamowite jak ludzie z chwili na chwilę mogą zmieniać swoje uczucia i emocje.
-Ta ja też- westchnąłem opierając głowę o pień.
-Julka cie kocha, a ty ją- stwierdził, na co się lekko uśmiechnąłem. – a Charlie…
-Zayn!- w wypowiedź Mai’ a weszła wspomniana blondynka. – pójdziesz ze mną na spacer?
-Nie!- okrzyknąłem. Posmutniała i poszła dalej patrzyłem wyczekująco na chłopca, ale on nic nie powiedział.- Mai- warknąłem przez zęby. Jestem już tym troche podirytowany.
-Przepraszam. Ja tylko tęsknię
-Za kim? Za rodzicami?- dopytywałem.
-Za Jai’ em- zmarszczyłem brwi. – moim bratem, a Julka jest moją siostrą
-Nie jest- pokiwałem przecząco głową z rozbawieniem na twarzy.
-Jest!- wrzasnął, a ja otworzyłem szerzej oczy. Ten dzieciak ma głos. – ona jest inna, zawsze była. Jest potężna
-Wiem, ale to dalej nie potwierdza, że to twoja siostra
-Udowodnię- wskazałem dłonią, aby to zrobił. Złapał mnie za rękę i gdzieś przeniósł. Jak się później okazało byliśmy na dachu szkoły, a siedziała tam Jula. – Julia?- dziewczyna się odwróciła, a później na jej twarzy pojawił się grymas.
-Co on tu robi?- wskazała na mnie.
-Poznaje prawdę
-Mai to nie jest prawda, to są urojenia. Obiecałam ci pomóc, ale nie jestem twoją siostrą- w jej głosie była nutka złości.
-Mówiłem ci to samo- skierowałem do chłopca.
-Jesteście głupi- stwierdził i ciągnął mnie w stronę brunetki. Usiadł obok niej, a ja obok niego. Zabrał książkę i otworzył na rozdziale zatytułowanym ‘Avatar- istota wszechpotężna’. Zmarszczyłem brwi, a kątem oka widziałem, że Adams robi to samo. Przejechał małą rączką po kartce, gdzie po chwili pojawiło się zdjęcie. Przedstawiało Julkę, jego, jakiegoś chłopca i dwójkę pięknych ludzi. – to moja rodzina.
-Ten chłopiec/ To nie ja- powiedziałem w tym samym czasie co moja dziewczyna, właściwie to była dziewczyna. Spojrzeliśmy po sobie, a ona się lekko uśmiechnęła.
-To Jai, a to ty
-JA. NIE. JESTEM. AVATAREM!
-Moi rodzice ci wszystko wyjaśnią, ale musimy ich uratować. Zayn pomożesz nam?
-Jasne
-Nie on nie musi
-Chcę
-Zayn- westchnęła lekko zdenerwowana.
-Chcę wam pomóc
-Mai, ale gdzie oni są?
-W czeluści – powiedział pewnie. Jego starzy są w miejscu, gdzie przebywają złe duchy. Cool. Zawsze marzyłem, żeby się tam znaleźć. Łapiecie ironię? –Jai też tam jest- był smutny, a Julka natychmiast go przytuliła. – boi cie?
-Nie boli
-Co ma cie boleć?
-Łopatki, bo stamtąd wyrastają skrzydła, kiedy Avatar zbliża się do 20lat- Mai jest bardzo mądrym dzieckiem, jak na swój wiek.
-Ale ja mam na razie 19
-Dziewczynki dojrzewają szybciej od chłopców- powiedział kartkując księgę, którą później mi podał. Rozdział był zatytułowany ‘Gerani – dziecko mroku’. Posłańcy Arteona. Nie ma ich wielu, gdyż na razie tylko 16. Szybko się rozmnażają. Są najświeższymi istotami mroku. Nikomu nieznane, dlatego nikt nie wie jak je zabić, pomijając fakt, że nikt nie wie o ich istnieniu. Są na usługach Arcykapłana Arteona i ‘N. Skończyłem lustrować tekst. –Charlie jest z rasy Gerani.
-Skoro nikt nie wie jak wyglądają to skąd pewność?
-Ta książka ponoć też nie istnieje-zaczęła Julka- w katakumbach też nikt o niej nie wie.
-Bo ta księga należy do Avatarów, my jesteśmy poza czasem i przestrzenią. Żyjemy w innym wymiarze, o którym nikt nie wie. To my pilnujemy równowagi, nie Bóg. Te istoty na przyjęciu, które wyprawiliście, oni też są Gerani. Są zmiennokształtni. A papierach Charlotte Martin może jest zaznaczone, że to czarownica, ale to kłamstwo. Jest zła i chce się pozbyć Julki, bo wie, że jest Avatarem. Arcykapłan Arteon i ‘N to byli Avatarzy i…
-I!?- znów w tym samym czasie. Chłopiec wziął głęboki wdech, a później wypuścił powietrze.
-I nasi wujkowie. To… bracia naszego ojca, starsi bracia. Kiedy dziadek był na łożu śmierci przekazał władzę tacie, co bardzo cieszyło inne istoty. Wtedy wszyscy żyliśmy w pokoju. To była Utopia. Później zaczęło się źle dziać, ale urodziłaś się ty. – spojrzał na Julię, która słuchała go z ciekawością. Zresztą ja też, jeszcze nikt o takich rzeczach nam nie mówił. – stworzenia magiczne i dobre i złe zaczęły podejrzewać o to ciebie. Wtedy tata i mama za sprawą potężnych czarów sprawili, że odrodziłaś się na nowo jako córka Jacka i Tiny oraz siostra Agaty, Damona i Stefana. Powiedzieli, że nie żyjesz, a później Avatarzy zniknęli i ludzie o nich zapomnieli. Później urodziliśmy się my z Jai’ em. Mama nam wszystko opowiedziała z tatą. Dali wino, aby go strzec. Kiedy ich skrzywdzili- pociągnął nosem i starł łezkę, która spływała po jego policzku- odebrali im moc i biczowali aż do groźnych ran. Są w czeluściach, bez mocy. Znaleźliśmy z Jai’ em list, gdzie pisało- wyjął z kieszeni swojej marynarki kremową kopertę, z której wyjął niebieską kartkę. –Drogie dzieci. Jeśli to czytacie znaczy, że coś nam się stało. Znajdźcie swoją siostrę, której zdjęcia są w kopercie. Fotografie przedstawiają ją jako dziecko i nastolatkę. Ona pomoże wam ocalić nasz świat. Uważajcie na wujka Arteona i ‘N. Kochamy was rodzice. –wyjął z koperty dwie fotografie, które mi podał. Zdjęcia przedstawiały Julię. Uśmiechnąłem się.
-Nie śmiej się- fuknęła Adams.
-Nie śmieję się tylko uśmiecham. Byłaś ślicznym dzieckiem
-Nie. Mai jak się dostać do czeluści?- chłopiec spuścił głowę.
-Musimy umrzeć
-Nie musimy- stwierdziłem. -Wystarczy, że…
-Że?- teraz to ja spuściłem głowę- NIE! Nie zgadzam się! Rozumiesz?!
-To jedyny sposób
-Nie! Nie! i Nie! Ja znajdę inny sposób- zniknęła.
_____________________________________
ok  jak tam rozdział? 
Podoba wam sie licze, że tak. Weźcie komentujcie bo to mnie motywuje 
buźka miśki ;**

7 komentarzy:

  1. rudział niesamowity
    boże jaki zwrot akcji mam nadzieje że niedługo dodasz kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział. Jestem ciekawa co oni tam wymyślili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czekam na nn ;* ^^ Gabrysia Kubala

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  5. boskie <333 weny, dawno mnie tu nie było xd

    OdpowiedzUsuń