niedziela, 15 marca 2020

Heej :3

Heej,nie wiem czy ktoś tutaj jeszcze zagląda, ale co mi tam - zapraszam na nowego Cherry Bomb:


„Dziwne, myślę sobie, jak układa się nasze życie. Przypadkowe sytuacje w połączeniu ze świadomymi decyzjami, czynami i mnóstwem nadziei mogą ukształtować przyszłość, która wydaje się z góry zaplanowana."

Emily była zwykłą, niewyróżniającą się z tłumu nastolatką do czasu aż ktoś nie opublikował jej pamiętnika w szkole. To jedno zdarzenie zapoczątkowało ciąg innych, które na zawsze zmieniły jej życie. Przez pierwsze w życiu wagary aż do poznania nastoletniego Gabe' a - łamacza kobiecych serc.
Przystojny, zabawny, bezczelny i czasem zbyt bezpośredni student prawa wprowadzi Emily w grę, w której trzeba przestrzegać reguł, żeby wygrać.
A chcesz wygrać, prawda? Przecież gra toczy się o twoje serce.

czwartek, 15 maja 2014

Podsumowanie bloga

Bardzo dziękuję, że czytaliście tego bloga naprawdę sprawialiście mi radość komentarzami i tym, że podobała wam sie fabuła.

Podsumowanie:
Ilość wejść: 30,057
Ilość komentarzy: 479
Liebster Blogger Award: 3
The Versatile Blogger: 1
Obserwujących: 22

Dziękuję wam bardzo!!

Zapraszam na moje blogi:



     Katie rok temu straciła ukochanego- Kai’ a podczas pościgu. Obiecała sobie, że już nigdy nie wystartuje mimo tego, że była mistrzynią nielegalnych wyścigów samochodowych. Dziewczyna jednak nie porzuca swojej pasji i zajmuje się naprawą oraz ulepszaniem samochodów. Pewnej nocy, gdy nie mogła spać wyszła na spacer i została ofiarą wypadku. Budzi się w domu Louisa Tomlinsona, który bierze udział w nielegalnych wyścigach, co lepsze jest mistrzem. Chłopak jest strasznie nerwowy i łatwo traci panowanie nad sobą. Poznaje jego przyjaciół. Na początku nie pałają do siebie sympatią, ale z dnia na dzień poznają się lepiej i zbliżają się do siebie. Louis zabiera ją na jeden z wyścigów, a ona przypomina sobie zdarzenia z przyszłości. Jednak czy wyzna Louisowi prawdę o tym, kim była w przyszłości? Czy jej przyszłość ją w końcu dopadnie? Co takiego skrywa Letty- matka Katie? Czy Vexy (pseudonim Katie) ‘zmartwychwstanie’ i dalej będzie królową toru? Czy dwie tak samo uparte osoby znajdą porozumienie i szczęście w świecie pełnym pieniędzy, narkotyków, pięknych kobiet i nielegalnych wyścigów? Dowiesz się czytając:


To tak, jakbyś krzyczał,
ale nikt Cię nie słyszy.
Czujesz się zawstydzony,
że ktoś może być tak ważny,
że bez niego jesteś nikim.
Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli.
Czujesz się tak beznadziejnie,
ale nic nie może Cię ocalić.
A kiedy jest już po wszystkim,
niemal pragniesz, żeby te wszystkie złe rzeczy powróciły,
bo razem z nimi przyjdą też dobre.


     Jeden zakład może zrujnować wszystko. Przez jeden zakład można stracić przyjaciela. Przez jeden zakład może rozpaść się Drużyna Marzeń. Ten jeden zakład może przekreślić ich wspólne marzenia. A co jeśli wynikną z niego niepożądane efekty? Miłość, pasja, radość z zwycięstwa i spełnienia swoich marzeń, a później nienawiść, ból, cierpienie, zawód, ucieczka, dziecko. Jakie będą relacje między nimi, gdy jeden z nich się zakocha? Czy drugi będzie wyrozumiały, na uczucia przyjaciela, czy dalej będzie chciał brnąć w zakład, który może ich wszystkich zniszczyć. Tajemnica, którą ukrywa zbrodniarz, też może zmienić wszystko. Czy odnajdą się w świecie pełnym pieniędzy, alkoholu, narkotyków i miłości? Rosie, Zayn, Louis, Harry, Amanda, Liam i Niall… Galactik Football!

Zapraszam serdecznie i jeszcze raz dziękuję miśki ;**
 

 


niedziela, 20 kwietnia 2014

Epilog



 *Julka*
Zabiję szmatę. Przez nią pokłóciłam się z najważniejszą osobą w moim życiu. Mogłam stracić Zayna przez tą idiotkę! Teleportowałam się na gmach wieży zegarowej i złapałam tą wywłokę za szyję. Blond wywłoka nie potrafiła złapać wdechu. Ta sytuacja dawała mi satysfakcję i poczucie wyższości nad nią. Teraz przynajmniej wie, gdzie jest jej miejsce.
-Nie powinnaś była ze mną zadzierać. Nie powinnaś mieszać się do spraw moich i Zayna. Nie powinnaś w ogóle ingerować w nasze życie. Zaoszczędziłabyś nam czasu, a sobie oszczędziłabyś życie- złapałam za jej serce i mocno ścisnęłam, na co jęknęła z bólu. – i na co ci to było? – blondyna nic nie odpowiedziała, tylko wydała z siebie głośniejszy jęk. Jeszcze chwilę ją pomęczyłam, a potem zatopiłam kły w jej aorcie. Jej krew była… piłam lepszą. Wyrwałam jej serce i rzuciłam nim na plac główny…
***
~kilka miesięcy później~
Siedzieliśmy wszyscy na plastikowych krzesłach, ubrani w czerwone togi. Na podeście siedzieli nasi nauczyciele, a przy pulpicie przemawiał dyrektor. Mężczyzna był ubrany w włoski garnitur, buty oraz był pod czerwonym krawatem. Staruszek kolejno wyczytywał nazwiska tegorocznych absolwentów. Każdy uczeń otrzymywał świadectwo oraz certyfikaty, potwierdzające posługiwanie się magią.
-Agata Adams- moja bliźniaczka wstała i ruszyła w kierunku dyrektora, uprzednio poprawiając czerwoną szatę. Jej brzuszek był już całkiem widoczny. Właściciel palcówki w Sawet pogratulował jej, a ona wróciła na miejsce.- Julia Adams- może moje oceny nie były najlepsze, ale starałam się. Powinni to docenić, ponieważ wiele przeszłam. Nie mówię tutaj o tym, że ratowałam świat, bo to mnie już szczerze nudzi-nie chcę być znana z tego, że jestem Avatarem i mam mega potężną moc-, tylko o tym, że straciłam moich rodziców.  Odebrałam świadectwo i wróciłam na swoje miejsce obok Zayna i Destiny. Potem kolejno dyplomy odbierali Nialler, Zayn, Liam, Dess, Harry i Louis. Kiedy dyrektor wręczył każdemu uczniowi świadectwo, nauczyciele zaczęli przemawiać. Wspominali pierwsze dni, kiedy mieli z nami zajęcia. – a teraz proszę Liama Payne’ a żeby wygłosił mowę- Liaś jako przewodniczący naszego rocznika i szkoły wstał i ruszył w stronę pulpitu.
-Dziękuję panie dyrektorze. Sawet to chyba jedyna szkoła, która uczy, że nie należy spoczywać na
laurach- kątem oka widziałam mamę i tatę Liama, którzy byli z niego dumni. Naprawdę ich podziwiam, są ze sobą naprawdę długo i nadal patrzą na siebie z miłością oraz okazują sobie uczucia. Nawet taki gest jak trzymanie się za ręce jest urocze.- by Zasze szukać własnej drogi. Tylko u nas wredne wiedźmy i znajdują swoich wymarzonych palantów, z którymi chcą spędzić resztę życia- wszyscy zaśmiali się pod nosem łącznie z Liamem. Zayn złapał za moją dłoń i przysunął do swoich ust, składając na jej wierzchu całusa. –a lokaty oszołom podpisuje pakt z Przemytnikiem, tylko po to, żeby ocalić człowieka. Tylko tutaj jedna osoba, jeśli tylko chce może zmienić wszystko. To tutaj zdobywa się przyjaciół na całych życie. I już nic i nikt nas nigdy nie podzieli, bo takie właśnie jest i będzie Sawet- wszyscy wstali i zaczęli głośno oklaskiwać naszego przyjaciela. –dziękuję!- wszyscy wrzeszczeli i wiwatowali Payne’ a, a potem rozbrzmiała muzyka. Liam podał jeszcze rękę dyrektorowi i nauczycielom, a potem czapki poleciały w górę. Zaczęliśmy tańczyć jak szaleni. Ściskaliśmy się i żegnaliśmy. Kiedy już całe zakończenie się skończyło, my poszliśmy jeszcze usiąść na nasz murek.
-To nierealne, że skończyliśmy szkołę- westchnął Harry.
-To nierealne, że zdałeś- stwierdził Nialler, na co parsknęliśmy śmiechem. W naszym kierunku szły dwie dziewczyny ubrane w białe sukienki. Na plecach połyskiwały białe skrzydła. Trąciłam Stylesa łokciem w żebra, na co posłał mi wrogie spojrzenie. Wstałam i podeszłam do dwóch anielic.
-Julka!- pisnęły i mnie przytuliły. Odwzajemniłam gest i teraz tuliłyśmy się we trzy. –tęskniłyśmy.
-Ja za wami też aniołki, chodźcie- wróciłyśmy na murek. Harry i Niall patrzeli na nie jakby były duchami. Aniołki nieśmiało się uśmiechały, a chłopaki nie wiedzieli co mają zrobić. W sumie to ich rozumiem, ponieważ mają dziewczyny, z którymi są szczęśliwi, a tu nagle pojawiają się ich byłe.
-Co tu robicie?- zagadnęła Dess. Kątem oka widziałam, jak Curly odetchnął z ulgą.
-Teraz jesteśmy archaniołami i dostałyśmy pozwolenie od Rady Starszych na zejście- odpowiedziała Caroline, cały czas patrząc na Harrego, który bawił się komórką. – Harry… - zaczęła, ale on wstał.
-Zaraz wrócę, skoczę tylko po Ginny- znikł, a Morgan była zdezorientowana.
-To jego nowa dziewczyna- oświecił ją Malik, a ona posmutniała. –Care on musiał pójść do przodu. Po waszym rozstaniu zbierał się dwa lata. Gin mu pomogła się pozbierać.
-Rozumiem- po jej policzkach spłynęło kilka łez, dlatego ją przytuliłam. – kocham go.
-On ciebie też, ale nie możecie być razem- Elena jeszcze bardziej ją zdołowała.- Niall jak ci się układa z Melisą?- Horan zmarszczył brwi. – obserwowałam cie- uśmiechnęła się.
-D- dobrze- blondyn był zdziwiony. Ku nam zaczęła zmierzać Mel, która cmoknęła Nialla w usta. Chwilę później pojawił się Harry z Ginny. Styles usiadł obok, na swoich kolanach sadzając McCartney.
-Zayn?- odpowiedziała mi cisza. –Zayn- odwróciłam głowę w jego stronę, a jego nie było. –Dess, gdzie jest ten…- mojej przyjaciółki również nie było, zupełnie jak mojej siostry, aniołków i reszty moich przyjaciół.- co do cholery?!- mruknęłam pod nosem i wstałam. Żarty sobie ze mnie robią, czy może to kolejna sztuczka jakiegoś oszołoma, który próbuje przejąć władzę nad światem? Na niebie pojawiła się bardzo jasna plama, która zaczęła lecieć na mnie. Była coraz bliżej, aż w końcu we mnie uderzyła…
Leniwie uniosłam powieki, ale zbyt ostre światło mnie oślepiło. Zamknęłam oczy, a potem podjęłam kolejną próbę. Oczy zaczęły się przyzwyczajać. Podniosłam się na łokciach i zlustrowałam dokładnie pomieszczenie, w którym leżałam. W pokoju dominował kolor biały. Białe ściany, białe drzwi, białe łóżka, biała szafka nocna, na której stał wazon ze słonecznikami oraz pluszowy miś. Do jej nogi przywiązane były balony, z napisami „zdrowiej!”, „szybkiego powrotu do zdrowia”, „kocham cie i zawsze będę”. Byłam w szpitalu, tylko jakim cudem?! Przecież… A Sawet?
Do ręki miałam przymocowaną kroplówkę i inne kabelki. Najgorsze był to, że nie czułam swoich nóg. Czułam się jakby sparaliżowana. Co mi się stało? Jak się tutaj znalazłam? Jak długo tu leżę?
Drzwi od sali się otworzyły, a wszedł przez nie mega przystojny mulat. Chłopak był zdziwiony, ale moment później uśmiechnął się lekko i przysiadł na białym krzesełku. Nienawidzę bieli i szpitali!
-Julka przepraszam, za tamto- spuścił głowę, którą po chwili uniósł i oblizał wargę. Wyglądał bardzo seksownie. – gdybym jej nie pocałował, to być tu nie była. Jestem po prostu pieprzonym palantem i nie…- nie dokończył, ponieważ przyciągnęłam do siebie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Język chłopaka szybko odnalazł wspólny ton z moim. Oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. – wybaczysz mi?- pokiwałam pionowo głową.
-Zayn dlaczego tutaj leżę i jak długo?- Malik podrapał się w tył głowy.
-Wpadłaś pod samochód po naszej kłótni. Byłaś w śpiączce przez trzy miesiące, nie chciałem Julek. To nie miało tak być, to…
-Zamknij się w końcu. Nie cofniesz czasu i nie tłumacz się, bo wiem jak było i nie jestem zła. Kocham cie- uśmiechnął się lekko. Przez drzwi zaczęli wchodzić nasi przyjaciele, którzy mocno mnie uściskali i nie ukrywali radości, z powodu mojego obudzenia się. Później przyszedł lekarz i pielęgniarki, którzy zabrali mnie na badania. Cieszę się, że to był tylko sen, a nie prawdziwe życie. Nie chciałabym przez to przechodzić.     
________________________________
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania. Naprawdę sie do niego przyzwyczaiłam i trudno się z nim rozstać. Epilog miał sie pojawić już wczoraj, ale były małe komplikacje. Chciałabym serdecznie podziękować tym, którzy wytrzymali do samego końca. 
Kocham was ♥
Buźka miśki ;** 
;'(

piątek, 28 marca 2014

3.19.Eksperyment 269…


*Zayn*
Zrobiliśmy wszystko, co trzeba było zrobić, aby dostać się do Czeluści. Staliśmy przed teatrem i zastanawialiśmy się jak mamy odzyskać jej moc i wspomnienia.
-Może po prostu wejdziemy?- zasugerowała dziewczyna, na co niechętnie przystałem. Przekroczyliśmy próg i ruszyliśmy w głąb budynku.  Na scenie leżała jakaś kobieta. Podeszliśmy do niej niepewnie. –wszystko w porządku?- zatroskana Julia przykucnęła przed nią i rękawem buzy starała się zetrzeć krew, która ściekała jej z łuku brwiowego.
-To ty- powiedziała resztką sił.
-Ja?- brunetka zmarszczyła brwi.
-Ty. On przekazał twoją moc mnie, ale ona mnie zabija. Zabierz to ode mnie!- wrzasnęła i złapała się za głowę. Potem zaczęło nią rzucać jak opętaną, po całym podeście.- zabierz!- wrzeszczała coraz głośniej.
-Zayn boję się jej- Julka schowała się za mną, kurczowo trzymając mnie za ramię.
-Zabiję ją! To jej wina!- darła się jak popierdolona. Szybko znalazła się obok mnie i chciała zrobić krzywdę Julce. – ty mała suko, chodź tutaj!
-Dobra mam dość- westchnąłem znudzony i skręciłem jej kark. Kobieta upadła, a Adams szczypnęła mnie w ramię. – ała.
-Przepraszam, czy ty ją… no wiesz…
-Jeszcze nie, ale spokojnie, zaraz to zrobię. – podszedłem i nadgryzłem nadgarstek powalonej pani. Potem przywołałem Julię gestem dłoni, a ona niepewnie do mnie podeszła. –trzymaj tutaj- nakazałem złapać za miejsce, z którego ciekła krew, a potem powtarzała po mnie zaklęcie przekazania mocy.
-Zayn? Co się dzieje? Co my znowu tu robimy!? Pomogłam Harremu?- stara wiedźma wróciła.- ja ci dam wiedźmę ty palancie- warknęła wściekła, a ja się chytrze uśmiechnąłem. Zmniejszyłem odległość między nami i wpiłem się w jej wargi. Odepchnęła mnie.- co ty odwalasz!? Nadal jestem na ciebie zła, bo przelizałeś się z tą szmatą.- nagle zza brunetki wyskoczyła, wcześniejsza obłąkana baba i zaczęła ją dusić. Zaszedłem ją od tyłu i wyrwałem serce i rzuciłem na panele. – dzięki- szybko cmoknęła mnie w policzek. Potem upadła, nie mogłem nic zrobić, bo też się przewaliłem.
*Liam*
To było dziwne i nie spodziewał się tego nikt. Zaatakowali nas nagle i zabrali do niewoli. Głupia Charlie i reszta tych zdzir! Nie wiem, gdzie jest i nie wiem, gdzie jest reszta. Najbardziej boję się o Agatę i dziecko, ale znajdę ją, a potem zatłukę tą blond lalunie, która wprowadziła całe to zamieszanie. Podła pizda!
*Julka*
Obudziłam się w zimnej celi. Pierwsze co zrobiłam to zaczęłam szukać Malika, bądź co bądź nadal się o niego martwię. Nie było go obok. Czułam potworny ból głowy i byłam wypompowana z sił. Nie miałam jak się ruszyć, nawet ruch palcem i mruganie sprawiało niewyobrażalną trudność. Do uszu dobiegł krzyk.
-Aaaa!! Spierdalaj ode mnie ty pojebany psychopato!- po głosie rozpoznałam Zayna. Czuł cholerny ból, nienawiść i był wkurwiony na swojego oprawcę. Po chwili usłyszałam strzał. Chciałam… bardzo chciałam mu teraz pomóc, ale nie potrafiłam się ruszyć. Walczyłam z tym pieprzonym brakiem sił, ale przegrywałam. Pierwsza życiowa porażka przyjęta na klatę. – a tylko ją tkniesz, to cie rozkurwię- mruknął, ale słyszałam. Przecież to przez to cholerne powiązanie, cierpię tak jak on, mimo, że to jego krzywdzą to odczuwam to i przeżywam razem z nim. Jakbyśmy mieli jeden umysł. Nie wiem ile czasu tam był, ale niedługo po kolejnej serii obelg, wyzwisk i gróźb jakiś typ wrzucił go do celi obok.
-Zayn- ostatkiem sił przyczołgałam się do krat, które łączyły nasze cele. – wszystko… wszystko w porządku?
-Nie chcę żeby on cie krzywdził- wycedził przez zaciśnięte zęby. – przepraszam – pokiwałam przecząco głową.- nie chciałem tego. Wiem, że jestem pojebanym idiotą i pieprzonym dziwkarzem, ale kocham cie jak wariat Julek. – to naprawdę urocze z jego strony. – wróć do mnie.- przełożyłam dłonie przez szczeble i szarpnęłam za jego koszulę przyciągając go bliżej swoich ust, a następnie pocałowałam.
-Kocham cie palancie- uśmiechnął się chytrze, a potem nadgryzł swój nadgarstek i podsunął mi pod nos. – co robisz?- nie wiem, co on kombinuje, bo nigdy nie piliśmy swojej krwi. Czy to czasem nie będzie kanibalizm? Bez kpiny, w końcu… o
boziu, ja już wiem, co on knuje. To będzie tak jak rozbitkowie na bezludnej wyspie! Pozjadamy się wzajemnie! Ja nie chcę go zjadać!
-Julka zaufaj mi i napij się- wyglądał teraz jakby czegoś się najarał. Niepewnie ujęłam jego przed ramię i upiłam kilka łyków krwi. Jego krew była naprawdę smaczna i przywróciła mi trochę sił. Chwilę potem moja cela się otworzyła i zostałam brutalnie odciągnięta od Malika, który ledwo przytomny leżał na zimnej posadce. Zatargał mnie do jakiegoś pomieszczenia i umieścił na kozetce. Przywiązał moje nadgarstki i kostki, nie pozwalając mi tym samym na żaden ruch. Szarpałam się, ale to było na nic. Do pokoju wszedł jakiś doktorek.
-Eksperyment 269 gotowy do pierwszej serii badań- powiedział do małego pilocika. Nie kontaktowałam, to zupełnie jakbym była na ostrym haju, albo kacu po grubej imprezie.
-Co ty ode mnie… ch- chcesz?- powieki mi się zamykały. – Aaaa!- zaczęłam krzyczeć, kiedy naciął mi brzuch. – ty gnoju- mruknęłam. Zaczął wyjmować poszczególne narządy z mojego ciała, a ja wrzeszczałam, jakby mnie obdzierał ze skóry.
-Eksperyment 269…
-Zostaw ją ty pojebany masochisto!- darł się Zayn. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się boję. Co jeśli nasi przyjaciele też tutaj są?
-Twój przyjaciel jest bardzo agresywny- stwierdził, a potem naciął mi policzek.
-To mój chłopak – sprostowałam. – i jeśli w jakikolwiek sposób go skrzywdzisz, powieszę cie na twoich flakach na Wieży Eiffla. – warknęłam.
-Eksperyment 269…
-Przestań to powtarzać, nie jestem królikiem doświadczalnym! Jestem człowiekiem, mam swoje uczucia i to co robisz mnie boli!- nie wiem co się teraz ze mną stało. Zaczęłam krzyczeć jak szalona…
*Zayn*
Krzywdził ją. Sprawiał, że cierpiała, a mnie bolało razem z nią. Przekierowałem część jej bólu na mnie, ale nadal działa jej się krzywda.
-Przestań to powtarzać, nie jestem królikiem doświadczalnym! Jestem człowiekiem, mam swoje uczucia i to co robisz mnie boli! Pierdolony gnój i masochista!- Julka zaczęła panikować. To wiadome, że się boi, bo ja odczuwam to samo, jednak z tym wyjątkiem, że boję się o nią. Po jakimś czasie przynieśli ją do celi, była całe zakrwawiona i wyglądała jak żul. Nie żeby coś, ale nawet jak jest podobna do menela, nadal jest seksowną wiedźmą, którą mam ochotę przelecieć.
-Julcia, chodź tu- zawołałem, a ona uniosła głowę. Miała całą poranioną twarz. Powoli zaczęła przyczołgiwać się do mnie. Znów nadgryzłem nadgarstek i dałem jej się napić mojej krwi.
-Jesteś… naj- lepszym, co mnie w życiu spotkało. Wiem, że czasem zachowuję się jak podła ździra i egoistka i bardzo przepraszam, ale kocham cie jak wariatka.- pocałowałem ją przez szczeble krat, które tylko nam przeszkadzały. Ślinka poszła w ruch. Oderwaliśmy się na chwilę, tylko po to, żeby złapać oddech.- przepraszam- powiedziała, a potem schowała się za murem i więcej się do mnie nie odzywała.  Wydostanę ją z tej celi, nawet jeśli byłaby to ostatnia rzecz jaką zrobię.
*Julka*
Wstydzę się… wstydzę się tego, że nie mogłam nic zrobić. Nie chciałam patrzeć na Zayna, bo wiem, że go zawiodłam, ale zrehabilituję się i uwolnię nas, a potem naszych przyjaciół.
Kolejny dzień, najpierw Zayn później ja. Dziś było inaczej. Zayn nie obrażał go, nie krzyczał. Jedyne co było słychać to przyśpieszony oddech. Przed moją celą stał jakiś mięśniak.
-Sean wyrżnie cały wasz gatunek-wywróciłam oczami.
-Coś nie sądzę- odwróciłam głowę i zobaczyłam Malika. Mulat był cały we krwi. Pochwycił go, a potem wrzucił do mojego więzienia.- jedz, a potem spadamy- według jego polecenia zatopiłam kły w karku mięśniaka. Jego krew była paskudna, ale nie będę wybrzydzać. Oczyściłam jego organizm z całej krwi, a potem podbiegłam do Zayna i wtuliłam się w jego ciało. – już dobrze, chodź trzeba urwać suce łeb- zmarszczyłam brwi. O kim on teraz mówi?- Charlie- aa no tak, blond dziwka, która całowała mojego chłopaka. Przenieśliśmy się do Sawet i doznałam szoku. Co się do cholery stało z tym miejscem!? Jakaś wojna, rewolucja, bunt?! –chodź mała- złapał za moją rękę i prowadził do szkoły. Weszliśmy na nasze piętro, do mojego pokoju i ogarnęła mnie wściekłość.
-Suko odłóż to!- warknęłam, a wzrok Charlie powędrował na mnie.
-No proszę zdzira wróciła.
-Tylko zdzira nazywa zdzirę zdzirą zdziro!- Zayn zmarszczył brwi. – odłóż moją szkatułkę!
-Sama ją sobie weź- nie musiała długo powtarzać. Zmieniłam się w tygrysa i rzuciłam na tę blond wywłokę. Jej psiapsiółki zaczęły piszczeć, a potem dźgnęła mnie hakiem z kominka w bok. Przybrałam normalną postać i zwijałam się z bólu. – gdzie twój chłoptaś?- zaczęłam szukać Malika, ale nigdzie go nie było. Uciekł? Wywlekły mnie do jakiegoś podziemia i wrzuciły do celi.
-Julek!- moi przyjaciele rzucili się na mnie z przytulasami.
-Wydostanę was stąd.
-Nie da rady. Czary ty nie działają- wzruszył ramionami Harry, a potem mnie przytulił. Jedyne co mnie dziwi, dlaczego Gin też tutaj jest? Przecież nie jest istotą magiczną, chyba że Harreh ją przemienił. Zayn gdzie jesteś!?
*Zayn*
Przeniosłem się na wyspę ognia, muszę go znaleźć. Chodziłem jak idiota nawołując imię: SMOK!! Ta Julka wybrała mu oryginalne imię. Nagle przede mną wylądował kilkunastu metrowy smok.
-Cześć Zayn.
-Siemka, potrzebujemy pomocy.
-Julka też?- pokiwałem pionowo głową. – ona mnie zostawiła!
-Straciła pamięć, mnie też nie pamiętała. W Sawet jest źle.
-Niech będzie. Cerber!!- ryknął, a obok nas pojawił się trzygłowy pies. Od czasu wielkiej wojny Cerber zamieszkuje wyspę   ognia. Po chwili wielki pies pojawił sie przy nas. Zaszczekał kilka razy, na co pogłaskałem jego jeden łeb. Przeniosłem nas do Sawet i się uśmiechnąłem. Nawet nie możecie sobie wyobrazić mojej radości na samą myśl o tym, że urwę tej dziwce głowę. Było dziwnie cicho, aż usłyszałem teatralne klaskanie. Na balkonie w pokoju lasek stał ten cały wujek Julki i te trzy suki.
-Zjawił się też książę- zmarszczyłem brwi.- a gdzie księżniczka?
-Jeśli tylko ją tkniesz, to…
-To co!? Co zrobisz!? Może już umarła, znów- zaśmiał sie pod nosem. – wiesz, nie doceniłem cie. Byłem pewien, że ona sobie nie przypomni, ale udało ci się- wywróciłem oczami i wskazałem palcem na niebo. Ich wzrok powędrował za moją ręką, a wtedy Smok zionął w nich ogniem.
­-Julek! Gdzie ty jesteś!? – pytałem ją telepatycznie.
-Z- Zayn my jesteśmy w lochach. Boję się. Powinieneś być z Charlie- spojrzałem na tą blond zdzirę, która szczerzyła mordę. – oj misiu nie złość się na mnie.
-Gadaj kurwa, gdzie ona jest, bo cie rozkurwię! –wywróciła oczami. Palancie lochy. Uśmiechnąłem się, a potem teleportowałem do lochów. Siedzieli zamknięci w celach, a Julka leżała na kolanach Agi. Otworzyłem więzienie i szybko znalazłem się przy Julii. Nadgryzłem nadgarstek i dałem się napić mojej dziewczynie. Brunetka mocniej ścisnęła moją rękę i sączyła o wiele szybciej.
-Co ty odpierdalasz Malik?!- warknął Liam.- to jest kanibalizm.
-Chuj mnie obchodzi – wzruszyłem ramionami. Wziąłem dziewczynę na ręce i wyszedłem z lochów, a za mną reszta.
-Kocham cie palancie- mruknęła muskając ustami moją szyję.
-Ja ciebie mocniej i będę do końca- cmoknęła kącik moich ust i znowu śliniła moją szyję.
-Jesteś mój- mruknęła i przyssała skórę mojej szyi, zostawiając mi malinkę. Na głównym placu toczyła się zacięta bitwa, a właściwie to już kończyła. Julka szybko wydostała się z moich objęć i zniknęła.