*Zayn*
Dziś mamy iść na jakieś przyjęcie do zamożnego
gościa, u którego jest ten cały klucz. Siedzieliśmy ze Stylesem na sofie i
czekaliśmy na Julkę, która już od godziny siedzi w pokoju Lady Marie.
Usłyszeliśmy trzask, a wzrok automatycznie przeniósł się na schody, po których
schodziła Julka. Ubrana była w białą suknię, z długim rozcięciem które obnażało
jej prawą nogę. Odkryte miała też biodra. Włosy zaplecione w gruby warkocz
opadały na lewe ramę. Na nadgarstkach złote bransoletki, tak jak niektóre
części jej sukienki. Na stopach miała złote sandały wiązane do łydki. Wyglądała
zjawiskowo jak grecka bogini. MOJA bogini. W błyskawicznym tempie znalazłem się
przy schodach i podałem jej dłoń, którą pewnie uchwyciła.
-Pięknie wyglądasz
-To zasługa Lady Marie- wskazała na kreację.
-Bez tego też jesteś piękna
-Eh nie słódź, bo pójdzie mi w biodra- westchnęła, a później
lekko się uśmiechnęła.- Curly chodź- loczek wstał i otworzył drzwi. Wyszliśmy i
wsiedliśmy do lektyki, którą nieść miało czterech ciemnoskórych facetów. Całą
drogę Julka gapiła się przez okno i co chwila się krzywiła.
-Co ci?- spojrzałem kątem oka na Harrego.
-Oni tu mają źle- jęknęła- nie chcę żeby cierpieli
-Pomożemy im- westchnąłem. Powóz zatrzymał się, dlatego
wysiedliśmy. Wszędzie było już pełno ludzi. Jula złapała nas pod ramiona i
weszliśmy do środka. Kiedy przekraczaliśmy próg wszystkie spojrzenia padły na
nas. Po chwili jednak wszyscy wrócili do zabawy. Podszedł do nas jakiś sługa z
tacą i poczęstował kieliszkami z ciemną cieczą. Zabraliśmy po kieliszku i
skosztowaliśmy. Do uszu dobiegła muzyka, a do nas podszedł jakiś starszy facet.
Zgiął się w pasie.
-Mógłbym prosić o taniec panienko?- NIE! Julka spojrzała na mnie zdziwiona.
-Jasne- uśmiechnęła się lekko i puściła mnie i Stylesa, by
złapać za dłoń starego pryka. Poszli na środek Sali. Brunetka wykonała obrót, a
dziad przyciągnął ją do siebie. Gotowało się we mnie. Złapał ją w pasie, dotykając skóry. Ona położyła
rękę na jego barku, a drugą na jego. Zaczęli tańczyć.
-Idź do niej
-Co?- odwróciłem się w stronę Harrego.
-Idź do niej – wyszczerzyłem oczy- wiem, że jesteś na mnie
wkurwiony, ale dobrze wiesz, że nie zawsze daję dobre rady. Nie potrzebnie mnie
słuchałeś, nie mówię tego za często, ale przepraszam- dobra to jest dziwne. On
przeprasza. Ta cała Gin musi dla niego wiele znaczyć. Zmienił się dla niej.
Westchnąłem głęboko i ruszyłem w kierunku Julii. Złapałem za bark dziadka i
odciągnąłem od niej.
-Odbijany- warknąłem, a on odszedł. – zatańczy pani ze mną
Lady Julio?- ukłoniłem się, a na ustach dziewczyny pojawił się lekki uśmiech.
-To będzie dla mnie zaszczyt – również pokłoniła się, a
potem złapała za moją dłoń. Przyciągnąłem ją do siebie bardzo blisko. Lewą dłoń
usadowiłem na jej obnażonym biodrze, a ona swoją prawą na moim ramieniu.
Patrzeliśmy sobie w oczy, a chwilę później już wirowaliśmy. – Zayn klucz-
jęknęła.
-Później
-Teraz- wysyczała przez zaciśnięte zęby. Zatrzymała się, a
później złapała mnie za dłoń i prowadziła w kierunku Harrego. – rozdzielmy się
to szybciej znajdziemy klucz
-Dobra, to wy idźcie razem ja pójdę sam- zaproponował Harry,
a ja byłem mu wdzięczny. Jula przytaknęła, a później znowu szliśmy za rękę w
kierunku pokoi. Weszliśmy do jakiegoś gabinetu wszędzie było ciemno, dlatego
zaświeciliśmy światło. Przeszukiwaliśmy wszystkie szuflady, szafki, ale nic nie
znaleźliśmy. Idzie ktoś! Julka stała
jak sparaliżowana. Nie potrafiła się ruszyć. Co się ostatnio z tą dziewczyną
dzieje!? W szybkim tempie zgasiłem światło, potem usadowiłem ją na biurku i
pochyliłem się nad nią. W chwili gdy drzwi się otworzyły i ktoś przez nie
wszedł odwróciłem się. Światło zapaliło się, a mężczyzna był zmieszany.
Uśmiechnąłem się chytrze.
-Nie powinniście tutaj być- warknął. Znowu na nas spojrzał i
zrozumiał w czym nam przeszkodził, a raczej mógłby przeszkodzić, gdybyśmy to
tutaj robili.
-Sory, ale…- z kpiącym uśmieszkiem wzruszyłem ramionami. –
no wiesz, nie ma gdzie- ale z ciebie
złamas! Spojrzałem na nią z uniesionymi brwiami, po czym pocałowałem. Nie
mogłem się powstrzymać, ona jest mega pociągająca w tej kiecce.
-Rozumiem, ale te pokoje są zakazane
-W zakazanym jest najlepiej
-Wyjdźcie stąd
-Jak skończymy- powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Stanął
naprzeciwko mnie, a ja czułem i słyszałem puls jego krwi. To człowiek, a ja
mogę go zahipnotyzować! – nic nie widziałeś, wyjdź i zapomnij- warknąłem
patrząc mu prosto w oczy, jego źrenice tak jak moje zaczęły się rozszerzać.
-Nic nie widziałem, wyjdę i zapomnę- powtórzył, a później
zrobił to co kazałem. Wróciłem do Julki, która nadal siedziała na mahoniowym burku.
Złapałem za jej uda, które rozszerzyłem, by mieć lepszy dostęp do jej ust. Już
miałem ją pocałować, kiedy zasłoniła moje wargi.
-Jesteś obrzydliwy, liżesz się najpierw z tą szmatą, a teraz
chcesz się całować ze mną. Przez ciebie coś od niej złapie- zeskoczyła zwinnie
z mebla i podeszła do regału z książką. – widziałeś?! Po co mu książki o
gwiazdach?! Przecież tu nie ma gwiazd- podszedłem bliżej niej, ale wyjęła już
książkę, za sprawą której cały regał obrócił się razem z nami. Staliśmy w innym
pomieszczeniu.
-I co teraz pani mądra?- zapytałem sarkastycznie. Dziewczyna
mordowała mnie wzrokiem.
-Nikt cie nie prosił, żebyś tu przychodził, a w
szczególności ja! – wrzasnęła.
-Serio?! Po to jakiego nie pozwoliłaś mi oddać krwi
Przemytnikowi?!
-Chcesz skończyć jak Harry!?- otworzyłem szerzej oczy. – nie
gap się tak! On ma teraz przejebane, nawet jak znajdzie Gin nie będą mogli być
razem, bo się sprzedał- dodała ciszej. Odwróciła się na pięcie, a następnie
podeszła do jakiejś szkatułki. – dobra chodź
-Niby jak chcesz stąd wyjść?- wywróciła oczami i złapała
mnie za nadgarstek. Chwilę później staliśmy już w gabinecie, a raczej to ja
stałem, bo Julka zemdlała. Wziąłem ją na ręce i położyłem na sofie. Harry! Harry! Próbowałem nawoływać
przyjaciela telepatycznie. Co? Szukam tego pieprzonego klucza. Przyjdź szybko do gabinetu! Moment
później przez drzwi wszedł Styles.
-Co jej się stało?!- w mgnieniu oka znalazł się przy leżącej
Adams. Wyglądało jakby to już raz widział- Julka wstawaj to nie jest śmieszne,
raz mnie już nabrałaś. Starczy ci
-Co to ma znaczyć?- zapytałem z wyrzutem. Lokaty głęboko
westchnął, a później wstał i spojrzał na mnie.
-Jak ty i ta córka doktorka w domu, my szliśmy do domu tego
co go Julka zabiła. Kiedy wracaliśmy to teleportowała nas, później omdlała, ale
szybko odzyskała siły. Macie klucz?- podałem mu skrzyneczkę. – to nie jest
klucz- oburzył się.
-Jest- mruknęła – weź jeszcze tą książkę- wskazała drętwo na
regał. Harreh zrobił to o co prosiła.
-Wynośmy się stąd- zarządził, a Julka próbowała wstać, no
ale znowu osunęła się na nogach. Zabrałem ją na ręce i wyszliśmy tylnim
wyjściem.
-Co ci jest?- Nic,
wszystko jest dobrze. Uśmiechnęła się blado, na co wywróciłem oczami- nie
wierzę- uwierz, nie mów Harremu, tego co
ci powiedziałam. Znajdę sposób, żeby mu pomóc- nie wątpię- musnęła lekko
mój policzek. Wsiedliśmy do lektyki, która zaniosła nas do domu Lady Marie.
Kobieta dalej była osłabiona. W salonie, na sofie siedział Mai, kiedy tylko
zobaczył Julię kazał mi ją położyć w jej pokoju. Kiedy wykonałem jego polecenie
przysiadłem na brzegu łóżka, a do pokoju wszedł Mai z jakąś butelką i
kieliszkiem. Wdrapał się na materac i wlał ciecz do kryształu. Następnie uniósł
głowę Adams i poił tym… czymś.- co ty odpieprzasz?- zapytałem w miarę
spokojnie.
-Ona się musi napić
-Jakiegoś gówna?
-Wina czarna magia- dodał ciszej, jakby to była tajemnica. –
pomożesz mi?- wywróciłem oczami i głęboko westchnąłem. Przejąłem kielich i
teraz to ja dawałem Julce picie. – na pewno ci wybaczy- dodał kiedy już
wychodził.
-Ta miejmy nadzieję- westchnąłem. Spojrzałem na śpiącą
brunetkę i się lekko uśmiechnąłem. Cały czas mam w głowie nasze pierwsze
spotkanie, jak mnie nazywała Palantem dalej
to robi, ale nie przeszkadza mi to. Pamiętam też jak moja mama nas przyłapała
na seksie, mina Julki była bezcenna; jak umarła. Czułem się źle, jakby odebrano
mi cząstkę mnie. Na całe szczęście wróciła i uratowała świat. Mimo, że czasem
zachowuje się jak podła suka, to jest wrażliwa, dobra, pomocna i czasem
nieśmiała. Jest wartościową dziewczyną, która ma w sobie to coś. Nie chodzi mi
tutaj o moc, ale o charakter i to jak postrzega świat. Robi wszystko na swoją
rękę i chce szczęścia przyjaciół. Weźmy na przykład Harrego, Julek nie spocznie
dopóki nie znajdzie sposobu jak wyrwać go z kościstych łap Przemytnika. Opadłem
zmęczony obok niej, a chwilę później już się do mnie tuliła.