*Agata*
Jak każdego
ranka wstałam i od razu poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a
następnie ubrałam się w to. Włosy pozostawiłam rozpuszczone.
Wyszłam z łazienki, a mój wzrok padł na łóżka, które od kilku miesięcy są puste
i niezaścielone. Postanowiłam teleportować się do Włoch i odwiedzić siostrę na
cmentarzu. Kiedy już tam byłam zobaczyłam Zayna, który siedział na zielonej już
trawie i coś mówił.
-Wkurzyłaś
mnie. Jestem na ciebie wściekły, że mnie zostawiłaś, bo tak naprawdę to byłaś
jedyną osobą, która potrafiła mnie zrozumieć. A ty się dałaś zabić, jesteś
beznadziejna- wyszłam zza drzewa i położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Zayn,
pomożesz nam?- chłopak wstał i zlustrował mnie wzrokiem.
-Nie, a
teraz sorki, ale muszę już iść- zniknął. Co się dzieje z tym człowiekiem, ja
się pytam? Ja wiem, że tęskni za Julką, my też tęsknimy, ale nic nie możemy
zrobić, żeby ona wróciła. Klęknęłam przed jej nagrobkiem, a potem usiadłam na
piętach. Założyłam niesforny kosmyk za ucho i nie wiedziałam dokładnie co mam
powiedzieć.Obejrzałam w dłoniach czerwoną różę, a następnie ułożyłam ją na ziemi, zaraz przy nagrobku.
-Julka
brakuje mi cie- z moich oczu zaczęły spływać łezki, które wytarłam wierzchem
dłoni. Niedaleko jej grobu stały nagrobki rodziców. To boli. Bardzo boli, nie
mam rodziny, jestem sierotą. Spojrzałam na zieloną trawę. „21
marca” pojawił się
napis. Przetarłam oczy. „Ratuj świat” .- Jula to ty?- „Tak” – Julka, wróć proszę- to niesamowite,
że potrafi się ze mną skontaktować. Cieszę się, w końcu spotyka mnie jedna
dobra rzecz. „Ratuj świat, on jest blisko. 21 marca. Ratuj świat”. –Jula- głos
mi się łamał. Nie mogłam już z siebie wydusić słowa. Długo siedziałam na tym
cmentarzu.
-Siedzisz tu cały czas?- usłyszałam za sobą. Odwróciłam
głowę i zobaczyłam Liama, przyglądał mi się z troską. Przysiadł obok mnie i
mocno przytulił, a kiedy mnie puścił wskazałam dłonią na zapisany grunt. – to
nie możliwe, ona umarła.
-Ale jej duch nadal żyje, wojna będzie 21 marca.- „12.12 plac św. Piotra- Rzym. ON przyjdzie też. Diab…”.- kto? Julka!
Julia!
-Coś musiało przerwać połączenie, ale Bonie, Bonie może nas
do niej zabrać. Chodź- chłopak zrobił zdjęcia komórką, a potem zamazał napisy,
napisane przez moją siostrę. Wróciliśmy do Sawet. Zapukaliśmy do drzwi Bonie i
Alison.
-Proszę!- po usłyszeniu komendy weszliśmy do środka.
Dziewczyny siedziały na łóżkach i plotkowały. – o hej, gdzie tak długo byłaś?-
zapytała Alison. Oparłam się tyłkiem o jedno z biurek, a Liam zrobił to samo.
-Bonie- zaczął mój chłopak – mogłabyś stworzyć połączenie z
Julką?- brunetka zaczęła się zastanawiać. Milczała i miała nieobecny wzrok. Na
koniec swojej zadumy, głośno westchnęła.
-To nie możliwe, nikt tego nie potrafi z mojej rodziny-
powiedziała zrezygnowana.
*Louis*
W ciągu tych dwóch miesięcy przeszukaliśmy każdy, nawet
najmniejszy zakątek świata ludzi, jakby była w Sawet na pewno byśmy ją
znaleźli, chyba, że… nie, to nawet nie przejdzie mi przez gardło. Ona na pewno
żyje, musi. Chodzę po tym głupim parku i szukam, ale nic nie potrafię znaleźć. „Piwnica. Dom. Dess. Szybko. Umiera.”
Jezu, czy to?
-Julka?- „Lou,
szybko”. W szybkim tempie teleportowałem się do jej domu, w którym
też szukaliśmy. – przecież jej tu nie ma!- przyłożyłem otwartą dłonią w ścianę,
a ta lekko pękła. Przywaliłem jeszcze raz, ale mocniej, a potem jeszcze raz i
kolejny. Ściana rozsypała się w drobny pył. Wszedłem do środka i zobaczyłem ją.
Cała ubrudzona, zmarnowana i nieprzytomna. Podbiegłem do niej i przykucnąłem.
–Dess- przejechałem dłonią po jej policzku, a ona dalej nie dawała znaku życia.
Przeniosłem się na dwór. Było już ciemno, ale i tak gdzie nie gdzie przechadzali
się ludzie. Jakiś dwudziestodwulatek trącił mnie podczas przechodzenia. –
uważaj pajacu- mężczyzna się odwrócił i chciał zadać mi cios, ale go
uprzedziłem. Następnie teleportowałem się z nim do Dess. Ugryzłem jego
nadgarstek i podsunąłem pod nos blondynki. Jej mięśnie twarzy lekko drgnęły.
Złapała za rękę chłopaka i przysunęła ją do swoich ust mocniej. Po krótkim
czasie ciało chłopaka opadło bezwładnie obok niej. Wstała i obtarła usta.
-Kim ty jesteś?- szybko się ode mnie odsunęła.
-Destiny nie żartuj sobie, jestem Louis, twój chłopak-
zmarszczyła brwi.
-Ja nie mam chłopaka
-A Julka, ją pamiętasz?
-Moja Julka, z Florencji?- przytaknąłem- co jej zrobiłeś?!-
warknęła. Podłoga pochłonęła moje stopy i nie mogłem się ruszyć. – gadaj!
-Dess proszę, dobrze wiesz, że nic bym jej nie zrobił,
przecież to moja przyjaciółka. Katherine ją zabiła- to był jak siarczysty
policzek dla niej. Poczerwieniała ze złości i uderzyła mnie w twarz.
-Kłamiesz- już miała wyjść, ale coś zabarykadowało jej
drogę. Nie potrafiła się przez nią przedrzeć. – co do cholery!?- wrzasnęła. –
wypuść mnie dupku!- wykrzyczała mi prosto w twarz.
-To nie ja Dess- zaprzeczyłem, no bo przecież, ja nie
mógłbym jej skrzywdzić.
-Dess- powiedział jakiś głos.- on mówi prawdę- głos był
podobny do Julki, ale nie był od niej. Ten głos brzmiał, jakby jego właściciel
był jakoś ciężko ranny.
-Julka, gdzie ty jesteś?- zapytała z troską w głosie
blondyna.
-Lou ci wyjaśni, ON idzie. Diab…- nie dokończyła, bo coś
zerwało połączenie. Destiny mnie uwolniła, a potem usiadła naprzeciwko mnie,
czekając na wyjaśnienia. Opowiedziałem jej o wydarzeniach sprzed kilkunastu
miesięcy. Poczynając od śmierci rodziców Julki, przez wyłączenie uczuć, rozróby
w Nowym Orleanie, odnalezieniu braci bliźniaczek, aż do zniknięcia Dess i
śmierci Julii. Dziewczyna była roztrzęsiona. Chciałem ją przytulić, ale mi na
to nie pozwoliła, tylko się odsunęła.
-Daj mi czas. Muszę to wszystko uporządkować i przemyśleć-
zagryzłem policzki od środka i obrażony odwróciłem się tyłem do niej. Po chwili
poczułem jej rękę na moim ramieniu.- Lou, proszę daj mi czas. Obiecuję, że
wrócę i pomogę wam w wojnie.- odwróciłem się i dostrzegłem lekki uśmiech na
twarzy brunetki. Delikatnie musnęła mój policzek, a potem zniknęła. Jestem
szczęśliwy, że ją znalazłem, a zarazem wściekły, że nie potrafię jej teraz
zatrzymać. Jestem ciekaw, co słychać u Zayna, tęsknota za Julą pewnie go
wykańcza. Dla wampira to straszna męczarnia, bo przecież jesteśmy
nieśmiertelni, można by rzec długo wieczni lub wiekuiści. Wiecznie młodzi.
Możliwe, że mój przyjaciel wyłączył już uczucia, tak jak to nakazał zrobić
brunetce, ale może też się z tym męczy. Wróciłem do Sawet. W pokoju dziewczyn
siedzieli już wszyscy i o czymś zawzięcie dyskutowali. Nik ślinił się do Ali, a
Cole do Bonie. Liam coś gadał o jakiś duchach.
-Lou Julka się z nami skontaktowała- powiadomiła mnie Elena.
-Ze mną też, powiedziała, gdzie szukać Dess. Znalazłem ją,
ale powiedziała, że potrzebuje czasu- opadłem bezwładny na materac należący do
wspomnianej wcześniej dziewczyny. Zakryłem twarz dłońmi i głęboko westchnąłem.
*Zayn*
Julka jest idiotką, bo dała się zabić. Co za kretynka
odwraca się tyłem, wiedząc, że przebywa w jednym pomieszczeniu z zagładą
wszechświata?
No sorry, ale to jest głupie i bezsensowne. Siedziałem właśnie na
masce samochodu, jakiegoś gościa, kiedy pojawiła się dziewczyna podobna do
Julki. Aga pewnie siedzi z Li i resztą, dlatego jest to na pewno Katherine.
Usadowiła się obok mnie i tempo gapiła w przestrzeń.
-Oj Zayn, nie przejmuj się śmiercią tej idiotki- uśmiechnęła
się uwodzicielsko. Położyła swoją dłoń na mojej, ale szybko ją zabrałem.
Popatrzyła na mnie jakoś dziwnie.- myślałam, że lubisz ostre laski-
zmarszczyłem brwi. – a no tak, przecież Julka tylko z tobą spała, to był wasz
układ. Tylko seks, żadnych uczuć- zaśmiała się gorzko. Wywróciłem oczami i
wstałem, a ona zaraz po mnie. – Julka nie była ciebie warta. Jesteś młodym,
przystojnym i potężnym nastolatkiem, który może mieć wszystko czego chce. Świat
może być nasz- uniosłem brwi ze zdziwienia.
-Żartujesz sobie ze mnie?- zaśmiałem się. – myślisz, że
jestem aż takim idiotą, żeby ci ulec? Jesteś żałosna. – szedłem przed siebie,
ale postanowiłem jeszcze jej troche wygarnąć- i odwal się od Julki, to że
umarła, nie oznacza, że oni z wami przegrają.
-Czyli ty nie będziesz walczył?- w błyskawicznym tempie znalazła
się tuż obok mnie. Jej dłoń zaczęła gładzić mój policzek. Potem musnęła moje
wargi, a ja odwzajemniłem. Jej ręce oplotły mój kark, a moje złapały za jej
tyłek. Uniosłem ją i usadowiłem na masce srebrnego BMW. Całowałem jej szyję, a
ona cicho pojękiwała. Przeniosła nas do jakiegoś pokoju. Kochaliśmy się na
wielkim, dwuosobowym łóżku. Po TYM co zaszło opadliśmy zmęczeni na materac,
regulując oddechy. –przyłącz się do mnie- powiedziała, jeżdżąc nosem po moim
policzku.
-Nie
-Dlaczego? Możesz mieć wszystko czego tylko zapragniesz
-Chcę Julki, możesz mi ją dać?- wstałem i zacząłem się ubierać.
Odszukałem swoje bokserki i je nałożyłem, potem spodnie i koszulkę.
-Nie, ale możesz rządzić światem ze mną. Wyglądam jak ta
twoja mała suka, jestem od niej potężniejsza i lepsza w łóżku
-Nie nazywaj jej tak- warknąłem. Nie pozwolę jej obrażać.
-Zayn, ona się tylko tobą bawiła. Przez całe swoje życie
obserwowałam Julię, bawiła się facetami. Uwodziła ich, była bardziej
puszczalska ode mnie. Byłeś kolejną zabawką w jej rękach. Dołącz do mnie i
pomóż rządzić światem- byłem jej zabawką. Może ona ma racje, może tylko robiła
ze mnie idiotę, bo szukała kogoś do zaspokojenia potrzeb łóżkowych? Na początku
miałem ten sam cel, ale z czasem się to zmieniło. Zakochałem się w niej, a ona się
tylko mną bawiła. Manipulantka. A mówiła, że mnie kocha. Pieprzona manipulantka
i pieprzoną dumą. – to jak będzie?
-Zgoda- przeczesałem włosy dłonią i zniknąłem.
_______________________________
I jak wrażenia po pierwszym rozdziale? Podoba wam sie zwrot akcji? Jak myślicie, Zayn ma jakiś plan, czy faktycznie zacznie współpracę w Katherine? Co się będzie działo z Dess, czy wróci do Louisa i pomoże reszcie? A może zacznie nowe życie? Tego wszystkiego dowiecie sie w 2 rozdziale...
Tym czasem bardzo dziękuję wam za komentarze zostawione pod poprzednią notką, głosy zostawione w ankietach, obserwowanych no i oczywiście wejścia. Bardzo ucieszyłby mnie fakt, jakby pojawiało się coraz więcej komentarzy, bo to DAJE MOTYWACJĘ, a ta z kolei daje wenę, która bierze udział w powstawaniu następnych rozdziałów. Buźka miśki ;**
Jejku nie spodziewałam się tego :) Super rozdział już czekam na następny. Dodawaj go szybko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
Nareszcie rozdział ; ) Kompletnie nie spodziewałam się takiej akcji, ale jest super < 33
OdpowiedzUsuńCzekam na 2 ; 33
Julka.
Jaki zawór kompletnie mnie zaskoczył. Super rozdział
OdpowiedzUsuńjest super napisałaś już następny roździał ?
OdpowiedzUsuńnext jest w trakcie pisania ;P
UsuńLondyn to stolica Anglii, w której mieszkają Doreen, Virginia, Harry oraz Niall - czwórka przyjaciół ze studiów, którzy wspólnie spędzają wolne chwile. Jak każdy dzieciak w ich wieku lubią się zabawić, czasem mocno przesadzają z alkoholem. Dee studiuje prawo, Ginnie poszła w ślady matki - studia dziennikarskie, Harry i Niall studiują medycynę. W ich życiu nie dzieje się nic niepokojącego dopóki nie wybierają się, jak co piątek, na imprezę do nowo otwartego klubu. Dziwnym trafem budzą się następnego dnia w Nowym Jorku. Próbują odgadnąć kto i dlaczego przetransportował ich do tego miasta. Kiedy udaje im się wrócić do Londynu, idą do klubu, ale nie dowiadują się tam niczego. Po tygodniu każdy dostaje SMS o tej samej treści. W ich życiu pojawia się pewna trójka - Vivian, Korey i Lyric. Jak potoczą się losy czwórki przyjaciół? Czy Viv, Kor oraz Lyric mocno namieszają w ich życiu? Czy pomogą im odnaleźć sprawców ich dziwnej zmiany miejsca z dnia na dzień? Jakie zagadki i tajemnice przygotował dla nich los?
OdpowiedzUsuńhttp://londoners-people-live-in-london.blogspot.com/
Pozdrowienia, Dee & Ginnie.
Przepraszamy za spam.
kiedy dodasz 2 rozdział
OdpowiedzUsuńnw może dzisiaj lub jutro jak sie wyrobie ;D
Usuń