piątek, 28 marca 2014

3.19.Eksperyment 269…


*Zayn*
Zrobiliśmy wszystko, co trzeba było zrobić, aby dostać się do Czeluści. Staliśmy przed teatrem i zastanawialiśmy się jak mamy odzyskać jej moc i wspomnienia.
-Może po prostu wejdziemy?- zasugerowała dziewczyna, na co niechętnie przystałem. Przekroczyliśmy próg i ruszyliśmy w głąb budynku.  Na scenie leżała jakaś kobieta. Podeszliśmy do niej niepewnie. –wszystko w porządku?- zatroskana Julia przykucnęła przed nią i rękawem buzy starała się zetrzeć krew, która ściekała jej z łuku brwiowego.
-To ty- powiedziała resztką sił.
-Ja?- brunetka zmarszczyła brwi.
-Ty. On przekazał twoją moc mnie, ale ona mnie zabija. Zabierz to ode mnie!- wrzasnęła i złapała się za głowę. Potem zaczęło nią rzucać jak opętaną, po całym podeście.- zabierz!- wrzeszczała coraz głośniej.
-Zayn boję się jej- Julka schowała się za mną, kurczowo trzymając mnie za ramię.
-Zabiję ją! To jej wina!- darła się jak popierdolona. Szybko znalazła się obok mnie i chciała zrobić krzywdę Julce. – ty mała suko, chodź tutaj!
-Dobra mam dość- westchnąłem znudzony i skręciłem jej kark. Kobieta upadła, a Adams szczypnęła mnie w ramię. – ała.
-Przepraszam, czy ty ją… no wiesz…
-Jeszcze nie, ale spokojnie, zaraz to zrobię. – podszedłem i nadgryzłem nadgarstek powalonej pani. Potem przywołałem Julię gestem dłoni, a ona niepewnie do mnie podeszła. –trzymaj tutaj- nakazałem złapać za miejsce, z którego ciekła krew, a potem powtarzała po mnie zaklęcie przekazania mocy.
-Zayn? Co się dzieje? Co my znowu tu robimy!? Pomogłam Harremu?- stara wiedźma wróciła.- ja ci dam wiedźmę ty palancie- warknęła wściekła, a ja się chytrze uśmiechnąłem. Zmniejszyłem odległość między nami i wpiłem się w jej wargi. Odepchnęła mnie.- co ty odwalasz!? Nadal jestem na ciebie zła, bo przelizałeś się z tą szmatą.- nagle zza brunetki wyskoczyła, wcześniejsza obłąkana baba i zaczęła ją dusić. Zaszedłem ją od tyłu i wyrwałem serce i rzuciłem na panele. – dzięki- szybko cmoknęła mnie w policzek. Potem upadła, nie mogłem nic zrobić, bo też się przewaliłem.
*Liam*
To było dziwne i nie spodziewał się tego nikt. Zaatakowali nas nagle i zabrali do niewoli. Głupia Charlie i reszta tych zdzir! Nie wiem, gdzie jest i nie wiem, gdzie jest reszta. Najbardziej boję się o Agatę i dziecko, ale znajdę ją, a potem zatłukę tą blond lalunie, która wprowadziła całe to zamieszanie. Podła pizda!
*Julka*
Obudziłam się w zimnej celi. Pierwsze co zrobiłam to zaczęłam szukać Malika, bądź co bądź nadal się o niego martwię. Nie było go obok. Czułam potworny ból głowy i byłam wypompowana z sił. Nie miałam jak się ruszyć, nawet ruch palcem i mruganie sprawiało niewyobrażalną trudność. Do uszu dobiegł krzyk.
-Aaaa!! Spierdalaj ode mnie ty pojebany psychopato!- po głosie rozpoznałam Zayna. Czuł cholerny ból, nienawiść i był wkurwiony na swojego oprawcę. Po chwili usłyszałam strzał. Chciałam… bardzo chciałam mu teraz pomóc, ale nie potrafiłam się ruszyć. Walczyłam z tym pieprzonym brakiem sił, ale przegrywałam. Pierwsza życiowa porażka przyjęta na klatę. – a tylko ją tkniesz, to cie rozkurwię- mruknął, ale słyszałam. Przecież to przez to cholerne powiązanie, cierpię tak jak on, mimo, że to jego krzywdzą to odczuwam to i przeżywam razem z nim. Jakbyśmy mieli jeden umysł. Nie wiem ile czasu tam był, ale niedługo po kolejnej serii obelg, wyzwisk i gróźb jakiś typ wrzucił go do celi obok.
-Zayn- ostatkiem sił przyczołgałam się do krat, które łączyły nasze cele. – wszystko… wszystko w porządku?
-Nie chcę żeby on cie krzywdził- wycedził przez zaciśnięte zęby. – przepraszam – pokiwałam przecząco głową.- nie chciałem tego. Wiem, że jestem pojebanym idiotą i pieprzonym dziwkarzem, ale kocham cie jak wariat Julek. – to naprawdę urocze z jego strony. – wróć do mnie.- przełożyłam dłonie przez szczeble i szarpnęłam za jego koszulę przyciągając go bliżej swoich ust, a następnie pocałowałam.
-Kocham cie palancie- uśmiechnął się chytrze, a potem nadgryzł swój nadgarstek i podsunął mi pod nos. – co robisz?- nie wiem, co on kombinuje, bo nigdy nie piliśmy swojej krwi. Czy to czasem nie będzie kanibalizm? Bez kpiny, w końcu… o
boziu, ja już wiem, co on knuje. To będzie tak jak rozbitkowie na bezludnej wyspie! Pozjadamy się wzajemnie! Ja nie chcę go zjadać!
-Julka zaufaj mi i napij się- wyglądał teraz jakby czegoś się najarał. Niepewnie ujęłam jego przed ramię i upiłam kilka łyków krwi. Jego krew była naprawdę smaczna i przywróciła mi trochę sił. Chwilę potem moja cela się otworzyła i zostałam brutalnie odciągnięta od Malika, który ledwo przytomny leżał na zimnej posadce. Zatargał mnie do jakiegoś pomieszczenia i umieścił na kozetce. Przywiązał moje nadgarstki i kostki, nie pozwalając mi tym samym na żaden ruch. Szarpałam się, ale to było na nic. Do pokoju wszedł jakiś doktorek.
-Eksperyment 269 gotowy do pierwszej serii badań- powiedział do małego pilocika. Nie kontaktowałam, to zupełnie jakbym była na ostrym haju, albo kacu po grubej imprezie.
-Co ty ode mnie… ch- chcesz?- powieki mi się zamykały. – Aaaa!- zaczęłam krzyczeć, kiedy naciął mi brzuch. – ty gnoju- mruknęłam. Zaczął wyjmować poszczególne narządy z mojego ciała, a ja wrzeszczałam, jakby mnie obdzierał ze skóry.
-Eksperyment 269…
-Zostaw ją ty pojebany masochisto!- darł się Zayn. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się boję. Co jeśli nasi przyjaciele też tutaj są?
-Twój przyjaciel jest bardzo agresywny- stwierdził, a potem naciął mi policzek.
-To mój chłopak – sprostowałam. – i jeśli w jakikolwiek sposób go skrzywdzisz, powieszę cie na twoich flakach na Wieży Eiffla. – warknęłam.
-Eksperyment 269…
-Przestań to powtarzać, nie jestem królikiem doświadczalnym! Jestem człowiekiem, mam swoje uczucia i to co robisz mnie boli!- nie wiem co się teraz ze mną stało. Zaczęłam krzyczeć jak szalona…
*Zayn*
Krzywdził ją. Sprawiał, że cierpiała, a mnie bolało razem z nią. Przekierowałem część jej bólu na mnie, ale nadal działa jej się krzywda.
-Przestań to powtarzać, nie jestem królikiem doświadczalnym! Jestem człowiekiem, mam swoje uczucia i to co robisz mnie boli! Pierdolony gnój i masochista!- Julka zaczęła panikować. To wiadome, że się boi, bo ja odczuwam to samo, jednak z tym wyjątkiem, że boję się o nią. Po jakimś czasie przynieśli ją do celi, była całe zakrwawiona i wyglądała jak żul. Nie żeby coś, ale nawet jak jest podobna do menela, nadal jest seksowną wiedźmą, którą mam ochotę przelecieć.
-Julcia, chodź tu- zawołałem, a ona uniosła głowę. Miała całą poranioną twarz. Powoli zaczęła przyczołgiwać się do mnie. Znów nadgryzłem nadgarstek i dałem jej się napić mojej krwi.
-Jesteś… naj- lepszym, co mnie w życiu spotkało. Wiem, że czasem zachowuję się jak podła ździra i egoistka i bardzo przepraszam, ale kocham cie jak wariatka.- pocałowałem ją przez szczeble krat, które tylko nam przeszkadzały. Ślinka poszła w ruch. Oderwaliśmy się na chwilę, tylko po to, żeby złapać oddech.- przepraszam- powiedziała, a potem schowała się za murem i więcej się do mnie nie odzywała.  Wydostanę ją z tej celi, nawet jeśli byłaby to ostatnia rzecz jaką zrobię.
*Julka*
Wstydzę się… wstydzę się tego, że nie mogłam nic zrobić. Nie chciałam patrzeć na Zayna, bo wiem, że go zawiodłam, ale zrehabilituję się i uwolnię nas, a potem naszych przyjaciół.
Kolejny dzień, najpierw Zayn później ja. Dziś było inaczej. Zayn nie obrażał go, nie krzyczał. Jedyne co było słychać to przyśpieszony oddech. Przed moją celą stał jakiś mięśniak.
-Sean wyrżnie cały wasz gatunek-wywróciłam oczami.
-Coś nie sądzę- odwróciłam głowę i zobaczyłam Malika. Mulat był cały we krwi. Pochwycił go, a potem wrzucił do mojego więzienia.- jedz, a potem spadamy- według jego polecenia zatopiłam kły w karku mięśniaka. Jego krew była paskudna, ale nie będę wybrzydzać. Oczyściłam jego organizm z całej krwi, a potem podbiegłam do Zayna i wtuliłam się w jego ciało. – już dobrze, chodź trzeba urwać suce łeb- zmarszczyłam brwi. O kim on teraz mówi?- Charlie- aa no tak, blond dziwka, która całowała mojego chłopaka. Przenieśliśmy się do Sawet i doznałam szoku. Co się do cholery stało z tym miejscem!? Jakaś wojna, rewolucja, bunt?! –chodź mała- złapał za moją rękę i prowadził do szkoły. Weszliśmy na nasze piętro, do mojego pokoju i ogarnęła mnie wściekłość.
-Suko odłóż to!- warknęłam, a wzrok Charlie powędrował na mnie.
-No proszę zdzira wróciła.
-Tylko zdzira nazywa zdzirę zdzirą zdziro!- Zayn zmarszczył brwi. – odłóż moją szkatułkę!
-Sama ją sobie weź- nie musiała długo powtarzać. Zmieniłam się w tygrysa i rzuciłam na tę blond wywłokę. Jej psiapsiółki zaczęły piszczeć, a potem dźgnęła mnie hakiem z kominka w bok. Przybrałam normalną postać i zwijałam się z bólu. – gdzie twój chłoptaś?- zaczęłam szukać Malika, ale nigdzie go nie było. Uciekł? Wywlekły mnie do jakiegoś podziemia i wrzuciły do celi.
-Julek!- moi przyjaciele rzucili się na mnie z przytulasami.
-Wydostanę was stąd.
-Nie da rady. Czary ty nie działają- wzruszył ramionami Harry, a potem mnie przytulił. Jedyne co mnie dziwi, dlaczego Gin też tutaj jest? Przecież nie jest istotą magiczną, chyba że Harreh ją przemienił. Zayn gdzie jesteś!?
*Zayn*
Przeniosłem się na wyspę ognia, muszę go znaleźć. Chodziłem jak idiota nawołując imię: SMOK!! Ta Julka wybrała mu oryginalne imię. Nagle przede mną wylądował kilkunastu metrowy smok.
-Cześć Zayn.
-Siemka, potrzebujemy pomocy.
-Julka też?- pokiwałem pionowo głową. – ona mnie zostawiła!
-Straciła pamięć, mnie też nie pamiętała. W Sawet jest źle.
-Niech będzie. Cerber!!- ryknął, a obok nas pojawił się trzygłowy pies. Od czasu wielkiej wojny Cerber zamieszkuje wyspę   ognia. Po chwili wielki pies pojawił sie przy nas. Zaszczekał kilka razy, na co pogłaskałem jego jeden łeb. Przeniosłem nas do Sawet i się uśmiechnąłem. Nawet nie możecie sobie wyobrazić mojej radości na samą myśl o tym, że urwę tej dziwce głowę. Było dziwnie cicho, aż usłyszałem teatralne klaskanie. Na balkonie w pokoju lasek stał ten cały wujek Julki i te trzy suki.
-Zjawił się też książę- zmarszczyłem brwi.- a gdzie księżniczka?
-Jeśli tylko ją tkniesz, to…
-To co!? Co zrobisz!? Może już umarła, znów- zaśmiał sie pod nosem. – wiesz, nie doceniłem cie. Byłem pewien, że ona sobie nie przypomni, ale udało ci się- wywróciłem oczami i wskazałem palcem na niebo. Ich wzrok powędrował za moją ręką, a wtedy Smok zionął w nich ogniem.
­-Julek! Gdzie ty jesteś!? – pytałem ją telepatycznie.
-Z- Zayn my jesteśmy w lochach. Boję się. Powinieneś być z Charlie- spojrzałem na tą blond zdzirę, która szczerzyła mordę. – oj misiu nie złość się na mnie.
-Gadaj kurwa, gdzie ona jest, bo cie rozkurwię! –wywróciła oczami. Palancie lochy. Uśmiechnąłem się, a potem teleportowałem do lochów. Siedzieli zamknięci w celach, a Julka leżała na kolanach Agi. Otworzyłem więzienie i szybko znalazłem się przy Julii. Nadgryzłem nadgarstek i dałem się napić mojej dziewczynie. Brunetka mocniej ścisnęła moją rękę i sączyła o wiele szybciej.
-Co ty odpierdalasz Malik?!- warknął Liam.- to jest kanibalizm.
-Chuj mnie obchodzi – wzruszyłem ramionami. Wziąłem dziewczynę na ręce i wyszedłem z lochów, a za mną reszta.
-Kocham cie palancie- mruknęła muskając ustami moją szyję.
-Ja ciebie mocniej i będę do końca- cmoknęła kącik moich ust i znowu śliniła moją szyję.
-Jesteś mój- mruknęła i przyssała skórę mojej szyi, zostawiając mi malinkę. Na głównym placu toczyła się zacięta bitwa, a właściwie to już kończyła. Julka szybko wydostała się z moich objęć i zniknęła. 


5 komentarzy:

  1. huhu no to się porobiło :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No i wszystko jest po staremu... no prawie wszystko xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie xd No, prawie wszyscy xd
    Świetny rozdział <3 czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń