*Zayn*
-No mówię ci Liam- już po raz setny gadam mu o tym, że piłem
krew z Adams.
-TO. NIE. MOŻLIWE.- mówił wolno jak do tępego szczyla. Do
pokoju weszła Dess razem z Louisem.
Blondynka już od dobrego miesiąca męczy mnie, żebym zabrał ją do Julki. Tylko,
że odpowiedź brzmi NIE. Ja sam muszę odzyskać Julkę, a jak Destiny się
przypieprzy to tego nie zrobię, bo ona chce odzyskać przyjaciółkę.
-Malik- dziewczyna zatrzepotała rzęsami- dzisiaj ide…
-Nie, nigdzie nie idziesz Dess!- wrzasnąłem i teleportowałem
się do Chicago. Julka leżała na łóżku z jakąś książką i gadała przez telefon.
-Mam po prostu cie dość i nie, nigdzie dziś z tobą nie idę
Matt- jęknęła. Długo to jeszcze potrwa!? Zahipnotyzowałem tego pedałka, żeby
przelizał się z jakąś laską! Co jeszcze mam zrobić!? Sprawić, żeby się z
pierwszą lepszą przespał!? Kurwa jak ja nim gardzę! Grrr- muszę kończyć-
rozłączyła się, a potem wstała i podeszła do mnie przytulając. – hej
-Ta hej- mruknąłem od niechcenia odpychając ją lekko. Była
zmieszana- idziesz dzisiaj ze mną na imprezę do mojej szkoły?
-Serio? Myślałam, że ty się uczysz w tym magicznym wymiarze
-Bo się tam uczę, ale chcę żebyś szła ze mną
-To legalne?- skrzywiła się siadając na łóżku.
-Obchodzi cie to?- poszedłem w jej ślady. Ułożyłem głowę na
jej udach, a brunetka zaczęła gładzić moje włosy niszcząc tym samym moją
idealną fryzurę, którą dość długo układałem. Kocham ją, dlatego jej jako
jedynej pozwalam całą moją pracę podeptać i wypierdolić do kosza. Ta to właśnie
jest miłość, nie zwracasz uwagi na nic poza nią. Wszystkie złości, żale i wady
znikają jak za sprawą magicznej różdżki, a cała nieidealna dziewczyna staje się
ósmym cudem świata.
-Nie- odpowiedziała szybko, na co się zaśmiałem.
Przynajmniej jedna rzecz się nie zmieniła. – ale muszę iść na zakupy- zrobiłem
dziobek na ustach i przytaknąłem. Julka zmarszczyła brwi, a potem popatrzyła na
mnie znacząco. Westchnąłem i wstałem.
-Skoro nalegasz, to pójdę- uśmiechnęła się uroczo. Złapała
za torebkę i kurtkę. Ubrała buty, a potem jaki na cywilizowanych „ludzi”
przystało wyszliśmy drzwiami. Szliśmy ramię w ramię przez cały akademik, aż
dotarliśmy do głównych drzwi, które prowadziły na dwór. Było w sumie ciepło,
ale wiał lekki wiaterek. Ruszyliśmy w stronę centrum, ale znowu przydupił się
ten blondasek. W sumie ja nie mam nic do blondynów, ale jak go widzę to mnie
kurwica trafia. Chłopak zaczął się pluć, a Adams tak jak ja była zmieszana.
-Teraz to z nim się bujasz!? Mam cie dość, bo znalazłam
sobie nowego chłoptasia na posyłki!?- zaczął naśladować jej głos, ale marnie mu
to wychodziło.
-Przestań- warknęła.
-Dlaczego? Tobie wolno wszystkich obrażać, poniżać i oceniać
po okładce, ale jeśli ktoś to robi z tobą to się wkurwiasz…
-Zamknij się- zacisnęła dłonie w pięści.
-Jesteś po prostu chorą manipulantką!
-Nie prawda- jęknęła, a potem przymrużyła oczy jakby coś ją
bolało. Świadczył o tym grymas wymalowany teraz na jej ładnej buźce.
-Ty po prostu…- złapałem go za kołnierzyk koszuli w kratę i
uniosłem troche w górę, co jak co, ale on był ode mnie niższy i mniej
umięśniony.
-Posłuchaj teraz ty mnie- na razie byłem spokojny- jeśli
jeszcze raz…- i dostałem po ryju. Okay, spoko miły Zayn się skończył.
Postawiłem go na ziemi i odwróciłem się do Julki. – Julek daj mi chwilę okay?-
zdezorientowana przytaknęła. Zacisnąłem dłonie w pięści, a potem przywaliłem
mu. Zaczęliśmy się okładać. Wierzgał tymi witkami na wszystkie strony. Nie
potrafił się bić, on stwarzał tylko takie pozory. Nie przestawałem obijać mu
pyszczka, nawet wtedy kiedy się potknął. Blondasek nie potrafił się ruszyć, a
ja nie potrafiłem i nie chciałem przestać. Obrażał ją, a mnie uderzył. Co z
tego, że nic nie poczułem, bo siły to to ma ile motyl. Poczułem czyjąś dłoń na
ramieniu, dlatego zaprzestałem. Przekręciłem głowę na bok i zobaczyłem ją.
Stała przerażona i cała blada, kurczowo trzymała się za brzuch z wykrzywionymi
ustami w grymasie.
-Chodźmy już, proszę- jęknęła. Zacisnąłem zęby i
przymrużyłem oczy. Nie chcę przestawać! Chcę mu dać nauczkę, za wszystko! Za
to, że cie krzywdzi, zdradza, za to, że mi cie UKRADŁ! Siłowałem się właśnie z
własnymi wartościami, a prośbą dziewczyny, która jest dla mnie najważniejsza-
Zayn- mruknęła. Uwielbiam jak mówi do mnie w ten sposób. Przeważnie robi to w
momencie jak się pieprzymy, a raczej pieprzyliśmy, bo… w sumie też ją
zdradziłem i ktoś powinien obić mi mordę. Niechętnie wstałem, a brązowooka
złapała za mój nadgarstek i zaczęła biec ciągnąc mnie za sobą. Dopiero jak
przebiegła park to się zatrzymała. Znowu pobladła i ledwo co trzymała się na
nogach.
-Ey wszystko gra?- skrzywiła się.
-Tak- skłamała- nie martw się o mnie
-Jak mam się nie martwić skoro…!- w porę urwałem.
-Skoro?- zmarszczyła brwi.
-Skoro masz iść ze mną do Sawet- zastanowiłem się chwilę,
czy aby na pewno dobrze dobrałem słowa, ale po głębszym zastanowieniu się
doszedłem do wniosku, że dobrze to rozegrałem. Dalej szliśmy w stronę centrum
za ręce. Droga zajęła nam dobre 10 minut, a potem to Julka wpadła w zakuposzał.
Wybierała kiecki, przymierzała, WYGLĄDAŁA ZAJEBIŚCIE, ale ich nie kupowała.
-Nie- pokiwała głową- wyglądam w niej grubo- jęknęła z
bezsilności. Też już powoli traciłem cierpliwość. Przecież ona jest chuda.
Codziennie rano biega, zdrowo się odżywia, no i zawsze razem ćwiczyliśmy nie
tylko na siłowni w weekendy, ale też codziennie wieczorem. Westchnąłem i
zgarnąłem z wieszaka sukienkę, która już dawno skupiła całą moją uwagę. Rzuciłam
nią w Adams, a ona uniosła na mnie brwi- serio?!- prychnęła- chciałbyś, żeby
twoja dziewczyna ubierała się w takie coś?- teraz to ja uniosłem brwi- wybacz
to pytanie było nie na miejscu- zaczęła przeglądać inne ubrania.
-Niby czemu nie na miejscu?
-No, bo… sam mówiłeś, że twoja dziewczyna… no wiesz- czekaj
mówiłem co? Zastanowiłem się chwilę przypominając sobie co ja jej wtedy
powiedziałem. Za cholerę nie potrafiłem sobie tego przypomnieć, dlatego tylko
pokiwałem głową. Uśmiechnęła się przepraszająco, a potem mnie przytuliła-
serio, przepraszam Zayn
-Nic nie szkodzi Julek
-Przyniosłam wam kilka nowych sukienek- nie no to są chyba
jakieś żarty! Serio w takim momencie!? Właśnie teraz, kiedy tulę moją byłą,
którą za wszelką cenę chce odzyskać przyłazi jakaś baba i gada, że ma nowe
sukienki. Zero wyczucia czasu kobieto! Brunetka oderwała się ode mnie i zabrała
kreacje, z którymi poszła do przymierzalni. Ruszyłem za nią. Wyszła w
czerwonej, potem w czarnej i na końcu w błękitnej. Uśmiechnąłem się. Wyglądała
świetnie, tak niewinnie jak aniołek, MÓJ aniołek.
-Weź wszystkie, ale ubierz się w niebieską
-Ale…- wywróciłem oczami i przejąłem ciuchy, z którymi
ruszyłem do kasy. Podałem sprzedawczyni, która zadziornie się do mnie
uśmiechnęła, a potem skasowała i podała cenę. Podałem jej kartę kredytową, a
potem wpisałem kod. Podała mi reklamówkę, a ja ją Julce, która właśnie wyszła
wkurzona z kabiny. – idiota- skwintowała- sama mogę za siebie płacić, nie
jestem głupią laleczką, która chce cie wykorzystać. Zaraz ci oddam kasę-
skrzyżowała ręce na piersi, a ludzie patrzyli na nas jak na debili. Złapałem ją
za łokieć i wyprowadziłem ze sklepu. – no świetnie teraz to już się mnie nawet
wstydzisz- słowa wypadały z jej ust jak z armaty. Nadawała jak przekupka na
targu. – ała- złapała się za głowę. Lekko zachwiała się na nogach i padłaby na
glebę, ale zdążyłem ją złapać.
-Julka na pewno wszystko dobrze?
-Tak. Przepraszam za tą scenę w sklepie, jak ci to
wynagrodzić?- teraz do głowy przychodziło mi wiele próśb. Począwszy od zwykłego
buziaka, a kończąc na seksie. Wskazałem jednak palcem na jeden ze sklepów, a
wzrok dziewiętnastolatki powędrował na moim palcem. – kpisz sobie? Myślałam o
kawie i ciastku, a nie o…
-To się obrażam- wzruszyłem ramieniem.
-No okay- westchnęła, po czym poszliśmy do sklepu z
bielizną.
*Julka*
Stałam przed lustrem i dokładnie oglądałam swoje odbicie.
Szczerze powiedziawszy całkiem ładnie mi było w tej niebieskiej sukience, którą
wybrał i kupił mi Zayn. Pomalowałam się lekko, a włosy rozczesałam i
pozostawiłam lekko falowane, tylko że zgarnęłam je na lewe ramię. Do pokoju
weszła Caroline, która popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
-Wybierasz się gdzieś? – skrzyżowała ręce na piersi i
popatrzyła na mnie wzrokiem matki, której córka nic jej nie powiedziała o
swoich planach na wieczór.
-Właściwie… to tak
-Z Mattem?- uśmiechnęła się głupkowato, na co pokręciłam
przecząco głową- z tym nauczycielem plastyki?
-Co!? Z jakim nauczycielem!? Za kogo ty mnie masz!? Idę z
Zaynem- czy ona ma mnie za taką, co sypia z nauczycielem!? Nie jestem taka!
-Przecież sama mówiłaś, że prowadził twoje zajęcia
-Nie mówiłam tego!
-Ta, jasne- prychnęła. – Julka nie wymyśliłam sobie tego!
-Ja też! Zayn nie jest nauczycielem plastyki!
-Gadałaś…
-Nic takiego nie mówiłam- drzwi się otworzyły, a stanął w
nich mega przystojny gość. Zayn ubrany był na czarno. Czarne spodnie, koszulka
i skórzana kurtka. Włosy nienagannie ułożone i ten chytry uśmieszek sprawiły,
że moje policzki przybrały barwę purpury.
-Idziemy?- przytaknęłam i złapałam za dłoń, którą wystawił w
moim kierunku. Wyszliśmy, a potem przeniósł nas… gdzieś. Nadal nie wiem jak on
to robi, ale to jest fajne. – podoba ci się w Nowym Yorku?
-Myślałam, że…
-Tak, tak pójdziemy do Sawet tylko, że chce jeść- złapał za
ramię jakiejś dziewczyny, a potem powiedział:- nie krzycz i nie uciekaj- już
miał ugryźć ją w kark, ale nie chciałam tego. Chciałam, żeby napił się ze mnie!
Czułam się jakby… zazdrosna?
-Nie rób tego- warknęłam, a on zdziwiony spojrzał na mnie. –
pozwól jej odejść
-Jestem głodny Julka. Muszę jeśli nie chcesz, żebym zrobił
ci krzywdę- odchyliłam głowę w lewo dając mu do zrozumienia, że chcę aby
pożywił się na mnie- nie mogę- warknął – Julka przestań!- wrzasnął, a potem
lekko mnie odepchnął.
-Nie lubisz mojej krwi?- mruknęłam cicho- dlaczego chcesz
iść ze mną? Zabierz ją- wskazałam na platynową blondynkę, którą trzymał teraz w
ramionach. Czułam się teraz jak te wszystkie panienki z desperacji. Było mi
strasznie wstyd, a w oczach gromadziły się łezki, które próbowałam zatamować
szybkim mruganiem. Zrobiłam piruet na pięcie i odwróciłam się, odchodząc.
Zagryzłam wargę na tyle mocno, że poczułam metaliczny smak krwi. Nie chciałam
się teraz odwracać i patrzeć jak pije z niej. Tak bardzo chciałam być teraz na
miejscu tej blondynki, która była bardzo ładna i szczupła, no i miała duże
cycki co uwydatniał dekolt różowego topu. Przede mną pojawiła się postać
mulata. Złapał mnie za ramiona i spojrzał prosto w oczy. Mówiłam już, że on ma
piękne oczy? Nie? Cóż… teraz to mówię: On ma zajebiste tęczówki. – zostaw mnie-
próbowałam się wyrwać z jego silnych ramion, ale nie pozwalał. – Zayn mówię do
ciebie! Wracaj i dokończ posiłek- spuściłam głowę, bo znowu zbierało mi się na
płacz. Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje. Nie znam go zbyt długo, bo
zaledwie niecały tydzień, a nie dość, że jestem zazdrosna, to czuję, że
mogłabym zrobić dla niego wszystko. – puszczaj- szarpałam się, a on nadal na
mnie patrzył jakoś dziwnie.
-Nie chcę cie krzywdzić, zrozum- powiedział w końcu. Nie
chce, ale to robi. Normalka, ja nie mam szczęścia do facetów. Złapał za moją
brodę i zmusił, żebym na niego spojrzała- twoja krew jest najlepsza na świecie,
ale nie chcę sprawiać ci bólu
-Nie sprawiasz- zapewniłam, a Malik zaczął się chwilę zastanawiać.
-Naprawdę ci tak na tym zależy, żebym pił tylko z ciebie?-
uniósł brwi, a ja zażenowana przytaknęłam. Cała moja pewność siebie przy nim
gdzieś ulatuje, a ja sama zamieniam się w nieśmiałą dziewczynkę, która tylko
chichota zamiast podejść do kolesia i powiedzieć mu, że ją kręci. – dlaczego?-
wzruszyłam ramionami. – nie piłem z niej
-To nie spowiedź Zayn
-Wiem, ale… - uniosłam na niego swoje brwi. Chłopak podrapał
się w kark- zależy mi na tobie- odwrócił twarz, na której zaczęły pojawiać się
charakterystyczne żyłki. Teraz to ja zwróciłam jego twarz ku sobie, a następnie
odgarnęłam włosy, pokazując mu w ten sposób, że może się pożywić. Spojrzał mi
prosto w oczy, a potem musnął moje wargi. Lekko ukuł mnie w szyję, a potem
zaczął ssać. Czułam się trochę słaba, ale strasznie mi się to podobało. Odsunął
się, a potem wytarł usta. Nadgryzł swój nadgarstek i podsunął mi pod nos. –
wymiana- uśmiechnął się lekko. Złapałam jego rękę, a potem spojrzałam na niego
i kończynę. Dwudziestolatek przytaknął, a ja niepewnie przyłożyłam wargi do
rany, z której ciekło troche krwi. Napiłam się trochę, ale szybko przestałam.
Głowa znowu zaczęła mnie potwornie boleć- za dużo wypiłem. Koniec, więcej z
ciebie pił nie będę. Jesteś cała blada!
-Nie! To nie przez ciebie ostatnio jestem osłabiona. Już
wcześniej byłam, zanim się poznaliśmy
-Powiedzmy, że ci wierzę. Chodź- przycisnął mnie do swojego
idealnie wyrzeźbionego torsu, a chwilę później staliśmy w wielkiej sali, gdzie
było pełno nastolatków, żarcia, napoi oraz głośna muzyka.
-Wszyscy są tacy jak ty?
-W sensie, że mega przystojni?- wywróciłam oczami z
rozbawieniem- ja jestem najfajniejszy, a jeśli chodzi o rasę to jest nas tylko
osiem. Ta blondynka- wskazał na dziewczynę, która tańczyła z loczkiem – to Gin
jest człowiekiem, a Mel- teraz pokazał na rudą- jest wampirem. Niall, Harry,
Liam, Lou, Dess i Aga to mieszanka. Daj mi chwilkę okay?- przytaknęłam, a on
pocałował mnie w policzek po czym gdzieś poszedł zostawiając mnie samą.
____________________________________________